Prokuratorzy ze Świdnicy (województwo dolnośląskie) oskarżają 29-latka o to, że celowo doprowadził do eksplozji gazu i tym samym godził się na zabójstwo sześciu lokatorów kamienicy, w której mieszkał i sąsiedniego budynku. Mężczyźnie grozi dożywocie. Akt oskarżenia przeciwko Kamilowi C. trafił do sądu.
Do wybuchu gazu w kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego w Świdnicy doszło na początku września 2020 roku. - O godzinie 11 jak coś huknęło, to moja dziewczyna od razu wybiegła do mojej mamy. Mam niepełnosprawną babcię, która była w strasznym szoku. Musiałem ściągnąć ją z łóżka, umieścić na wózku i wyprowadzić z budynku - relacjonował jeden z mieszkańców kamienicy. A jego dziewczyna dodawała: - Był chaos, wszystko się waliło, było pełno pyłu. To był szok i zdenerwowanie, ale udało nam się wydostać. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Zarzuty za wybuch
Na miejscu pracowały służby i prokuratorzy, którzy wyjaśniali to, jak doszło do zdarzenia. Strażacy przez kilka godzin przeszukiwali rumowisko. W środku nikogo nie znaleziono. Po eksplozji do szpitala z poparzeniami przewieziono 29-letniego mężczyznę - zajmował mieszkanie, w którym doszło do wybuchu. Prokuratorzy wszczęli śledztwo w sprawie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci gwałtownego wyzwolenia energii, czyli wybuchu gazu. A po kilku dniach Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy informował: - Oględziny potwierdziły, że doszło tam do wybuchu gazu. Do budynku doprowadzony był gaz ziemny, ale w mieszkaniu poszkodowanego mężczyzny ujawniono także butlę z gazem płynnym. Wówczas zarzuty w sprawie usłyszał Kamil C., poparzony mężczyzna.
Prokuratura: na stacji kupił butlę z gazem, później rozmontował instalację gazową
Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do sądu. Prokuratorzy - jak mówi Rusin - są pewni, że to 29-latek odpowiada za spowodowanie katastrofy budowlanej, która zagroziła życiu i zdrowiu sześciu osób, ale też ich mieniu. Jednak to niejedyne, o co śledczy oskarżają Kamila C. - Jest też oskarżony o usiłowanie, w zamiarze ewentualnym, zabójstwa sześciu osób znajdujących się w dwóch budynkach. Mężczyzna przygotowując wybuch godził się z tym, że pozbawi życia inne osoby - podkreśla Rusin. Zdaniem prokuratury C. doprowadził do eksplozji, bo chciał popełnić samobójstwo po rozstaniu z partnerką. Wybuch miał dokładnie zaplanować. Kilka dni wcześniej - jak ustalili prowadzący sprawę - na stacji benzynowej kupił 22-kilogramową butlę z gazem. - W domu butlę rozszczelnił, a następnie rozmontował instalację gazową. Wcześniej zapalił dwie świeczki i czekał na wybuch - relacjonuje prokurator. Jak ustalili biegli, siła eksplozji mogła być znacznie większa. Jednak plany C. pokrzyżowały odpalone wcześniej świeczki. - Gdyby ich nie odpalił, w pomieszczeniu nagromadziłoby się znacznie więcej gazu, a wtedy szkody i straty byłyby niewyobrażalnie większe - podkreśla Rusin.
Grozi mu dożywocie
Mężczyzna przyznał się do umyślnego spowodowania katastrofy i tego, że miał świadomość, iż na skutek jego działania mogą zginąć inne osoby. Nie przyznał się natomiast do dwóch innych zarzutów, jakie postawiła mu prokuratura. - To psychiczne znęcanie się nad partnerką, z którą wcześniej mieszkał, a także jej nękanie, do którego dochodziło już po rozstaniu - przekazuje szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. C. został zbadany przez biegłych psychiatrów. Jest i był poczytalny, a to oznacza, że może odpowiadać przed sądem. Grozi mu dożywocie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław