Kilkaset sztuk ptactwa zastali wrocławscy strażnicy miejscy w trakcie interwencji na terenie jednej z posesji. Część zwierząt żyła w fatalnych warunkach, w zagraconych pomieszczeniach, wypełnionych odchodami.
Ekopatrol po raz pierwszy interweniował na ulicy Hodowlanej pod koniec sierpnia. Strażnicy otrzymali zgłoszenie o źle prowadzonej hodowli ptactwa na terenie nieruchomości. Już po wstępnych oględzinach było wiadomo, że doniesienia się potwierdziły.
Strażnicy po wejściu do domu, na górną kondygnację, zobaczyli około 30 luzem chodzących po pomieszczeniu pawi. Ze środka wydobywał się ostry odór. Wszystkie okna były szczelnie zamknięte, powietrze nie miało jak cyrkulować.
"Stan poddasza wskazywał, iż od bardzo dawna nie było sprzątane, odchody zwierząt pokrywały praktycznie całą część podłogi, a w niektórych miejscach tworzyły już kilkucentymetrową warstwę" - informują strażnicy.
Ptaki na stołach
Dalej nie było lepiej. W pomieszczeniu obok znajdowały się inne ptaki - kanarki, kuropatwy, czy kury ozdobne. Przebywały w podobnych warunkach, jak opisane powyżej.
Funkcjonariusze ekopatrolu skontrolowali też ogród, gdzie przebywały kaczki, czarne łabędzie, czy inne ptaki ozdobne. Ich warunki były lepsze, miały co prawda spory wybieg, ale brudna woda w oczkach wodnych pozostawiała dużo do życzenia.
Rozglądając się po ogrodzie, strażnicy dostrzegli coś, co wcześniej przeoczyli - kolejne pomieszczenie, które nie zostało wcześniej sprawdzone. W zagraconym, umeblowanym pokoju przebywało kolejnych 12 pawi. Lawirowały między ogromną ilością odchodów, które uniemożliwiały strażnikom swobodne poruszanie się.
Refleksja właściciela
Najwięcej ptactwa było jednak w garażu - około 300 piskląt jak i dorosłych osobników żyło tam luzem, bądź były trzymane w kartonowych pudełkach. Oprócz tego duża gęś oraz paw królewski w niewielkich klatkach, a także 7 królików.
"Przeprowadzono wspólną kontrolę z pracownikami Towarzystwa Opieki Zwierząt. Na miejscu znajdował się właściciel hodowli, który udostępnił wszystkie pomieszczenia, w których trzymane są zwierzęta. Został on poinformowany o stwierdzonych nieprawidłowościach oraz zobowiązany do poprawy warunków bytowych zwierząt, zmniejszenia ich ilości oraz do likwidacji hodowli w pomieszczeniach domowych. Pracownicy TOZ pouczyli, iż nie dostosowanie się do zaleceń będzie skutkowało decyzją administracyjną o odebraniu zwierząt" - zaznacza straż miejska.
Taka wizja chyba podziałała na wyobraźnię właściciela. W połowie września i na początku października TOZ i ekopatrol straży miejskiej ponownie dokonały kontroli i uznały, że warunki bytowe zwierząt znacząco się poprawiły.
Interwencja miała miejsce na ulicy Hodowlanej we Wrocławiu:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Wrocław