W Nowej Rudzie (Dolnośląskie) najgorzej jest wieczorami, kiedy mieszkańcy wracają z pracy i rozpalają w piecach. Szczególnie zimą jakość powietrza w mieście jest zła, dobowe poziomy pyłów regularnie przekraczają dopuszczalne normy. Jako główne czynniki takiego stanu ekspert wskazuje położenie miejscowości w niecce oraz stare, dymiące kopciuchy. Burmistrz zapewnia, że robi, co może, ale bez rządowych dofinansowań nie jest w stanie przeskoczyć problemu.
W listopadzie Polski Alarm Smogowy podzielił się swoim corocznym raportem dotyczącym miejscowości z najgorszą jakością powietrza w roku 2021. Niechlubne pierwsze miejsce i tytuł smogowej stolicy Polski przyznano właśnie Nowej Rudzie, która "zdeklasowała" konkurencję we wszystkich trzech parametrach wyszczególnionych w rankingu - średnioroczne stężenie benzopirenu, średnioroczne stężenie pyłów zawieszonych PM10, a także łączną liczbę dni z przekroczeniem dobowego poziomu dopuszczalnego pyłu PM10 (50 ug/m3). W przypadku miasta na południu Dolnego Śląska, było to aż 95 dni.
Najgorzej zimowymi wieczorami
Leci kolejny rok i niewiele się zmienia. Dla przykładu, w poniedziałek Nowa Ruda była jedyną bordową kropką na - w większości zielonej - mapie Polski, jeśli chodzi o indeks jakości powietrza i indeks pyłu PM10.
- To jest miasto niefortunnie położone, bo w zagłębieniu terenu. Jest tam też zabudowa ścisła, sporo kamienic, w której są piece kopciuchy. Można powiedzieć, że im niżej, tym gorzej. Ci mieszkańcy, którzy mieszkają wyżej, mają lepiej, natomiast na dole jest bardzo źle. To się też wiąże z tym, że mamy tak zwaną inwersję. Ta warstwa niższa jest cięższa i tworzy przyduchę, która powoduje, że szczególnie w nocy, kiedy słońce zachodzi, atmosfera się zagęszcza. Najgorzej jest wieczorami, kiedy ludzie wracają z pracy i zaczynają palić w piecu - mówi Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Priorytet - wymienić piece
Władze miasta zapewniają, że próbują walczyć z problemem, bezpośrednio pomagając mieszkańcom czy inwestując w tereny zielone. Jednak - jak mówi burmistrz Nowej Rudy Tomasz Kiliński - bez porządnego, rządowego programu, wykładającego pieniądze niezbędne do wymiany pieców, większych efektów nie da się szybko osiągnąć.
- Jest mnóstwo gmin o podobnym położeniu, w których spala się również paliwa stałe, tam się nie mierzy jakości powietrza. Tu chodzi o powszechność takich programów, aby miejscowości położone w ten sposób mogły korzystać z jak najlepszych funduszy. Dla państwa polskiego powinno być to rzeczywistym priorytetem, nie tylko w słowach, ale również w zapisach, w programach i powszechności kompleksowości tych programów - podkreśla Kiliński.
Burmistrz Nowej Rudy dodaje, że obecnie w mieście do wymiany nadaje się około 4 tysiące pieców, z czego tysiąc w mieszkaniach komunalnych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24