Ma niemal 8 miesięcy, chore nerki i poważne zaburzenia wzroku - mały Oktawian od urodzenia jest pacjentem kolejnych szpitali. W Klinice Nefrologii Pediatrycznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przebywa od 28 maja. - Jest bardzo kochany. Za opiekę odwdzięcza się uśmiechem. Ma swój charakterek i protestuje, gdy z naszych objęć wraca do łóżeczka - mówią pielęgniarki o chłopcu, który "zamieszkał" na szpitalnym oddziale. Dziecko potrzebuje rodziny, która będzie w stanie się nim zaopiekować.
Oktawian, jako wcześniak, przyszedł na świat w Dzierżoniowie. Jego biologiczna matka zostawiła go w szpitalu. Ojciec jest nieznany. Z Dzierżoniowa chłopiec trafił do szpitala w Wałbrzychu. Stamtąd 28 maja do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Oktawianek na oddziale przebywa sam. Nie ma opiekuna prawnego. Jest bez rodziców, ale to wspaniały i słodki mały pacjent - mówi Agnieszka Gądek, pielęgniarka oddziałowa z Kliniki Nefrologii Pediatrycznej.
Pielęgniarki każdą wolną chwilę poświęcają maluchowi, który zamieszkał na ich oddziale i nie szczędzą mu ciepłych słów. - Jest bardzo kochany. Za opiekę odwdzięcza się uśmiechem. Ma swój charakterek i protestuje, gdy z naszych objęć wraca do łóżeczka - mówi Maria Hatamnejad, jedna z pielęgniarek. Po chwili dodaje: to bardzo spokojne dziecko, nie sprawia kłopotów. - Lubi naszą obecność. Lubi mówienie i przytulanie. Lubi słuchać głosów, radia czy pozytywki - opowiada o zwyczajach malucha jego szpitalna opiekunka.
Urodził się w stanie ciężkim, teraz musi być leczony
Oktawian musi być poddawany codziennym wielogodzinnym dializom. Będzie też musiał odwiedzać szpital na okresowych kontrolach. - Urodził się w stanie ciężkim. Trafił do nas z uszkodzeniem wielonarządowym, niewydolny krążeniowo i oddechowo. To spowodowało, że doszło do schyłkowej niewydolności nerek i nieprawidłowości w centralnym układzie nerwowym, a to rzutuje na jego ogólną sprawność i stan zdrowia - mówi prof. Irena Makulska z Kliniki Nefrologii Pediatrycznej, gdzie przebywa chłopiec. Podkreśla jednak, że wszystko to nie stanowi żadnego zagrożenia dla życia noworodka.
Szuka domu tymczasowego, adopcja na razie niemożliwa
Czego potrzeba chłopcu? Wszyscy zgodnie podkreślają: prawdziwy, kochający dom. Chociaż ten tymczasowy, bo stały na razie jest nieosiągalny.
- Czekamy na uregulowanie sytuacji prawnej Oktawiana, by możliwa była adopcja. Toczy się postępowanie przed sądem - mówi Dorota Maćkowiak z Dolnośląskiego Ośrodka Polityki Społecznej, który pilotuje sprawę adopcji chłopca. Ta na razie nie wchodzi w grę. Wszystko dlatego, że po tym, jak dziecko zostało zostawione przez biologiczną matkę ta zadeklarowała, że wyrazi zgodę na adopcję. Do tej pory, przed sądem, tego nie zrobiła. A to komplikuje sytuację małego pacjenta. - Toczy się postępowanie o pozbawienie władzy rodzicielskiej. Są ku temu podstawy, bo kobieta nie kontaktuje się z nim i nie interesuje się losem dziecka - tłumaczy Maćkowiak.
Na razie Oktawian mógłby trafić do rodziny zastępczej. Jednak - jak podkreślają urzędnicy - taka rodzina musi liczyć się z tym, że chłopiec potrzebuje specyficznej opieki. - Taka rodzina swój tryb życia będzie musiała dostosować do potrzeb Oktawiana. Największy problem to znalezienie odpowiednich ludzi - uważa Maćkowiak.
- On ma 14 mam, ale szuka tej jedynej. My się wymieniamy, ale jemu potrzebny jest ktoś, kto będzie z nim cały czas - przyznaje Gądek.
Oktawian jest pacjentem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław