Kilkudziesięciu strażaków walczyło z pożarem lasu, do jakiego doszło w Wałbrzychu (woj. dolnośląskie). Do akcji włączono dwa samoloty gaśnicze. Leśnicy podejrzewają podpalenie.
Ogień został zauważony w środę nad ranem przez jednego z pracowników leśnych. Wezwano strażaków. Ci od kilku godzin walczą ogniem. Warunki nie są jednak łatwe.
Samoloty w akcji
- Działamy z kilku stron, okrążamy ten pożar. To obszar, gdzie ciężko rozwinąć linie gaśnicze - podkreśla kpt. Tomasz Kwiatkowski z wałbrzyskiej straży pożarnej.
Po kilku godzinach strażakom udało się zatrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Pomogły w tym dwa samoloty gaśnicze, które zrzucały wodę z powietrza.
Spaliło się około hektara lasu. - W tym około 70 arów uprawy świerkowej. Straty są duże, dziesiątki tysięcy złotych - mówi Roman Zięba, inspektor nadzoru w Nadleśnictwie Wałbrzych.
"Podejrzewam podpalenie"
Przyczynę pożaru ustali policja. Jednak leśnicy mają swoje przypuszczenia. - Podejrzewam, że jest to podpalenie - przyznaje Zięba.
Na miejscu jest 10 zastępów straży pożarnej. Akcja może potrwać jeszcze kilka godzin. - Po południu będą dyżury. Ludzie - wyposażeni w łopaty i motyki - będą obchodzić teren wkoło i będą pilnować co się dzieje - mówi przedstawiciel nadleśnictwa.
Do pożaru doszło w Wałbrzychu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz