Radczyni prawna z Wrocławia publikowała na swoim profilu na TikToku nagrania z wnętrza samochodu jadącego z prędkością nawet 215 kilometrów na godzinę. Na jednym z kadrów widać, że prawniczka jedzie z psem na kolanach. Kobiecie grozi nawet zakaz wykonywania zawodu, bo jej sprawą zajmuje się rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych. Sama prawniczka w rozmowie z nami zapewnia, że nie złamała prawa, jednocześnie jednak przeprasza "osoby, które mogły poczuć się urażone".
Nagrania pochodzące z profilu jednej z wrocławskich prawniczek na TikToku opublikował na platformie X dziennikarz Marcin Torz. Pokazane przez niego filmiki sugerują, że osoba kierująca mogła złamać szereg przepisów drogowych - w tym znacząco przekroczyć prędkość. Kobieta w dodatku sama "pochwaliła się" swoją jazdą w mediach społecznościowych.
Na jednym z filmików widać, że mercedes pędzi z prędkością 205 kilometrów na godzinę. Najprawdopodobniej został on zarejestrowany na drodze publicznej, nie wiadomo jednak, gdzie dokładnie. Wyświetlacz w pojeździe wskazuje jednak, że ograniczenie prędkości wynosi w tym miejscu 120 kilometrów na godzinę. Jeśli system działał prawidłowo, autorka nagrania przekroczyła prędkość o 85 km/h. Kobieta, prowadząc, w jednej dłoni trzyma batonik, a w drugiej telefon, nagrywając swoją jazdę.
Na innym nagraniu - też zarejestrowanym przez telefon kierującej - widać z kolei, że samochód jedzie 215 km/h. Wyświetlacz prawdopodobnie też wskazuje obowiązujące ograniczenie prędkości, jest ono jednak nieczytelne. Nagranie zarejestrowano na drodze publicznej - autostradzie albo drodze ekspresowej. Nie wiadomo jednak, czy w Polsce.
Z trzeciego z nagrań, zarejestrowanego tym razem przez pasażerkę, widać z kolei, jak wrocławska radczyni prawna, kierując innym samochodem niż w poprzednich dwóch filmikach, jedzie ulicami miasta. Kadry skierowane na mercedesa jadącego niemal łeb w łeb z tym pojazdem sugerują, że kierowcy rywalizują o to, kto będzie szybszy. Trudno ocenić prędkość obu samochodów.
Rzecznik dyscyplinarny: reagujemy na przypadki ostentacyjnego łamania prawa
Zachowaniem prawniczki zainteresował się samorząd radcowski. Jak poinformował nas Główny Rzecznik Dyscyplinarny Krajowej Rady Radców Prawnych Gerard Dźwigała, sprawą zajmuje się rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu.
- Trwają czynności wyjaśniające. Tak jak w postępowaniu prokuratorskim, najpierw prowadzone są czynności wyjaśniające i następnie, jeżeli będą wskazywały na prawdopodobieństwo popełnienia przewinienia, wszczynane jest dochodzenie - powiedział.
- Rzecznik dyscyplinarny prowadzi dochodzenie, a następnie pełni funkcję oskarżyciela przed sądem dyscyplinarnym. Jeśli sąd uzna, że radca prawny popełnił przewinienie, może zastosować karę od najłagodniejszej w postaci upomnienia aż do pozbawienia prawa do wykonywania zawodu. Może to być też na przykład nagana, kara pieniężna czy zawieszenie w prawie do wykonywania zawodu - podkreślił Gerard Dźwigała.
- Reagujemy na przypadki ostentacyjnego łamania prawa przez członków naszego samorządu. Zakładam, że policja też tą sprawą się zajmie, jeśli nawet nie samodzielnie, to być może nawet z naszego zawiadomienia. Jedną sprawą jest popełnienie wykroczenia, jednak czymś zupełnie innym jest ostentacyjne pokazywanie swojego stosunku do łamania prawa przez osobę wykonującą zawód zaufania publicznego - zaznaczył Główny Rzecznik Dyscyplinarny KRRP.
Prawniczka odpiera zarzuty, ale przeprasza
Radczyni prawna, z której konta zaczerpnięto filmiki (w momencie publikacji artykułu nie są one już publicznie dostępne), potwierdziła w rozmowie z tvn24.pl, że niektóre z nagrań zostały wykonane przez nią. Inne - nie wskazała które - mają nie być jednak jej autorstwa. Przekazała też, że część z nich pochodzi z tras zagranicznych (np. w Niemczech, gdzie nie ma limitu prędkości) oraz z torów wyścigowych. Kilkukrotnie podkreśliła, że jej zdaniem celem publikacji jej nagrań na platformie X jest hejt.
Prawniczka, która nie zgodziła się na wypowiedź pod nazwiskiem, podkreśliła też, że nagrania zamieszczone na platformie X zostały zarejestrowane nawet 2,5-3 lata temu.
W odpowiedzi na szczegółowe pytania radczyni poinformowała, że "prezentowane filmy są kompilacją różnych ujęć i pochodzą z różnych źródeł, z różnych miejsc i dat, a ujęcia były dopasowane do muzyki i przekształcone przy użyciu sztucznej inteligencji". Stwierdziła też, że w efekcie publikacji nagrań na platformie X zarówno ona, jak i jej bliscy, stali się ofiarami hejtu, że dostaje ona groźby i że wzbudza to jej obawy.
"Nie mam żadnych punktów karnych, a tym bardziej nigdy nie popełniałam wykroczeń drogowych, które mogłyby skutkować utratą prawa jazdy" - napisała prawniczka. "Nie kierowałam samochodem bez pasów na żadnej drodze publicznej, na filmie zarówno ja i moja pasażerka mamy zapięte pasy, a ujęcie z psem zostało nagrane pod moim domem" - dodała. "Nikt również nie jeździł na czerwonym świetle na żadnym z filmów" - dodała, odnosząc się do komentarzy, wskazujących na jeden z fragmentów nagrania. Z filmu rzeczywiście wynika, że kierująca przejeżdża już na zielonym świetle.
"Jest mi bardzo przykro i przepraszam osoby, które mogły poczuć się urażone filmikami TikTok, ale zapewniam, że filmiki zostały jedynie zmontowane w taki sposób, żeby miały charakter rozrywkowy zgodny z ideą TikTok" - odpisała na naszego maila prawniczka.
Wrocławska radczyni prawna nie odniosła się jednak do tego, czy to ona nagrywała filmiki, prowadząc jednocześnie samochód, a także do uwagi, że wyświetlacz pojazdu na jednym z nagrań wskazywał ograniczenie do 120 km/h.
Pytania dotyczące oceny nagrań i ewentualnych konsekwencji dla ich autorki lub autorów przesłaliśmy też rzecznikowi wrocławskiej policji. Czekamy na odpowiedzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: x.com