W 1945 roku pomnik Otto von Bismarcka w nieznanych okolicznościach zniknął z krajobrazu Opola. Przez lata nikt nie wiedział, co się z nim stało. Przypadkowego odkrycia dokonano na budowie centrum przesiadkowego. W wykopie odnaleziono granitowy walec – kolumnę stanowiącą duży fragment całego monumentu.
Otto von Bismarck był jednym z najbardziej wpływowych polityków XIX wieku. Wieloletni premier Prus i kanclerz Rzeszy cieszył się dużym uznaniem ze strony społeczeństwa w cesarskich Niemczech. Praktycznie od razu po jego śmierci w 1898 roku na terenie Rzeszy zaczęły się pojawiać pomniki upamiętniające Żelaznego Kanclerza.
Jeden z nich stanął także w Oppeln, dzisiejszym Opolu. Prace przy pomniku ruszyły w 1910 roku, a oficjalnie odsłonięto go w sierpniu roku 1911. Monument stanął w lasku akacjowym, naprzeciwko budynku Poczty Głównej. Zwycięzcą konkursu na jego wykonanie został rzeźbiarz Robert Bednorz.
Pomnik z wyglądu raczej nie zachwycał. Był dość ascetyczny w formie, aby nie powiedzieć, że toporny. Lokalny historyk Maciej Borkowski tak opisywał go w książce "Opole przełomu XIX/XX wieku":
"Pomnik miał kształt kolumny postawionej na postumencie. W centrum kolumny umieszczono wykonaną z brązu plakietę z popiersiem Bismarcka. Kolumna została otoczona półkolistą balustradą, na której końcach znajdowały się wazy na kwiaty. Pomnik, pozbawiony inskrypcji, miał jedynie napis 'Bismarck'. Elementy pomnika wykonano ze śląskiego granitu. Monument był okazały - kolumna wraz z cokołem miała 3,5 metra wysokości i ponad metr średnicy, ważył aż 180 cetnarów".
Przez ponad trzy dekady kanclerz spoglądał z pomnika na pocztę. Z tamtego okresu zachowało się niemało zdjęć i pocztówek uwieczniających monument. Z przestrzeni zniknął prawdopodobnie między styczniem a marcem 1945 roku. Ślad po nim zaginął.
Odkrycie na budowie
Po kilkudziesięciu latach na osobliwy artefakt natrafili pracownicy budowy centrum przesiadkowego Opole Wschodnie, w wykopie w ciągu ulicy Batalionów Chłopskich.
- Zostałyśmy z kierownik działu archeologicznego Ewą Matuszczyk powiadomione, że na budowie odkryto betonowy, a jak się później okazało, granitowy słup. W pierwszej chwili nie wiedziałyśmy do końca, co to jest. Po powrocie do domu zaczęłyśmy grzebać w internecie. Obiekt ma bardzo charakterystyczny kształt – walec z prostokątną wnęką. Jeszcze tego samego dnia Ewa znalazła archiwalne zdjęcia. Szybko odkryłyśmy, że był to postument Bismarcka – przyznaje Elwira Holc, kustosz Muzeum Śląska Opolskiego.
Powiadomiony został konserwator zabytków. - Nakazał zabezpieczyć ten obiekt. Teren wokół został wygrodzony. Prace budowlane nadal są prowadzone. Wykonaliśmy wszystko, co do nas należało i czekamy na dalsze decyzje – mówi Adam Leszczyński, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg.
Co dalej z pomnikiem?
Te decyzje jeszcze nie zapadły. Wkrótce na miejscu odnalezienia kolumny ma się odbyć wizja lokalna z udziałem m.in. archeologów i historyków. Po niej być może będzie wiadomo, co stanie się z artefaktem.
- Rozmawiamy o tym ze specjalistami. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest przekazanie obiektu do Muzeum Śląska Opolskiego – twierdzi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka opolskiego urzędu miejskiego.
Istnieje kilka hipotez dotyczących tego, jak dość potężna, prawie trzymetrowa, ciężka kolumna znalazła się około dwóch kilometrów od miejsca, gdzie pierwotnie stała. Być może władze niemieckie chciały go ukryć przed nacierającą w 1945 roku Armią Czerwoną. A może to radzieccy żołnierze pozbyli się z przestrzeni publicznej pomnika, który kłuł ich w oczy. Za tą wersją przemawia fakt, że na placu budowy centrum przesiadkowego odnaleziono wiele innych pozostałości z tamtych czasów. Głównie gruzu i śmieci, co świadczy o uczynieniu tamże swoistego wysypiska. Monument mógł też posłużyć jako podkład pod budowę drogi.
Jedno jest pewne. - Nie ma mowy, aby wrócił na swoje miejsce – ucina Oborska-Marciniak.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Czas na Opole