"Mamuś, ja chyba nie potrafię z tym żyć". Więźniarka skarżyła się, że została zgwałcona

[object Object]
Osadzona zgłasza gwałt. Reportaż część 1Superwizjer TVN
wideo 2/4

Czy we wrocławskim więzieniu dla kobiet przy Kleczkowskiej dochodziło do gwałtów? O nadużyciach w tym więzieniu dziennikarze "Superwizjera" informowali już kilka miesięcy temu. Teraz rozmawiali z matką jednej z osadzonych. Córka skarżyła się jej, że była wykorzystywana seksualnie i zastraszana. Reportaż Kamili Wielogórskiej i Marcina Rybaka z "Gazety Wrocławskiej".

Blisko rok temu reporterzy "Superwizjera" ujawnili, że w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu osadzone miały być wykorzystywane seksualnie przez innych więźniów, a także pracowników więzienia.

- To było nieludzkie traktowanie ludzi, którzy znaleźli się w więzieniu. To jest takie nadużycie władzy, jakie trudno sobie wyobrazić - mówiła jedna z byłych osadzonych.

- To, że dziewczyny były wykorzystywane seksualnie, to wiem na milion procent. Gwiazdorami procederu byli klawisze B. i S. Oni dziewczynami handlowali za 200 złotych - dodawał były więzień.

Dziennikarze zebrali relacje z dwóch stron więziennego świata: byłych skazanych i funkcjonariuszy. Mimo to władze zakładu karnego w oświadczeniu kategorycznie zaprzeczały, by w tej jednostce penitencjarnej dochodziło do wykorzystywania kobiet z oddziału potocznie nazywanego "babińcem".

"Na kartce pisał różne rzeczy, że go podnieca"

Kilka miesięcy po ujawnieniu sprawy kolejna więźniarka zarzuciła jednemu ze strażników, że ją zgwałcił. Powiedziała o tym pracownikowi służby więziennej. Jej relacja trafiła też do prokuratury. Reporterzy dotarli do pracownika zakładu karnego, który był świadkiem tego, jak władze więzienia zareagowały na oskarżenie kobiety.

- Dowódca po rozmowie z tą osadzoną wezwał kierownika, po czym przyjechał dyrektor. To już na grubo, że tak powiem. Powiedziała, że ma bieliznę na magazynie. Miała majtki, które twierdziła, że są ze spermą. W tej chwili są one w analizie, żeby stwierdzić, czy doszło do czegokolwiek - mówi rozmówca reporterów.

- Osadzona pokazała też miedzy innymi, że funkcjonariusz pisał jej jakieś listy. Na kartce pisał różne rzeczy, że go podnieca, podał jej swój numer telefonu. W obecności takiej komisji otworzyli jego szafkę na oddziale. To jest jego charakter pisma. Numer telefonu, który podał w liście, to był jego numer - dodaje pracownik.

Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, władze więzienia zawiesiły funkcjonariusza i wszczęły postępowanie dyscyplinarne. Równoległe śledztwo prowadzi prokuratura, która postawiła strażnikowi zarzut seksualnego wykorzystania więźniarki. Ale nie gwałtu.

- Z zarzutów wynika, że wielokrotnie doprowadził ją do innej czynności seksualnej. Nie dopełnił swoich obowiązków, przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że doprowadzał do celi osadzonej innych współosadzonych. Umożliwiał kontakty z innymi współosadzonymi - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

"Dała mi do zrozumienia, że została zgwałcona"

Monika J. od około roku odsiaduje w tym więzieniu wyrok za kradzieże z włamaniem. Reporterzy próbowali uzyskać zgodę na rozmowę z nią. Kilkukrotnie prosili dyrekcję więzienia o widzenie. Ta stanowczo odmawia, twierdząc, że kobieta nie życzy sobie żadnego kontaktu.

Dziennikarze dotarli do matki Moniki J. Jak mówi kobieta, podczas jednego z widzeń córka opowiedziała jej o krzywdzie, jakiej doznała w więzieniu.

- Dała mi do zrozumienia, że została zgwałcona, że została wykorzystana seksualnie przez funkcjonariusza służby więziennej. Z tego co mi mówiła, to wielokrotnie. Powiedziała, że nie ma miesiączki i podejrzewa, że jest w ciąży. Pytała "co mam zrobić?" - mówi matka Moniki J.

Od czasu zgłoszenia przez 28-latkę gwałtu rodzina nie ma z nią żadnego kontaktu. Ostatnim jest dramatyczny list z połowy października. "Cały czas staram się odpierać to wszystko. Ciągle śpię, ale to mnie męczy. Nie mam z kim tak szczerze porozmawiać. Nie ufam tu już nikomu. Co mam mówić do osób, które z nim pracowały? Nie potrafię" - napisała osadzona.

Swoją wersję przedstawia kierownictwo więzienia.

- Ona podawała w pierwszej wersji informację o gwałcie, natomiast my nie natrafiliśmy na fakty, które mogłyby to potwierdzić. Z tego co wiem, prokurator również nie postawił tego zarzutu - mówi ppor. Tomasz Wołkowski, rzecznik prasowy Zakładu Karnego nr 1 we Wrocławiu. - Wyjaśniamy to, czy w ogóle doszło do takiego zdarzenia. Za wcześnie jest, żeby wyrokować na ten temat. Myśmy nie znaleźli żadnych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Nie szukałbym tutaj błędu systemu. Raczej chodzi o ułomność człowieka - przekonuje Wołkowski.

Osadzona zgłasza gwałt. Debata część 1
Osadzona zgłasza gwałt. Debata część 1Superwizjer TVN

"Tam jest taki burdel, że szkoda gadać"

To, co działo się w zakładzie karnym we Wrocławiu, już od kilku lat jest przedmiotem śledztw policji i prokuratury. W 2011 roku do jednostki przy ul. Kleczkowskiej weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Na jaw wyszły liczne nadużycia: korupcja i handel narkotykami na ogromną skalę, których dopuścić się mieli więzienni strażnicy.

Okazało się, że przez lata pracownicy zakładu karnego współpracowali z więźniami i zarabiali na nich - co wprost wynika z zeznań jednego, z byłych już funkcjonariuszy.

"Byłem funkcjonariuszem Służby Więziennej w ZK1. To, że my bierzemy łapówki od 'złodziei', to nie patologia, a normalka. Takie praktyki to codzienność. Sądzę, że około 30-40 procent funkcjonariuszy ochrony w naszym zakładzie karnym bierze łapówki za 'usługiwanie' osadzonym. (…) Na oddziałach po godzinie 15 dzieją się cuda. Złodzieje z różnych cel odwiedzają się, piją wtedy alkohol, niejednokrotnie ćpają. (…) Przypominam sobie, że jak CBŚ zawinął naszego kolegę 'B.', to pod murami więzienia garściami zbieraliśmy karty SIM, które 'złodzieje' wyrzucali przez okna. Nasze kipisze nie odnoszą takich sukcesów. (…) Większość funkcjonariuszy, osadzonych traktuje jak swoje drugie źródło dochodu. Tam jest taki burdel, że szkoda gadać".

"Piekło na mnie czekało w więzieniu"

W śledztwie pojawił się też wątek wykorzystywania seksualnego osadzonych tam kobiet. Rok temu reporterzy "Superwizjera" dotarli do byłej skazanej, która ze szczegółami opowiedziała o tym, jak została skrzywdzona przez pracownika zakładu. Katarzyna B. podczas pobytu na Kleczkowskiej pomagała w więziennej kaplicy. To m.in. tam kobiety miały być zmuszane do czynności seksualnych.

- Wszedł, zamknął drzwi na klucz. Powiedział, że jeśli teraz się zdecyduję na coś, to pewnie będzie mi dobrze i szybko wyjdę. Miałam się zdecydować na pewno na jakieś współżycie seksualne. Szantażowano, że albo ta osoba nie odzyska swoich dzieci, albo nie będzie się już mogła o nie starać. Używał swojej władzy, że ma mnóstwo znajomości i że jest w stanie zniszczyć każdego - opowiada Katarzyna B.

Kobieta napisała do prokuratury list, w którym opisała krzywdę, jakiej miała doznać od pracownika w więziennej kaplicy. W liście wspomniała także o innej więźniarce, która miała zajść w ciążę z tym samym mężczyzną. - Piekło na mnie czekało w więzieniu, bo ruszyłam coś, co się nikomu nie spodobało, więc wszyscy byli przeciwko mnie - dodaje była osadzona.

Katarzyna B. poprosiła o ochronę. Prośba ta jednak została zignorowana. Kobieta ze strachu odmówiła więc dalszych zeznań. Śledczy potwierdzili co prawda, że osadzona, o której pisała w liście Katarzyna B., zaszła w ciążę - nie wyjaśniając jednak z kim, i w jakich okolicznościach. Umorzyli śledztwo.

"Raz było to za 50 złotych, raz za 100"

Byli osadzeni twierdzą, że przypadków wykorzystywania skazanych kobiet miało być więcej, a zaangażowanych w to kilku strażników z tego więzienia. - Dziewczyny nie dostawały żadnej kasy do ręki. Kawę, fajki, wszystko. Kto na tym zarabiał? Klawisz. Chętne dziewczyny godziły się na takie przechadzki "na szpital". Tam czekał już klient, który miał się z nią kochać. Seks - wiadomo - był płatny. Dziewczyna szła na to, bo miała obiecane przykładowo jakieś tam przepustki, jakąś tam lepszą opinię, jakieś wnioski nagrodowe - mówi były więzień.

Relacje byłych więźniów można traktować z rezerwą, ale to samo mówią pracownicy więzienia. Jeden ze strażników ze szczegółami opowiada, jak funkcjonariusze organizowali seks z kobietami z "babińca".

- Przynosili przepustki pod jakimś tam pretekstem i oddziałowa wydawała. Nie wiedziała, co się potem z tą dziewczyną dzieje. Żeby wyjść z oddziału, to musisz mieć taką małą przepustkę, ale te przepustki później ginęły - mówi strażnik.

Wszyscy rozmówcy, byli więźniowie i funkcjonariusze, wskazują na dwóch konkretnych strażników, jako domniemanych organizatorów prostytucji. W postępowaniu prokuratorskim pojawia się jeszcze inne nazwisko funkcjonariusza, który miał handlować osadzonymi kobietami.

"Chciałem jeszcze powiedzieć o dowódcy zmiany o imieniu Artur. Ja się dowiedziałem, że on może załatwić dziewczyny z 'babińca'. Chodziło o dobrowolne współżycie z nimi. Poszedłem do Artura i spytałem, czy jest możliwość, aby przyprowadził jakąś dziewczynę. Powiedział, że tak, za 50 złotych. Ja dwukrotnie skorzystałem z takiej możliwości. Raz było to za 50 złotych, raz za 100. Ja najpierw przekazywałem Arturowi pieniądze, to było po apelu wieczornym na korytarzu. Zaraz, jak dałem mu pieniądze, to on powiedział oddziałowemu, żeby mnie zaprowadził na 1A do pustej celi. Ta cela była otwarta. Poczekałem chwilę i jakiś oddziałowy przyprowadził jakąś kobietę. Nie znam jej danych. Odbyliśmy stosunek seksualny. Ja myślę, że ona zgodziła się za pieniądze, które otrzymywała od oddziałowego. Ten proceder był powszechnie znany wśród 'złodziei'. Za drugim razem wyglądało to podobnie, tylko zapłaciłem 100 złotych" - brzmią zeznania jednego z więźniów.

Reporterzy rozmawiali z Arturem K. Mężczyzna odpowiada w procesie, jaki toczy się przed wrocławskim sądem, właśnie za przyjęcie pieniędzy od skazanego w zamian za umożliwienie mu współżycia z osadzonymi kobietami. Funkcjonariusz nie przyznaje się do zarzutów. Przekonuje, że jest fałszywie pomawiany. - Zemsta osadzonych. Dlaczego? Jak się jest praworządnym i surowym funkcjonariuszem, czyli tak jak przepisy mówią, to właśnie jesteśmy pomówieni - broni się mężczyzna.

Osadzona zgłasza gwałt. Reportaż część 2
Osadzona zgłasza gwałt. Reportaż część 2Superwizjer TVN

"Często kobiety wyrażały na to zgodę"

Inni rozmówcy reporterów twierdzą, że wykorzystywanie seksualne kobiet było tu dozwoloną praktyką, a korzystali na tym ci więźniowie, którzy mieli pieniądze i układy ze strażnikami. - To było ogólnie przyzwolone i wszyscy byli z tego zadowoleni. Często kobiety wyrażały na to zgodę. Myślę, że większość była tych, co nie chciała, ale pod szantażem, że może nam się stać krzywda, że możemy nie dostać paczki, myślę, że większość z nich godzi się na wszystko - mówi była osadzona.

- Myśmy do tej pory nie trafili na żadne informacje, które potwierdzałyby wersję o doprowadzaniu mężczyzn do celi tej kobiety. Postawione zarzuty nie świadczą jeszcze, że ten czyn faktycznie miał miejsce - wyjaśnia rzecznik więzienia, ppor. Tomasz Wołkowski.

Prokuratura twierdzi, że ma niezbite dowody na to, iż w celi Moniki J. pojawiali się mężczyźni, których przyprowadzał Janusz M. Nie ujawnia jednak, po co to robił. Śledczy posiadają także listy, które mają być koronnym dowodem na bliską i pozasłużbową relację kobiety i więziennego strażnika.

- W liście pisał, że go podnieca, żeby zakładała krótkie spodenki, bo jak zakłada krótkie, to go podnieca. Tam było też napisane, że jak będzie miała zaczesane włosy do tyłu, to coś wtedy potrzebuje. Tak jej pisał - mówi jeden ze strażników.

"Mamuś, ja chyba nie potrafię z tym żyć"

To, że Monika J. mogła liczyć na drobne przysługi ze strony strażnika, przyznawała także swojej matce. - Z tego, co mówiła, to mogła sobie dłużej porozmawiać przez telefon. Inaczej była traktowana przez niego. Może na początku była zgwałcona, później się już godziła. Mogła pod strachem to robić. Mogła wykonywać jego polecenia, żeby nie wylądować na tak zwanych izolatkach - zastanawia się matka Moniki J.

"Mamuś, ja chyba nie potrafię z tym żyć teraz, jak wszyscy wiedzą, do czego doszło. Czuję się okropnie, wstyd mi. Mam wrażenie, że to moja wina, po co ja ubierałam te krótkie spodnie. Do wczoraj myślałam, że jestem na tyle silna, że dopiero po wyjściu ruszę to co się tutaj wydarzyło. Nie byłam załamana. Czułam się bezpiecznie, że nikt nie wie i nikt się nie dowie" - napisała w liście.

Miał już kiedyś "bliskie relacje"

Strażnik Janusz M. w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej pracował od 10 lat. Ostatnio miał pełnić funkcję oddziałowego na bloku, na którym Monika J. była zakwaterowana. Zeznając w prokuraturze, nie przyznał się do zarzutów. - Złożył wyjaśnienia w znacznej mierze sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym - przyznaje rzecznik prokuratury.

Reporterzy próbowali dowiedzieć się, co o zarzutach myśli oskarżany przez kobietę strażnik. Funkcjonariusz i jego żona konsekwentnie odmawiają rozmowy.

- Toczy się postępowanie dyscyplinarne wobec tego funkcjonariusza, natomiast nie było do tej pory do jego postawy żadnych zastrzeżeń - zapewnia rzecznik zakładu karnego przy Kleczkowskiej.

Osadzona zgłasza gwałt. Debata część 2
Osadzona zgłasza gwałt. Debata część 2Superwizjer TVN

"Pani ma złe informacje"

Informator dziennikarzy twierdzi, że oskarżony strażnik już wchodził w bliskie relacje z inną ze skazanych kobiet. - Chłopak miał już wcześniej problemy z tym, że pisał listy z jakąś tam osadzoną. Raz już był karany, miał już ostrzeżenie i znowu się powtórzyło. Kilka lat temu. Miał postępowanie dyscyplinarne, ale dalej pracował - mówi.

Śledztwo w sprawie nielegalnej korespondencji prokuratura umorzyła w 2013 roku i nigdy nie wyjaśniła, co dokładnie łączyło strażnika z tamtą więźniarką. Małgorzata S. nadal przebywa w więzieniu. Zaprzecza, by kiedykolwiek wiązała ją bliska relacja z Januszem M. - Pani ma złe informacje całkowicie, naprawdę. Po prostu został oskarżony o to, że przekazywał informacje - mówi reporterce.

Z dokumentów wynika, że Janusz M. został przyłapany przez pracowników zakładu z listem napisanym przez Małgorzatę S. Zeznał, że to gryps, który miał przekazać jej matce. Potem ze wszystkiego się wycofał tłumacząc, że list skazanej skierowany był do niego, że kobieta darzy go uczuciem, ale nic między nimi nie zaszło.

- Nie udowodniono, dlaczego przekazywał korespondencję. Nie było potwierdzenia innych kontaktów, które wtedy miały mieć miejsce. Został ukarany dyscyplinarnie obniżeniem stanowiska, obniżeniem stopnia i od tamtego czasu - w ocenie przełożonych - swoje obowiązki wykonywał prawidłowo - tłumaczy Elżbieta Krakowska, rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.

- Nie mamy takich narzędzi, żeby wykonać tego typu badania (czy doszło do gwałtu). Dokonaliśmy kontroli dwóch szafek, należących do tego funkcjonariusza. Skontrolowaliśmy jego komputer służbowy i w żadnym z tych miejsc nie znaleźliśmy żadnych obciążających go materiałów - mówi z kolei rzecznik zakładu przy Kleczkowskiej.

"Staramy się być bardzo transparentni"

We wrocławskim sądzie toczą się dwie sprawy dotyczące funkcjonariuszy z zakładu karnego przy ul. Kleczkowskiej. Na ławie oskarżonych zasiada w sumie 12 strażników. Odpowiadają m.in. za przyjmowanie pieniędzy od osadzonych w zamian za pozytywną opinię, nakłanianie do pobicia osadzonego, a następnie poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

Strażnicy oskarżeni są o wnoszenie na teren więzienia dla oskarżonych alkoholu i idących w tysiące, porcji narkotyków. - Staramy się być bardzo transparentni, bo nam zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy - mówi rzecznik zakładu.

W prokuraturze wciąż toczy się śledztwo, które ma wyjaśnić, co dokładnie wydarzyło się w celi Moniki J. Nie czekając na jego rezultat, władze więzienia już kilka dni przed emisją reportażu wydaliły ze służby oskarżanego przez nią strażnika.

Obejrzyj pierwszy reportaż "Superwizjera" o sytuacji we wrocławskim "Babińcu" (luty 2017 roku):

Seks z dziewczynami z Babińca
Seks z dziewczynami z Babińcatvn24
Seks z dziewczynami z Babińca, cz.2
Seks z dziewczynami z Babińca, cz.2 tvn24

Autor: mnd//rzw / Źródło: Superwizejr TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Amerykańska poczta US Postal Service oświadczyła, że wznawia obsługę paczek z Chin oraz Hongkongu po ogłoszonym dzień wcześniej zawieszeniu - przekazał w środę Reuters. Agencja zwróciła uwagę, że podtrzymanie zakazu byłoby równie odczuwalne dla chińskich sklepów internetowych, co amerykańskich konsumentów.

Poczta rezygnuje z zakazu. Będzie przyjmować chińskie przesyłki

Poczta rezygnuje z zakazu. Będzie przyjmować chińskie przesyłki

Źródło:
PAP, Reuters
Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Biały Dom przekazał, że prezydent USA Donald Trump nie zobowiązywał się na razie do wysłania wojsk amerykańskich do Strefy Gazy. Podkreślił też, że Stany Zjednoczone nie będą finansować jej odbudowy. Tymczasem międzynarodowe organizacje praw człowieka potępiły plan amerykańskiego prezydenta dotyczący przejęcia kontroli nad Strefą Gazy i przesiedlenia Palestyńczyków.

Biały Dom tłumaczy słowa Trumpa 

Biały Dom tłumaczy słowa Trumpa 

Źródło:
PAP

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski poinformował, że z jego zawiadomienia zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski wszczął śledztwo w sprawie "zamachu stanu", którego mieliby dokonać rządzący. Jarosław Kaczyński komentował, że "przyjął tę inicjatywę z satysfakcją". Na to zareagował premier Donald Tusk.

Kaczyński o "zamachu stanu", Tusk: daj spokój, my tu mamy poważne sprawy

Kaczyński o "zamachu stanu", Tusk: daj spokój, my tu mamy poważne sprawy

Źródło:
TVN24

- Politycy PiS-u czują, że na ich szyi zaciska się pętla - powiedziała w "Kropce nad i" w TVN24 Aleksandra Leo z Polski 2050-Trzeciej Drogi, komentując to, że związany ze Zbigniewem Ziobrą zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski, na wniosek prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego, wszczął śledztwo w sprawie "zamachu stanu". - To polityczna ustawka - stwierdził Tomasz Trela z Nowej Lewicy.

"Tonący brzydko się chwyta", "ustawka". Posłowie o ruchu Święczkowskiego

"Tonący brzydko się chwyta", "ustawka". Posłowie o ruchu Święczkowskiego

Źródło:
TVN24

W ostatnich tygodniach Donald Trump wielokrotnie mówił o potrzebie przejęcia Grenlandii przez USA. Wyspa obecnie ma status autonomicznego terytorium Danii. Trump jednak nie wykluczył użycia siły, by przejąć nad nią kontrolę. 11 marca odbędą się wybory do grenlandzkiego parlamentu. Zainteresowanie wyspą rozbudziło dyskusję wśród Grenlandczyków, jak widzą swoją przyszłość.

Grenlandczycy pójdą do urn. "Dyskusje na temat niepodległości i naszej tożsamości znacznie się nasiliły"

Grenlandczycy pójdą do urn. "Dyskusje na temat niepodległości i naszej tożsamości znacznie się nasiliły"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

- Do 15 maja administracja Donalda Trumpa zamierza prowadzić konsultacje dotyczące limitów czipów - przekazał w środę wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. To reakcja na limit eksportu amerykańskich komponentów, nałożony między innymi na Polskę, przez administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena.

Limit czipów dla Polski. "Trwają konsultacje"

Limit czipów dla Polski. "Trwają konsultacje"

Źródło:
PAP

Pożar magazynu na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku. Z ogniem walczy około 150 strażaków. Przed przyjazdem służb z budynku ewakuowało się około 60 osób. Jeden mężczyzna jest poszkodowany - brał udział w ratowaniu mienia, zgłosił się do ratowników. W hali znajdowało się m.in. 1500 rowerów miejskich, w tym 1300 elektrycznych, oraz 1000 akumulatorów. Pożarem objęte są dwie trzecie budynku. W powietrzu nie wykryto substancji toksycznych. Akcja gaśnicza może potrwać do czwartku.

W pożarze hali poszkodowany został mężczyzna. "Brał udział w ratowaniu mienia"

W pożarze hali poszkodowany został mężczyzna. "Brał udział w ratowaniu mienia"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24/ PAP

Vallis Schrodinger i Vallis Planck to kaniony, które znajdują się w okolicach południowego bieguna Księżyca, po stronie, której nie widzimy z Ziemi. Nowe analizy amerykańskich naukowców rzucają więcej światła na możliwe przyczyny ich powstania.

Wystarczyło 10 minut, by na Księżycu powstały ogromne kaniony

Wystarczyło 10 minut, by na Księżycu powstały ogromne kaniony

Źródło:
sciencealert.com

Populacja niedźwiedzi polarnych zamieszkujących zachodnią część Zatoki Hudsona zmniejszyła się prawie o połowę w latach 1979-2021. Zdaniem naukowców z University of Toronto jest to związane ze zmniejszeniem się zasięgu lodu morskiego na tym terenie.

Niedźwiedziom polarnym kończy się pożywienie

Niedźwiedziom polarnym kończy się pożywienie

Źródło:
University of Toronto, tvnmeteo.pl

Pół miliarda złotych poszło w Lasach Państwowych za rządów PiS na cele, które z lasem miały niewiele wspólnego - podsumowuje ministra klimatu i środowiska. Z kolei eksperci podsumowują działania obecnego rządu w sprawie lasów i przypominają, że nie powinien poprzestać jedynie na rozliczeniach poprzedniej ekipy.

Zjednoczona Prawica wydawała setki milionów z Lasów Państwowych na wiele rzeczy, ale nie na lasy

Zjednoczona Prawica wydawała setki milionów z Lasów Państwowych na wiele rzeczy, ale nie na lasy

Źródło:
Fakty TVN

- Skoro premier powiedział, że taka rekonstrukcja będzie, to znaczy, że będzie - powiedziała w "Faktach po Faktach" ministra zdrowia Izabela Leszczyna, pytana o słowa Donalda Tuska. - Pewnie mniejszy rząd, czyli jeden minister zajmujący się większym obszarem, ma sens. Tym bardziej że dostaliśmy po PiS-ie spory chaos - oceniła.

"Nie można powiedzieć, że to ministerstwo relaksu"

"Nie można powiedzieć, że to ministerstwo relaksu"

Źródło:
TVN24

W wieku 102 lat zmarł Mieczysław Buczkowski. Walczył w Powstaniu Warszawskim, używając pseudonimu "Buk". Po wojnie kontynuował studia medyczne. Uzyskał dyplom i został wybitnym lekarzem. Z okazji 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Powstaniec warszawski, wybitny lekarz. Zmarł w wieku 102 lat

Powstaniec warszawski, wybitny lekarz. Zmarł w wieku 102 lat

Źródło:
PAP

Wysokie ceny mieszkań i kredytów, za mało gruntów i brak inicjatyw samorządowych i państwowych - to najważniejsze problemy rynku mieszkaniowego. - W ten sposób będziemy jeszcze czekali tysiąc lat, kłócili się o kredyty i mieszkalnictwo komunalne, a mieszkań w Polsce będzie za mało - gorzko podsumowuje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

"W ten sposób będziemy jeszcze czekali tysiąc lat, kłócili się o kredyty i mieszkalnictwo komunalne"

"W ten sposób będziemy jeszcze czekali tysiąc lat, kłócili się o kredyty i mieszkalnictwo komunalne"

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Kierowca volkswagena zakończył jazdę w szybie stacji metra Rondo ONZ. Po drodze skosił słupki i kosz, który spadł po schodach. Sekwencja zdarzeń zaczęła się od zderzenia z hondą.

Zderzył się z innym samochodem i wjechał w stację metra Rondo ONZ

Zderzył się z innym samochodem i wjechał w stację metra Rondo ONZ

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jak w końcu będzie z kominkami opalanymi drewnem? W mediach społecznościowych internauci nie zostawiają suchej nitki na propozycjach rzekomych nowych przepisów, alarmując, że w całym kraju zacznie obowiązywać zakaz używania kominków na drewno. Jednak są już kolejne propozycje zmian w programie "Czyste powietrze", a Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uspokaja.

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

Źródło:
Konkret24

Liczba zwierząt ginących na drodze wojewódzkiej numer 579 znowu przekroczyła 60. Jako główną przyczynę Kampinoski Park Narodowy, który droga przecina, wskazuje nieprzestrzeganie ograniczeń prędkości przez kierowców.

Kampinoski Park Narodowy alarmuje: zwierzęta nadal giną na "gilotynie"

Kampinoski Park Narodowy alarmuje: zwierzęta nadal giną na "gilotynie"

Źródło:
 tvnwarszawa.pl

Kurs EUR/PLN pogłębił dołek z końca stycznia i znalazł się na poziomie około 4,19 - a więc najniżej od 2018 r. Złoty umocnił się także wobec dolara, kurs USD/PLN na krótko sięgnął 4,025. Rentowności dziesięcioletnich SPW pozostają na poziomie ok. 5,84 procent.

Złoty najmocniejszy od 7 lat

Złoty najmocniejszy od 7 lat

Źródło:
PAP

Funkcjonariusze Centralnego Bura Antykorupcyjnego, na polecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, zatrzymali dwie osoby w związku z podejrzeniem korupcji przy załatwianiu dostaw samochodów dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Informację przekazał Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych i administracji. Według Onetu i Polskiej Agencji Prasowej zatrzymani to ksiądz generał brygady w stanie spoczynku Sławomir Żarski i związany z PiS Ryszard Walczak.

Podejrzenie korupcji przy załatwianiu dostaw dla WOT. Dwie osoby zatrzymane

Podejrzenie korupcji przy załatwianiu dostaw dla WOT. Dwie osoby zatrzymane

Źródło:
TVN24, Onet, PAP

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował w środę o błędnym wprowadzeniu do sprzedaży wycofanej wcześniej odżywki białkowej "Whey Protein". W produkcie wykryto wcześniej obecność metalowych elementów. "Nie należy spożywać wskazanej w komunikacie partii produktu" - zaapelowano.

Ostrzeżenie przed odżywką białkową. Trafiła do sprzedaży w wyniku "błędu ludzkiego"

Ostrzeżenie przed odżywką białkową. Trafiła do sprzedaży w wyniku "błędu ludzkiego"

Źródło:
PAP

Lód załamał się pod dzieckiem w West Long Branch w stanie New Jersey (USA). Z uwagi na niesprzyjające warunki wezwany na miejsce funkcjonariusz policji musiał sam wskoczyć do jeziora i przebijać się przez lód, by dotrzeć do tonącego. Jak później opowiadał, w takich sytuacjach liczy się każda sekunda.

Wskoczył za tonącym 11-latkiem do lodowatej wody

Wskoczył za tonącym 11-latkiem do lodowatej wody

Źródło:
ABC7 News

Żołnierz, który na początku lutego zmarł przy polsko-białoruskiej granicy, wysłał przed śmiercią wiadomość do kolegów. Prokuratura bada ten wątek, jednak nie ujawnia treści wiadomości. Podkreśla też, że na razie nie ma w planach stawiania komukolwiek zarzutów w związku z tragedią. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną zgonu 19-latka była rana postrzałowa głowy.

Żołnierz przed śmiercią wysłał wiadomość kolegom

Żołnierz przed śmiercią wysłał wiadomość kolegom

Źródło:
tvn24.pl

Tygrys i dzik zostały uwięzione w studni w środkowych Indiach. Zwierzęta wpadły do wody po nieudanym polowaniu, ale w wodzie drapieżnik i ofiara zawarły tymczasowy rozejm. Na pomoc ruszyli im pracownicy pobliskiego parku narodowego. Uwięzionym udało się bezpiecznie opuścić pułapkę.

Drapieżnik i ofiara razem w pułapce. "Misja ratunkowa, jakiej wcześniej nie było"

Drapieżnik i ofiara razem w pułapce. "Misja ratunkowa, jakiej wcześniej nie było"

Źródło:
NDTV, Times of India

Nie mam z tym nic wspólnego - mówi Robert Makłowicz o kontach sygnowanych jego imieniem i nazwiskiem pojawiających się w serwisach X i TikTok. Na swoim oficjalnym koncie instagramowym zaapelował do obserwatorów o pomoc.

Robert Makłowicz: kradną mój dorobek, powołują się na mnie

Robert Makłowicz: kradną mój dorobek, powołują się na mnie

Źródło:
tvn24.pl

W tragicznym wypadku w miejscowości Dęba koło Radomia, gdzie czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe, zginął ksiądz, proboszcz pobliskiej parafii - poinformowała Diecezja Radomska. Prokuratura ustala, kto siedział za kierownicą drugiego pojazdu.

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. W drugim aucie dwóch mężczyzn i "woń alkoholu"

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. W drugim aucie dwóch mężczyzn i "woń alkoholu"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w sierpniu 2024 roku wyniosła 6697,52 zł brutto i była niższa o 18 procent od przeciętnego wynagrodzenia brutto - podał Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe.

Połowa Polaków zarabia poniżej tej kwoty

Połowa Polaków zarabia poniżej tej kwoty

Źródło:
PAP

Siedmioletni chłopiec ze Stanów Zjednoczonych przeżył wypadek samochodowy, w którym zginęła jego matka. O zdarzeniu poinformowały kalifornijskie służby. Według policji dziecko pozostało przy swojej zmarłej matce przez prawie 12 godzin.

Siedmiolatek przeżył wypadek, 12 godzin siedział przy zmarłej matce

Siedmiolatek przeżył wypadek, 12 godzin siedział przy zmarłej matce

Źródło:
Los Angeles Times, ABC7

Internauci donoszą, że środki, które mogłyby pójść na wsparcie ofiar powodzi w Polsce, zostały przeznaczone na budowę ośrodka dla migrantów. Sprawdziliśmy, o jaki budynek chodzi.

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Rosja nadal zarabia miliardy euro, sprzedając swoje towary w Europie. Oczywiście nie sama, robi to rękami innych krajów. Materiał Łukasza Łubiana z magazynu "Polska i Świat".

"Krwawa brzoza" zalewa Europę. Polska głównym odbiorcą

"Krwawa brzoza" zalewa Europę. Polska głównym odbiorcą

Źródło:
TVN24

Sebastian Klauziński z tvn24.pl oraz Tomasz Patora i Joanna Pęcherska-Fiałek z "Uwaga!" TVN są w gronie nominowanych do głównej Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. To jedna z najważniejszych nagród przyznawanych za materiały dziennikarskie. Nominację w kategorii "Dziennikarz dla planety" zdobyła Magda Łucyan z TVN/TVN24.

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Źródło:
Eurozet

Legendarny zespół Black Sabbath zagra koncert w oryginalnym składzie z Ozzym Osbournem 5 lipca na stadionie Villa Park w Birmingham. Wydarzenie nazwano "Back To The Beginning". Zyski z koncertu zostaną przekazane na cele charytatywne.

Black Sabbath wraca na jedyny w swoim rodzaju koncert

Black Sabbath wraca na jedyny w swoim rodzaju koncert

Źródło:
PAP
W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

Źródło:
tvn24.pl
Premium