Sala główna w Narodowym Forum Muzyki, wysoka na 20 metrów, jest w piwnicy. Muzycy już wynieśli instrumenty na wyższe piętra. Trwa rozkręcanie organów symfonicznych. W środę powstanie zapora wokół budynku. W czwartek przez Wrocław ma przechodzić fala powodziowa.
Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu nie pamięta żadnej powodzi. Powstało w 2015 roku. Gdy tydzień temu meteorolodzy zaczęli przewidywać, że woda może nie ominąć stolicy Dolnego Śląska, a kulminacyjna fala przyjdzie w środę, czwartek, najpóźniej w piątek, muzycy zakasali rękawy.
- Jesteśmy dobrej myśli, ale przygotowujemy się na najgorsze - przyznaje w rozmowie z nami Olga Humeńczuk, dyrektorka NFM.
Budynek ma dziewięć kondygnacji. Trzy piętra znajdują się pod ziemią. Na poziomie minus jeden zaczyna się wysoka na 20 metrów sala główna. - Nasze oczko w głowie - mówi Humeńczuk.
W niedzielę w filharmonii były ostatnie koncerty. W poniedziałek wszystko, co znajdowało się pod ziemią, muzycy wynieśli na wyższe piętra.
- Fortepiany, klawesyny, pianina, instrumenty perkusyjne, sprzęty sceniczne, pulpity, krzesła - wymienia dyrektorka. Tego samego dnia rozpoczął demontaż organów symfonicznych w sali głównej. w szczególności dolnych części, w tym stołu gry, piszczałek drewnianych i metalowych. Wykonują to specjaliści, przysłani przez niemiecką firmę, która budowała instrument.
Na środę planowane jest wykręcenie krzeseł widowni - to 900 sztuk - oraz budowa zapory z płyt pilśniowych i ułożenie worków z piaskiem wokół budynku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NFM