Na pół roku do więzienia trafi mężczyzna, który za butelkę wódki skatował psa Alka. Sąd Apelacyjny podtrzymał wcześniejszy wyrok, który usłyszał Jan S. Ale sprawa kobiety, skazanej za podżeganie do zabicia zwierzęcia będzie ponownie rozpatrzona. - Zdecydowaliśmy o zmianie kwalifikacji prawnej czynu. Krystyna B. będzie oskarżona o współudział w próbie zabicia zwierzęcia – informuje sąd apelacyjny w Świdnicy.
- Podtrzymujemy wyrok sądu rejonowego w sprawie Jana S. - poinformowała Elżbieta Marcinkowska, sędzia sądu apelacyjnego w Świdnicy. Mężczyzna pod koniec października został skazany na pół roku więzienia za skatowanie psa. Na prośbę właścicielki zwierzęcia miał go zabić. Zapłatą miała być butelka wódki.
Sąd apelacyjny zajął się sprawą właśnie po apelacji właścicielki psa, która twierdziła że jest niewinna. Ją, za podżeganie, sąd rejonowy skazał na cztery miesiące więzienia.
- Żeby zablokować jej apelację, postanowiliśmy wystosować swoją - mówi Mateusz Czmiel z wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. To właśnie inspektorzy TOZ znaleźli na poboczu drogi skatowanego psa i uratowali umierające zwierzę. - Domagaliśmy się w niej zwiększenia kary do 2 lat więzienia - dodaje.
Na to sąd się nie zgodził. - TOZ żądało podwyższenia kary dla mężczyzny do 2 lat więzienia. Wina oskarżonego jest oczywista Sam przyznał się do winy i współpracował ze śledczymi - tak skomentowała sędzia podtrzymanie wyroku.
Żądała uniewinnienia, będzie sądzona raz jeszcze
Krystyna B. z kolei w apelacji domagała się uniewinnienia. - Zdecydowaliśmy jednak o zmianie kwalifikacji prawnej jej czynu i skierowaniu sprawy do sądu I instancji do ponownego rozpatrzenia - informuje Marcinkowska.
To oznacza, że zamiast za podżeganie do zabicia psa, kobieta będzie oskarżona o współudział. – Nie ma wątpliwości, że czyn powinien wyczerpywać znamiona usiłowania zabicia zwierzęcia, a nie wyłącznie podżegania do zabicia go – stwierdziła sędzia Marcinkowska. - To oskarżona przyprowadziła zwierzę do współoskarżonego, towarzyszyła mu, gdy próbował zabić psa i razem podjęli decyzję o zapakowaniu go do worka. Dlatego kwalifikacja powinna być tożsama jak w przypadku oskarżonego Jana B. – dodała Marcinkowska.
- To pierwszy taki wyrok w naszym wrocławskim oddziale. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by sprawa trafiła do sądu okręgowego. Mamy już przetarte szlaki w sprawach karnych, w walce o prawa zwierząt. Liczymy na to, że będzie się to powoli zmieniało: wyroki będą wyższe, nie będzie się kończyło na umorzeniach, bądź na zamknięciu spraw na etapie początkowym – mówi Czmiel.
Śmierć zamiast karmy
Zmaltretowanego psa inspektorzy wrocławskiego TOZ znaleźli pod koniec lutego ubiegłego roku porzuconego w worku na ziemniaki. Leżał przy drodze we wsi Buków koło Świdnicy. - Ledwo żył - mówili wtedy inspektorzy, pokazując drastyczne zdjęcia. Z rozciętym okiem i ranami na całym ciele pies trafił wtedy pod opiekę weterynarzy.
W trakcie poszukiwań sprawcy okazało się, że jeden z mieszkańców wioski miał obiecać właścicielce Alka, że zabije psa za butelkę wódki. Kobieta, według inspektorów TOZ, nie miała pieniędzy na karmę dla psa.
- Prawdopodobnie poprosiła o pomoc jednego z mieszkańców Bukowa, który za butelkę wódki lub wina robił już wcześniej podobne rzeczy. Kiedyś był podejrzewany m.in. o poćwiartowanie jednego z psów mieszkających we wsi - informował wtedy Czmiel.
Zdrowy, ale pamięta
Alek doszedł już do siebie, ale przez to, czego doświadczył, nie widzi na jedno oko. Jak opisują inspektorzy TOZ, stał się ostrożny i nie lubi obcych, ale nie zachowuje się wobec nich agresywnie. Wciąż czeka na nowy dom. Na razie mieszka w domu tymczasowym u jednego z inspektorów TOZ.
Poruszyła Was historia Alka? A może wiecie o innych przypadkach znęcania się nad zwierzętami? Czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: tam, bieru/b/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu