Zaniepokoiło mnie to, co zobaczyłem. Pomyślałem, że to bomba - zeznał przed sądem kierowca, który w maju ubiegłego roku z autobusu linii 145 wyniósł ładunek wybuchowy skonstruowany przez Pawła R., byłego studenta chemii. We wtorek zeznawali też policjanci i pasażerowie feralnego kursu. Sąd zdecydował się też przedłużyć areszt oskarżonemu.
- To, że ktoś zostawił torbę, zgłosiła mi jedna z pasażerek. Myślałem, że to normalna torba. Nie przypuszczałem, że u mnie taka sytuacja się może zdarzyć - mówi pan Dariusz, kierowca autobusu, który w maju ubiegłego roku wyniósł reklamówkę z ładunkiem wybuchowym z pojazdu linii 145. I przyznaje, że sprawa go zainteresowała. - Pamiętam to wieczko. Zobaczyłem, że było oklejone plasteliną albo modeliną. Na myśl mi przyszło, że ogląda się tyle filmów, w telewizji pokazują takie sprawy, a teraz to się zdarza u mnie. Nie dowierzałem. Zrobiło mi się gorąco - opowiada mężczyzna.
"Czasu było mało, a ludzi za dużo na ewakuację"
Kierowca wyznał, że przez chwilę zastanawiał się, co zrobić. Popatrzył w lusterko. Autobusem podróżował tłum pasażerów. - Czasu było mało, a ludzi za dużo na ewakuację. Bałem się paniki, ludzie różnie reagują. Zaczynają pytać o wszystko - przyznaje pan Dariusz.
Jak mówił przed sądem, jeszcze w trakcie jazdy próbował poinformować centralę o podejrzanym ładunku. Bezskutecznie. Gdy zatrzymał się na przystanku wyniósł reklamówkę z pojazdu. - Podniosłem to delikatnie. Położyłem obok przystanku. Wróciłem i wtedy to eksplodowało. Dobrze, że w górę, a nie na boki - relacjonował kierowca.
Kierowca: mogłoby mnie tu nie być
- Co stałoby się, gdyby pan tego nie wyniósł? - dopytywał sędzia.
- Na pewno, by mnie tutaj nie było. A jeśli bym był to na pewno nie w takim stanie jak dzisiaj - odpowiedział kierowca. Odpowiadając na pytanie prokuratora, powiedział: Poświęciłem jednego siebie dla dobra ogółu. Przyznał, że czasem cała sytuacja mu się przypomina i boi się jeździć autobusem linii 145.
Przed sądem zeznawali pasażerowie majowego kursu i policjanci. Sąd zastanawiał się, czy przedłużyć Pawłowi R. areszt tymczasowy. Z takim wnioskiem zwrócił się do sądu prokurator. Uzasadniał, że kolejne trzy miesiące w areszcie są niezbędne z uwagi na możliwość ucieczki oskarżonego, próby utrudniania śledztwa i groźbę powtórzenia czynu. Paweł R. prosił, by aresztu mu nie przedłużać. Jednak sąd przychylił się do wniosku oskarżyciela publicznego.
Na kolejnej rozprawie przesłuchani mają być biegli.
Sprawę rozpatruje Sąd Okręgowy we Wrocławiu:
Autor: tam/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: materiały ze śledztwa prokuratury