Znaleziony we Włoszech nieśmiertelnik, wykonany z indyjskiej rupii, trafi do potomków polskiego oficera, weterana II wojny światowej. Podporucznik Witold Srokosz walczył między innymi w kampanii włoskiej. Jego losem zainteresowali się internauci.
Dzięki współpracy włoskich i polskich internautów z prowadzonej na FB grupy "Ocalić od zapomnienia" znaleziony we Włoszech nieśmiertelnik wykonany z indyjskiej monety, trafi do potomków polskiego oficera mieszkających w Opolu.
Jak przekazała prowadząca grupę "Ocalić od zapomnienia" Dorota Bartoszewicz, wykonany z indyjskiej rupii nieśmiertelnik znalazł w jednym z portów na południu Włoch tamtejszy, znany z telewizyjnych programów historycznych, poszukiwacz "Gibba Andventure". Obok nieśmiertelnika był orzełek Wojska Polskiego.
Odnaleziony syn żołnierza
Z napisów wybitych na nietypowym nieśmiertelniku wynikało, że należał on do ppor. Witolda Srokosza z 3. Dywizji Strzelców Karpackich. O znalezisku pokazanym we włoskiej telewizji polskich członków grupy poinformował mieszkający w Rzymie, a pochodzący z Bartoszyc Polak.
- Udało nam się ustalić, że oficer o takim nazwisku, odznaczony Krzyżem Walecznych, jest na wykazie Polaków, którzy wrócili do Polski w 1947 roku. Autorzy włoskiego programu postanowili przekazać znaleziony artefakt właścicielowi lub jego najbliższym. Postanowiliśmy spróbować odnaleźć go, lub jego krewnych. Okazało się, że w Opolu mieszka jego syn, który potwierdził fakt uczestnictwa swojego ojca w kampanii włoskiej, a dodatkowo otrzymaliśmy list z opisem jego wojennej historii, która sama w sobie może być scenariuszem filmu - powiedziała Bartoszewicz.
Uciekł śmierci
Jak wynika z listu przekazanego przez rodzinę oficera, we wrześniu 1939 roku Witold Srokosz znalazł się w sowieckiej strefie okupacyjnej. Uniknął losu tysięcy oficerów WP zamordowanych przez komunistów, korzystając z fałszywej tożsamości.
Z Rosji wydostał się dzięki wstąpieniu do armii Andersa i jak tysiące Polaków, przez Bliski Wschód, trafił do Włoch, gdzie jego jednostka uczestniczyła m.in. w walkach o Monte Cassino, kończąc swój szlak bojowy w Bolonii. Po wojnie zdecydował się na powrót do Polski, gdzie czekała na niego żona.
- Trzeba przyznać, że nasz oficer miał dużo szczęścia, co potwierdza jego rodzina. Udało mu się przeżyć dwie kampanie wojenne, pobyt na wschodzie Rosji Radzieckiej i powrócić do najbliższych w kraju. Teraz, po blisko 80 latach, dzięki szczęśliwemu trafowi i staraniom wielu osób, pamiątka jego historii przyjedzie z ziemi włoskiej do Polski, a być może moment przekazania niezwykłego nieśmiertelnika z orzełkiem będzie uwieczniony w materiale włoskiej telewizji - zaznaczyła Bartoszewicz.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Ocalić od zapomnienia