W Wałbrzychu (woj. dolnośląskie) pies miał bez powodu zaatakować ośmioletnią dziewczynkę. Na pomoc dziecku ruszył ojciec. Czworonóg puścił dziecko dopiero, gdy mężczyzna zadał mu dwa ciosy nożem. Sprawę bada policja.
W niedzielny wieczór na Facebooku pojawiło się zdjęcie zakrwawionego psa rasy amstaff i wpis: "Jest mi niezmiernie przykro, iż na skutek szarpaniny psa z dzieckiem; ojciec dziecka próbując być może w szoku ratować córkę/syna uderzył z całej siły psa w głowę butelką od piwa". We wpisie podkreślono, że sprawa jest wyjaśniana i wszelkie informacje zostaną podane po zakończeniu dochodzenia.
"Pies się wyliże, ale tego ludzkiego śmiecia to bym ubił"
Wpis wywołał lawinę komentarzy. "Masakra... Rozumiem wszystko, ale żeby aż tak mocno skrzywdzić psa?" - pytała jedna z internautek. "Bydlaki, a nie ludzie" - skomentowała inna. "Pies się wyliże, ale tego ludzkiego śmiecia to bym ubił" - stwierdził jeden z komentujących. Inni próbowali studzić emocje i wskazywali na to, że pies zaatakował dziecko.
Sprawa - wczytując się w komentarze - wydawała się niejednoznaczna. Przyjrzeliśmy się temu, co wydarzyło się w niedzielny wieczór na jednej z wałbrzyskich ulic. - Przesłuchaliśmy ojca dziecka, który przedstawił swoją wersję wydarzeń. Z jego relacji wynika, że szedł z kilkuletnią córką i jej koleżanką - informuje sierż. sztab. Marcin Świeży z policji w Wałbrzychu.
"Chwycił za rękę, wlókł po chodniku"
Gdy przechodzili obok psa, ten zaatakował. - Mężczyzna twierdzi, że dzieci nie próbowały pogłaskać ani zaczepiać zwierzęcia. Czworonóg miał zaatakować bez powodu. Chwycił dziewczynkę za przedramię i zaczął ciągnąć po chodniku - policjant przytacza relację ojca dziecka.
Odciągnąć zwierzę próbował zarówno ojciec, jak i właściciel psa. Bezskutecznie. - Zwierzę nie chciało zwolnić uścisku. Ojciec dziecka wyciągnął z kieszeni niewielki nożyk i uderzył nim psa w głowę. Za pierwszym razem pies nie puścił. Stało się tak dopiero po drugim ciosie ostrym narzędziem - relacjonuje policjant.
Ojciec zawiózł dziecko na pogotowie. Okazało się, że dziewczynka nie odniosła poważniejszych obrażeń. Wszystko dzięki puchowej kurtce, którą miała na sobie.
Co z czworonogiem? Z karty informacyjnej po wizycie u weterynarza wynika, że pies o imieniu Demon miał silny krwotok, a na głowie głęboką ranę o długości 9-10 centymetrów. Rana została zszyta.
Z domu wyszedł w kagańcu, później został bez
Policji udało się też przesłuchać właścicielkę czworonoga. - Na spacer z psem wyszła jej 15-letnia córka. Gdy opuszczała dom, zwierzę miało założony kaganiec. W trakcie spaceru nastolatka zdjęła mu go z pyska ze względu na późną porę i brak ludzi na ulicach - mówi Świeży. I dodaje, że później wersja przedstawiana przez 15-latkę zgadza się ze słowami ojca: nic nie wskazywało na to, że Demon zaatakuje, a później nie reagował na żadne komendy.
Policja nie otrzymała zgłoszenia od właścicielki poranionego zwierzęcia. Wyjaśnia jednak sprawę pogryzienia dziecka.
Zarzut dla 15-latki
Zarzut w tej sprawie usłyszała 15-latka, która w chwili zdarzenia opiekowała się psem. - To zarzut niezachowania nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu psa rasy amstaff i dopuszczenie do pogryzienia pokrzywdzonej, narażając ją na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje przedstawiciel wałbrzyskiej policji. I dodaje, że gdyby tego czynu dopuściła się osoba dorosła, to odpowiadałaby zgodnie z zapisami Kodeksu karnego. 15-latka za "popełnienie czynu karalnego" ma stanąć przed sądem dla nieletnich.
Przy okazji policja przypomina, by - przed poznaniem wszystkich faktów - nie wydawać krzywdzących osądów. - Tak stało się w tym przypadku. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo wrzucić coś do internetu i uruchomić lawinę negatywnych komentarzy. Warto najpierw poprosić o pomoc policję - podkreśla Świeży.
Chcieliśmy skontaktować się z autorką wpisu. Krótko po naszej próbie usunęła z mediów społecznościowych wpis, który wywołał burzę.
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock