Mieszkanie składa się z 23 jednoosobowych pokoi, 2 pokoi dwuosobowych, 2 aneksów kuchennych, 4 łazienek oraz przedpokoju. Każdy z pokoi zawiera biurko, krzesło, tapczan, półki na książki i szafę oraz pół okna i pół kaloryfera. "Chów klatkowy Polaka kwitnie w najlepsze" - skomentował aktywista, który nagłośnił sprawę kontrowersyjnego ogłoszenia najmu pokoju na wrocławskim rynku.
Ogłoszenie najmu pokoju w 25-pokojowym mieszkaniu w kamienicy na rynku we Wrocławiu zamieściła warszawska agencja nieruchomości. Jest już niedostępne na jej stronie ani na innych portalach zajmujących się wynajmem lokali.
Patrząc na inne ogłoszenia tej agencji, dzielenie mieszkań na pokoje-klitki to standard. Jej warszawskie mieszkania mają po 5, 7 i 14 pokoi. "Chów klatkowy Polaka kwitnie w najlepsze" - skwitował aktywista Jan Śpiewak, który nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych. Ceny najmu tych klatek dla ludzi zaczynają się od 1000 złotych plus media.
Gdy temat podjęła "Gazeta Wrocławska", publikując artykuł we wtorek rano, we wrocławskim mieszkaniu do wzięcia była jeszcze połowa pokoi. Czy rozeszły się jak świeże bułeczki? A może ktoś interweniował? Śpiewak zapowiadał na Twitterze, że o tej "patorentierze" zawiadomi inspektora nadzoru budowlanego.
Przepisy mówią tylko o wielkości mieszkania, nie pokoju
- Nie było żadnego zawiadomienia - dowiedzieliśmy się od Przemysława Samockiego, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu. A interwencja i tak prawdopodobnie nic by nie przyniosła. - Przepisy w Polsce określają, jakiej wielkości ma być mieszkanie, ale nie wielkość pokoi na wynajem - mówi Samocki.
Zgodnie z paragrafem 94 rozporządzenia ministra infrastruktury o warunkach technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, mieszkanie powinno mieć powierzchnię użytkową nie mniejszą niż 25 metrów kwadratowych.
Wrocławskie mieszkanie, które wzbudziło tyle kontrowersji, ma 300 metrów kwadratowych. Z ogłoszenia wynika, że właściciel chciał tam umieścić 27 osób - oferował 23 pokoje jednoosobowe i dwa dwuosobowe. Biorąc pod uwagę, że wedle ogłoszenia są tam także dwa aneksy kuchenne, cztery łazienki i przedpokój - wymaga tego rozporządzenie - na jednego lokatora przypada mniej niż 10 metrów. Minister Infrastruktury wskazał, jaka powinna być przestrzeń pokoju. Ale tylko wysokość, nie powierzchnię. Kiedyś rozporządzenie narzucało odległość między ścianami - minimum 2,2 metra - ale po nowelizacji w 2018 roku przepis ten został usunięty.
Wedle starych przepisów, jak komentują internauci pod postem Śpiewaka na Facebooku, lokatorzy wrocławskiego mieszkania żyją w korytarzach.
Grzejnik bez pokrętła, okno bez klamki
"Każdy z pokoi zawiera biurko, krzesło, tapczan, półki na książki i szafę" - informował w ogłoszeniu najemca. Patrząc na zdjęcia, które wciąż dostępne są na profilu Śpiewaka, nic więcej by się nie zmieściło w tych klitkach. Internauci podpowiadają złośliwie, że można by jeszcze podzielić je w poprzek. Można powiedzieć, że najemca ich uprzedził - w Warszawie w wielopokojowych mieszkaniach oferuje lokale z antresolą.
Ze zdjęć wynika, że cienkie ścianki działowe między niektórymi pokojami kończą się w połowie grzejników i okien. "Najlepsze w tych mieszkaniach ze wspólnym oknem na dwa pokoje są grzejniki, które też są dzielone, ale tylko jedna osoba ma pokrętło" - komentuje internauta. "Drugi ma klamkę do okna, więc jest po równo" - dopisuje inny.
Żarty żartami, ale ten szczegół mógłby zakwestionować inspektor budowlany. Jak mówi Przemysław Samocki, pokój musi mieć okno, a klamka jest jego nieodłączną częścią. - Inaczej okno byłoby tylko witryną - zaznacza inspektor. Okno musi dać się otworzyć, służy także do przewietrzania, a nie tylko do oświetlania. Z kolei ilość światła dziennego regulują normy. Czy połowa okna je spełnia?
Najemca: to nie komuna, nie akademik, student ma pokój na wyłączność
Próbowaliśmy porozmawiać z przedstawicielem agencji, która wynajmuje mieszkanie w kamienicy na wrocławskim rynku. Osoba, która odebrała telefon, obiecała przekazać naszą prośbę prezesowi. Do chwili publikacji tego artykułu nie oddzwonił.
- My porównujemy naszą ofertę do akademika. I taki jest nasz typ najemcy - studenci, którzy u nas mają możliwość zamieszkania w pokoju o powierzchni, przyjmijmy już 7 mkw, ale mają go na wyłączność. W akademiku są oczywiście większe pokoje, ale często dwuosobowe i ostatecznie na tego studenta przypada taki sam metraż. Nasza oferta to także większy standard samego pokoju i części wspólnych niż w domach studenckich. U nas są one w pełni wyposażone, funkcjonalne, estetyczne i nie jest to przysłowiowa "komuna" - powiedział prezes "Gazecie Wrocławskiej".
Sprecyzował, że najmniejszy pokój ma 6 metrów kwadratowych, jedna trzecia - powyższej dziesięciu, a reszta po osiem i dziewięć. - Powierzchnia i liczba osób przekłada się na takie ceny. Biorąc pod uwagę lokalizację, bo budynek znajduje się w rynku, to nasze ceny są jednymi z najniższych w okolicy. Nie jest to mieszkanie na lata, tylko na okres studiów. Taka oferta i organizacja 300-metrowego piętra w kamienicy to pomysł na biznes właściciela, który odpowiada na zapotrzebowanie rynku nieruchomości – dodał najemca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Piotr Śpiewak