Przed Sądem Okręgowym w Świdnicy (woj. dolnośląskie) zakończył się proces w sprawie śmierci trzyletniej Hani z Kłodzka. Matka dziecka została skazana na 3,5 roku więzienia, natomiast jej partner na 17 lat pozbawienia wolności. W toku śledztwa ustalono, że matka wraz ze swoim konkubentem znęcali się psychicznie i fizycznie nad dziewczynką niemal przez całe jej krótkie życie. Wyrok nie jest prawomocny.
Wyrok zapadł w środę (9 listopada). Prokuratura domagała się 25 lat więzienia dla Lucyny K. oraz dożywocia dla Łukasza B. Sąd okazał się łaskawszy w ocenie i skazał parę kolejno na 3,5 roku więzienia oraz 17 lat więzienia.
Podczas odczytywania treści wyroku sąd poinformował o zmianie kwalifikacji czynu. Prokuratura domagała się, aby para odpowiadała za zabójstwo i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziewczynką. W toku procesu sąd ocenił jednak, że para nie chciała zabić dziecka i że nie doprowadziła do jego śmierci z premedytacją. Świadczyć o tym miał m.in. fakt, że po kopnięciu dziecka Łukasz B. zadzwonił po karetkę.
- Sędzia podczas uzasadnienia mówił, że opinia publiczna - jest tego pewien - wydała już swój wyrok i chciała dożywocia. On jednak musi działać zgodnie z literą prawa, dlatego zdecydował o niższym wyroku - relacjonowała reporterka TVN24 Olga Mildyn.
Wyrok jest nieprawomocny.
Przemoc od początku
Trzyletnia Hania zmarła w lutym 2021 roku w szpitalu w Kłodzku. Początkowo jej matka oraz konkubent kobiety przedstawiali wersję jakoby dziewczynka zasłabła w wyniku polewania jej zimną wodą. Lucyna K., zdenerwowana faktem, że jej córka zmoczyła łóżko, miała zaprowadzić ją do łazienki, umieścić w kabinie prysznicowej i w ramach kary przez kilka minut polewać zimną wodą. Opiekunowie zapewniali, że dziewczynka wówczas zaczęła słabnąć, wymiotować, aż w końcu straciła przytomność.
Sekcja zwłok wykazała jednak, że nie wychłodzenie było przyczyną śmierci trzylatki, a poważne obrażenia jamy brzusznej. Lucyna K. i Łukasz B. przyznali się do ciężkiego pobicia dziewczynki. W kolejnych dniach śledczy przekazywali, że Hania właściwie przez całe swoje życie była niemal codziennie bita po rękach, plecach i innych częściach ciała.
Kary i przemoc
Kilkumiesięczne śledztwo wykazało, że Lucyna K. wraz z Łukaszem B. znęcali się ze szczególnym okrucieństwem fizycznie i psychicznie nad Hanią w okresie od lipca 2018 roku do 19 lutego 2021 roku, czyli praktycznie przez całe życie dziecka.
- Zamykali ją w ciemnym pomieszczeniu, ograniczali ilość jedzenia, wyzywali słowami wulgarnymi, krzyczeli oraz wielokrotnie uderzali w różne części ciała, a w dniu 19 lutego 2021 roku - działając z zamiarem bezpośrednim - dokonali jej zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie - mówił Tomasz Orepuk, rzecznik świdnickiej prokuratury, przy okazji skierowania do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie.
Z zebranego materiału dowodowego wynikało, że oskarżeni w tym samym czasie znęcali się również psychicznie i fizycznie nad starszą siostrą Hani.
Czytaj też: Trzyletnia Hania nie żyje, "miesiącami była bita". Ziobro: prokurator będzie się domagać najsurowszej kary
Kurator przymykała oko
Lucyna K. jest matką trzech córek. Oprócz zmarłej trzylatki ma też córki w wieku - obecnie - dwóch lat oraz 10 lat. Łukasz B. jest ojcem tylko najmłodszej dziewczynki.
K. przyznano rentę z powodu lekkiego upośledzenia umysłowego. Jej władza rodzicielska była ograniczona. Rodzina miała przydzielonego kuratora sądowego, którego zadaniem było monitorowanie sytuacji. Prowadzone kontrole nie wykazywały, aby w rodzinie dochodziło do patologicznych zachowań. Po śmierci Hani dwutorowo sprawdzono, czy kuratela była sprawowana we właściwy sposób.
W kwietniu 2021 roku, w pierwszej kolejności poznaliśmy wyniki kontroli z ramienia urzędu miasta w Kłodzku. Przez ponad miesiąc pracownik urzędu wertował dokumentację ośrodka pomocy społecznej. Jego raport chronologicznie odtwarza, jakie sygnały docierały do ośrodka pomocy społecznej od 2018 roku praktycznie do śmierci dziewczynki. Przeanalizowano notatki sporządzane przez asystenta rodziny, a także jego reakcje na pozyskiwane informacje. Z raportu wynika, że asystent rodziny miał otrzymywać wiele sygnałów dotyczących stosowania przemocy względem dziecka.
Miesiąc później prokuratura poinformowała o zarzutach dla kurator sądowej. Według ustaleń śledczych kobieta m.in. bagatelizowała obrażenia widoczne na ciele trzylatki. Ją również objął akt oskarżenia, który trafił do sądu.
- Prokurator zarzucił zawodowej kurator sądowej niedopełnienie obowiązków służbowych polegające na braku właściwej, wymaganej przepisami prawa kontroli środowiska rodzinnego Lucyny K., braku współpracy z właściwymi instytucjami takimi jak szkoła i przedszkole, do których uczęszczały dzieci Lucyny K., braku weryfikacji uzyskiwanych informacji o stosowaniu przemocy wobec małoletniej Hani, a także podawanie nieprawdy w sporządzanej dokumentacji z dozoru - przekazywał Orepuk.
Sprawa kuratorki została wyłączona do odrębnego postępowania. Grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności.
Matka powielała modele z domu dziecka
W lutym 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Świdnicy ruszył proces matki dziewczynki i konkubenta kobiety. Oboje oskarżeni zostali przesłuchani, zeznawali również ratownicy, którzy w tamten tragiczny wieczór pojawili się w ich mieszkaniu w Kłodzku, lekarka, która przyjęła Hanię do szpitala oraz matka Łukasza B.
Mężczyzna przyznał się do zabicia Hani, ale nie przyznał się do znęcania nad jej starszą siostrą. Lucyna K. przyznała się do zamykania dziewczynki w ciemnym pomieszczeniu i polewania ją zimną wodą, ale nie przyznała się do zabójstwa.
Łukasz B. powiedział przed sądem, że często bił dziewczynkę, potwierdził również, że w dniu zabójstwa kopnął ją w brzuch. Dodawał, że dziecko było niegrzeczne i mu przeszkadzało. Denerwowało go również, że jego konkubina - matka dziecka - poświęca zbyt wiele uwagi Hani.
Lucyna K. z kolei przytaczała swoją historię - sama wychowała się w domu dziecka, gdzie ją zamykano w ciemnych pomieszczeniach. Hania - opowiadała jej matka przed sądem - miała zaburzenia łaknienia i moczyła się w łóżku. Za pomocą kar - zamykaniem w pokojach i polewaniem zimną wodą - chciała zdyscyplinować córkę.
Na jednej z rozpraw sąd przesłuchiwał biegłego z zakresu medycyny sądowej, który przeprowadzał sekcję zwłok trzylatki. Potwierdził on, że przyczyną zgonu były obrażenia jamy brzusznej z wywołanym krwotokiem wewnętrznym. Biegły opisał mechanizm uszkodzenia, dodał też, że tylko w przypadku natychmiastowo wezwanej pomocy byłaby szansa na uratowanie Hani. W tym przypadku okres od powstania urazu do udzielenia pomocy był za długi. Biegły przyznał, że na ciele dziewczynki znalazł również wiele obrażeń powstałych w przeszłości, w różnych odstępach czasu.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24