40-latek powiedział żonie komplement na lotnisku we Wrocławiu, zapomniał jednak, że słowa "bomba" w takim miejscu się nie używa. Został skontrolowany przez funkcjonariuszy z Zespołu Interwencji Specjalnych oraz ukarany mandatem.
W czwartek, 10 października, podczas kontroli bezpieczeństwa przed wylotem z wrocławskiego lotniska do Walencji mężczyzna chciał skomplementować żonę. Niefortunnie użył słowa "bomba".
"Podróżny chwilę później tłumaczył się, że miał na myśli atrakcyjność swojej żony - że jest bombowa. Choć komentarz można uznać za żart, wrażliwy kontekst, w jakim padły te słowa – zwłaszcza na lotnisku, gdzie obowiązują zaostrzone przepisy dotyczące bezpieczeństwa – spowodował szybkie wkroczenie funkcjonariuszy z Zespołu Interwencji Specjalnych SG. 40-letni Polak został odizolowany od reszty podróżnych i poddany kontroli" - podaje por. Paweł Biskupik, rzecznik Zespołu Prasowego Komendanta Oddziału Straży Granicznej.
Po wyjaśnieniu sprawy mężczyzna za niestosowne żarty został ukarany mandatem. Ostatecznie służby pozwoliły mu lecieć do Hiszpanii. "Incydent stanowi ostrzeżenie, jak poważnie traktowane są tego typu żarty w kontekście lotniskowego bezpieczeństwa" - dodaje rzecznik.
Awanturował się na pokładzie samolotu
Tego samego dnia doszło do innej sytuacji, w części terminala przylotów. Tym razem podróżny na pokładzie samolotu lecącego z Neapolu nie stosował się do poleceń kapitana statku powietrznego oraz załogi, przez co stwarzał zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu.
Jak podaje Biskupik, tuż po zgłoszeniu na pokład samolotu weszli funkcjonariusze Straży Granicznej, na widok których 55-letni mężczyzna uspokoił się i w ich asyście opuścił pokład samolotu. Podróżujący przyznał się, że nie wykonywał poleceń kapitana statku powietrznego. Za naruszenie przepisów został on ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych.
Czego nie wolno robić na lotnisku i w samolocie?
Niestosowne żarty lub pozostawienie na chwilę swojego bagażu bez opieki na lotnisku mogą mieć bardzo poważne konsekwencje dla pasażera.
- Generalnie, jeśli chodzi o procedury bezpieczeństwa na lotnisku, to żarty na temat broni, ładunków wybuchowych, bomb, granatów i wszelkiego rodzaju niebezpiecznych przedmiotów nie są wskazane, co więcej, mogą nas spotkać za nie nieprzyjemności. Nie wolno pozostawiać bagaży bez opieki ze względu na procedury, które są bardzo restrykcyjne na terenie lotniska. Każdy taki incydent jest sprawdzany przez odpowiednie służby, czyli najpierw zaczyna się dokładna analiza, czy ten bagaż jest potencjalnie niebezpieczny. Jeżeli zostanie za taki uznany, wtedy zostaje uruchomiona procedura częściowej albo całkowitej ewakuacji terminalu do momentu sprawdzenia tego bagażu przez pirotechnika – wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Bartosz Wiśniewski, rzecznik prasowy wrocławskiego lotniska.
W takich przypadkach mogą pojawić się opóźnienia, port lotniczy lub linię mogą ponieść duże koszty, które w konsekwencji mogą skończyć się dla takiego pasażera nie tylko mandatem, ale również pozwem cywilnym i zwrotem poniesionych przez port lotniczy lub przewoźnika kosztów. Przepisy obowiązują również na pokładzie samolotu.
- Jeśli chodzi o zachowanie na pokładzie samolotu, to kluczowe jest stosowanie się do poleceń załogi. Niewykonywanie poleceń, zachowanie się w sposób agresywny i niestosowanie się do obowiązujących na pokładzie danej linii przepisów może spowodować wezwanie Straży Granicznej już na lotnisku, z którego wylatujemy lub docelowym porcie lotniczym. W skrajnych przypadkach może być tak, że kapitan statku powietrznego może zdecydować się na międzylądowanie i interwencje służb lotniskowych, wtedy taki pasażer może ponieść koszty takiego międzylądowania, które są naprawdę wysokie - tłumaczy rzecznik lotniska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zespół Prasowy Komendanta Oddziału Straży Granicznej