W średniowieczu wzdłuż wąskiego zaułka znajdowały się chatki jak w Rio de Janeiro, później najsłynniejsze w mieście domy publiczne i knajpy. Tu przychodził Eberhard Mock, bohater kryminałów Marka Krajewskiego. Dziś to zapomniany zakamarek w centrum Wrocławia - ulica Psie Budy.
Ulicę Psie Budy w XIV wieku wytyczono na peryferiach miasta. W miejscu dzisiejszej trasy W-Z istniała fosa miejska na Czarnej Oławie. Pomiędzy nią a murami miejskimi, wytyczonymi wzdłuż dzisiejszej ulicy Ruskiej, ulokowano Psie Budy.
- Dawniej w centrum mieszkali najbogatsi, a im bliżej murów, tym było biedniej. Uboga zabudowa tego zaułka mogła przypominać budy dla psów. I zapewne stąd nazwa uliczki - mówi Artur Domański, wrocławski przewodnik.
Na przestrzeni lat zaułek zmieniał swoje nazwy. Najpierw były to Psie Domy, później Dolne Domy, Tylne Domy, ulica Krulla (wrocławskiego kupca i filantropa) i w końcu Psie Budy.
W średniowieczu jak w Rio
Wąska uliczka, która dziś jest przedłużeniem ulicy Szajnochy, ma niecałe 150 metrów długości. W średniowieczu to właśnie tutaj, w drewnianych chatach, mieszkali najbiedniejsi wrocławianie.
- Były to średniowieczne wrocławskie fawele. Swym wyglądem niewiele różniły się od tych z dzisiejszego Rio De Janeiro - mówi Mateusz Kwiatkowski, historyk z Wrocławia. Niektóre z maleńkich konstrukcji były zapleczem dla bardziej reprezentacyjnych budynków stojących przy sąsiadującej ul. Ruskiej i na placu Solnym.
Kupcy przejmują budy
Na przełomie XV i XVI wieku Psie Budy zaczęły zmieniać swoje oblicze. Drewniane domy zastępowano murowanymi kamienicami, których właścicielami byli zamożniejsi kupcy. Zmienił się też status ulicy, bo została wybrukowana.
Mieszkańcy Psich Bud nie mieli spokojnego życia. Obok wciąż działały największe wrocławskie place targowe. Oprócz pobliskiego Rynku i Placu Solnego, handlowano także na dzisiejszej ul. Szajnochy. Początkowo był to targ koński, później sprzedawano tu drób.
Bezpośrednio z Psimi Budami sąsiadował też jeden z najstarszych średniowiecznych wrocławskich młynów wodnych – młyn Siedmiu Kół.
Knajpy, szewcy i domy publiczne
Lokalizacja uliczki sprzyjała handlowi. - Tu tętniło życie. Oprócz pracowni rzemieślniczych działały liczne knajpy - przypomina Kwiatkowski.
- Tutaj znajdowały się też jedne z najsłynniejszych we Wrocławiu domów publicznych - dodaje.
Panie wykonujące w Breslau najstarszy zawód świata musiały zgłaszać zmianę swojego zamieszkania. Nie mogły też zbliżać się do szkół i kościołów. Dlatego Psie Budy, w centrum, ale jednak na uboczu, wydawały się dla nich idealne. – Nie było to najbezpieczniejsze miejsce w mieście – uważa Kwiatkowski.
Najsłynniejszy wrocławski detektyw
W jednej ze spelunek przy Psich Budach kontaktów poszukiwał Eberhard Mock, bohater kryminałów Marka Krajewskiego. W Kamienicy pod Czarnym Kozłem, pod numerem 10, mieściła się jedna z najsłynniejszych wrocławskich knajp. U Gabi Zelt Mock spotykał breslauerskich zakapiorów.
Przetrwały, ale je wyburzono
Żaden budynek z powstałych w XVI wieku nie zachował się w całości. Jedynie dom nr 14 posiada portal z datą 1568. Jest to najstarszy fragment tej ulicy.
W XIX wieku uliczka przeszła kolejne odnowienie. Wtedy powstała większość dzisiejszych fasad. Oblężenie miasta w 1945 roku przyniosło tej części Wrocławia olbrzymie szkody. - Zwarta zabudowa Rynku i okolic została zrujnowana, a kamienice stojące przy Psich Budach wymagały odbudowy - mówi Kwiatkowski. Udało się to dopiero na początku lat 60. Jednak podczas rekonstrukcji nie uwzględniano historycznych wzorców, a domy, które przylegały do ul. Ruskiej, nie zostały odtworzone.
Najbliższe oryginałom są dziś jedynie kamienice od strony ulicy Kazimierza Wielkiego. W maleńkim zaułku działają fryzjerzy, notariusze, kawiarenki internetowe i hydraulicy.
- Tak naprawdę Psie Budy dopiero dziś mają szansę stać się atrakcją. Wystarczy, że przejdą renowację - kwituje Kwiatkowski.
Autor: Tamara Barriga/JAG / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wratislaviae Amici