Sąd Najwyższy oddalił wszystkie kasacje od wyroku w sprawie śmierci Igora Stachowiaka, nie będzie zmiany kary dla policjantów skazanych na pozbawienie wolności za znęcanie się nad mężczyzną. Kasacje od wyroku wnieśli obrońcy trzech spośród czterech skazanych byłych policjantów oraz - na niekorzyść skazanych - Rzecznik Praw Obywatelskich.
Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 r. w centrum Wrocławia. Zmarł we wrocławskim komisariacie. W 2019 roku policjant, który użył wobec zatrzymanego paralizatora, został skazany na 2,5 roku więzienia, pozostali trzej funkcjonariusze usłyszeli wyrok dwóch lat więzienia.
W czwartek Sąd Najwyższy oddalił wszystkie kasacje od wyroku w sprawie śmierci Igora Stachowiaka; nie będzie zmiany kary dla policjantów skazanych na pozbawienie wolności za znęcanie się nad mężczyzną. Kasację do Sądu Najwyższego od wyroku w sprawie śmierci Igora Stachowiaka wnieśli obrońcy trzech spośród czterech skazanych byłych policjantów oraz, na niekorzyść skazanych, Rzecznik Praw Obywatelskich (wówczas Adam Bodnar), według którego sądy zminimalizowały winę funkcjonariuszy.
- W naszej ocenie sprawa nie została w pełni wyjaśniona i nie zostały wyjaśnione powody, przez które Igor Stachowiak zmarł. Nie wiemy tego - powiedziała po wyroku Maria Radziejowska, pełnomocnik rodziny Igora Stachowiaka.
"Wymierzone kary sąd uznał za stosowne"
W obszernym, ustnym uzasadnieniu tego postanowienia sędzia Zbigniew Puszkarski podkreślił, że Sąd Najwyższy nie widzi rażących naruszeń prawa i uchybień w procedowaniu wrocławskiego sądu okręgowego, które mogłyby mieć istotny wpływ na treść orzeczenia w tej sprawie.
Odnosząc się do kasacji obrońców, podkreślił, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku jest prawidłowe, wnikliwe i ponadprzeciętnie dobre. - Kasacje nie doprowadziły Sądu Najwyższego do przekonania, że procedowanie sądu odwoławczego w tej sprawie było jaskrawie wadliwe. Ustalenia zostały poczynione na tyle dokładnie, na ile się dało. (...) Wymierzono oskarżonym kary, które sąd uznał za stosowne. Nie jest rzeczą Sądu Najwyższego ocena surowości kar, ale one nie są łagodne wobec niekaranych funkcjonariuszy. Kary bezwzględnego więzienia są karą dotkliwą - wskazał SN.
Jak podkreślił sędzia, podstawową kwestią, na której skupił się Sąd Najwyższy było pytanie, czy użycie paralizatora przez policjantów było przyczyną śmierci Stachowiaka. - Nie ulega wątpliwości, że sama decyzja o użyciu tasera była decyzją nieprawidłową i wprost przestępczą. Natomiast nie było tak, że to użycie tasera, jak wynika z opinii, doprowadziło bezpośrednio do śmierci Igora Stachowiaka - powiedział sędzia.
W związku z tym - jak dodał - nie było potrzeby dopuszczania nowych dowodów w tej sprawie, które miałyby odpowiedzieć, czy policjanci są winni nie tylko znęcania się nad Stachowiakiem, ale także, czy użycie przez nich tasera spowodowało bezpośrednio śmierć pokrzywdzonego.
"Do tego nigdy nie powinno dojść"
Orzeczenie uzasadnił też sędzia Włodzimierz Wróbel. Jak mówił, w tej sprawie sąd rozważał, czy przyczyną zgonu Stachowiaka było użycie tasera. - Odpowiedź na to pytanie brzmi: do śmierci Igora Stachowiaka nie doszło na skutek użycia paralizatora. Jak do tego doszło? Tego na tej sali nie ustalono - powiedział sędzia Wróbel. Jak dodał, "doszło do rzeczy skandalicznej". - Do tego, że funkcjonariusze państwa znęcali się nad obywatelem. To jest przerażające. Do tego nigdy nie powinno dojść. W tej sprawie zapadły wyroki skazujące. Państwo zareagowało na takie działania i miejmy nadzieję, że nigdy więcej coś takiego się nie powtórzy - wskazał sędzia.
W środę (23 sierpnia) Sąd Najwyższy na rozprawie wysłuchał obszernych stanowisk adwokatów, którzy zgodnie chcieli oddalenia kasacji RPO. W swoich kasacjach obrona wnosiła też o uchylenie wyroku skazującego i ponowne rozstrzygnięcie sprawy, przekonując o braku winy funkcjonariuszy. Uchylenia wyroku chciał też RPO. Zdaniem rzecznika, sąd w sposób pobieżny "źle ustalił przyczyny tragedii". RPO argumentował, że sąd oparł się na jednej ekspertyzie, nie biorąc pod uwagę innych opinii naukowców i zeznań świadków, które wykluczały, by Stachowiak był w czasie zatrzymania w stanie wyjątkowego pobudzenia. Swoje stanowisko przed sądem przedstawili też przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, wskazując, że SN może nazwać okoliczność śmierci Stachowiaka torturami, co ich zdaniem ma duże znaczenie dla społeczeństwa.
Byli policjanci skazani
W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia uznał, że czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. - są winni przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem. Najwyższą karę - 2,5 roku więzienia - sąd orzekł wobec Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka tzw. tasera (paralizatora elektrycznego). Pozostali oskarżeni zostali skazani na dwa lata więzienia. Mieli, jak mówił sąd, "asystować przy użyciu urządzenia taser".
W lutym 2020 roku sąd okręgowy utrzymał kary bezwzględnego więzienia dla wszystkich czterech oskarżonych. Sąd II instancji uznał, podobnie jak sąd rejonowy, wszystkich czterech policjantów winnymi przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Stachowiakiem. Zmienił jednak orzeczenie sądu rejonowego, który ocenił, że użycie tasera wobec pokrzywdzonego mogło się przyczynić do jego śmierci.
Śmierć Igora Stachowiaka i zamieszki przed komisariatem
Igor Stachowiak został zatrzymany w centrum miasta i skuty. Zmarł we wrocławskim komisariacie.
"Na komisariacie był rażony paralizatorem - w łazience, która nie jest monitorowana. Ale kamera zamontowana jest w samym paralizatorze. Nagrała, jak policjanci rażą prądem skutego człowieka i jak on umiera" - przypominał RPO w swojej kasacji.
Do nagrań pokazujących, jak wyglądała policyjna interwencja, dotarł Wojciech Bojanowski i "Superwizjer" TVN.
Po śmierci Stachowiaka w maju 2016 roku przed komisariatem przez kilka dni trwały zamieszki. Mieszkańcy protestowali, sugerując, że policjanci doprowadzili do śmierci zatrzymanego. Za spowodowanie tych zamieszek i naruszenie nietykalności policjantów oskarżono i skazano kilkadziesiąt osób. W maju 2017 roku, po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24