Zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych, czyli lekarki i ratownika medycznego, usłyszał 33-latek z Kędzierzyna-Koźla (woj. opolskie). Za atak na medyków ma odpowiedzieć także trzech innych mężczyzn.
Do ataku na załogę karetki pogotowia doszło w nocy z 30 czerwca na 1 lipca. Karetka została wezwana do nieprzytomnego mężczyzny. Jednak gdy załoga ambulansu pojawiła się na miejscu, okazało się, że pacjent jest przytomny. - Na pewno był pod wpływem alkoholu. Po próbie przeprowadzenia badania ta osoba zrobiła się agresywna, zaczęła się szarpanina - relacjonowała Nadia Kubik, lekarka, która została uderzona przez jednego z mężczyzn.
Szarpanina, wyzwiska i wtargnięcie do karetki
Grupa osób, jak wynika z relacji medyków, miała być coraz bardziej agresywna. Ktoś wtargnął do karetki. Ktoś inny obrzucił wulgarnymi słowami. Dwa samochody, jeden z przodu, a drugi z tyłu uniemożliwiły załodze ambulansu odjazd z miejsca zdarzenia. Wezwano policję.
Ireneusz Sołek, dyrektor Centrum Ratownictwa Medycznego w Opolu, o ataku zawiadomił prokuraturę. - Chroni nas ustawa, jako funkcjonariuszy publicznych. Nie można sobie pozwalać na to, aby pracownicy byli bici, szturchani czy wyzywani. Za to jest odpowiedni paragraf i ja zrobię wszystko, żeby prokuratura skierowała sprawę na drogę postępowania sądowego i żeby ta osoba usłyszała odpowiedni wyrok - mówił Sołek.
Zarzuty dla napastników
- Zarzut naruszenia nietykalności cielesnej lekarki i ratownika medycznego usłyszał 33-letni mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla - poinformował w poniedziałek st. sierż. Dariusz Świątczak z biura prasowego opolskiej policji. I dodał, że za to mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia. Funkcjonariusze znają też nazwiska trzech innych agresorów. - 24-, 28- i 29-latek odpowiedzą za znieważenie załogi karetki pogotowia ratunkowego - przekazał Świątczak. I dodał, że za takie przestępstwo grozi do roku pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło w Opolu:
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław