"Nie wiedział jak rozwiązać problemy", więc miał zlecić podpalenie domu byłej konkubiny

Zgliszcza stodoły na posesji pani Anety
Zgliszcza stodoły na posesji pani Anety
Źródło: tvn24

47-latek z Dolnego Śląska został oskarżony o to, że nakłaniał do spalenia domu swojej byłej konkubiny. Mężczyzna miał także zaproponować 20 tys. złotych za pobicie kobiety. - To jest ktoś, z kim planowałam swoją przyszłość, a w tym momencie zagraża mojemu życiu - mówiła kilka miesięcy temu pani Aneta.

- Arkadiusz M. został oskarżony o to, że nakłaniał Huberta D. do podpalenia domu i pomieszczeń gospodarczych należących do jego byłej konkubiny. Mężczyźnie obiecywał zapłacić 400 złotych i groził mu pobiciem. M. jest oskarżony także o to, że obiecywał zapłatę 20 tys. złotych w zamian za pobicie swojej byłej partnerki i jej siostry - informuje Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

"Nie wiedziałem jak rozwiązać problemy"

To nie koniec czynów o jakie oskarżony jest mieszkaniec Złotego Stoku. Zdaniem śledczych mężczyzna wypowiadał pod adresem kobiety groźby karalne i "spowodował u niej lekkie obrażenia ciała".

47-latek przyznał się jedynie do zlecenia pobicia pani Anety. Podczas przesłuchania powiedział, że był z nią skłócony i "nie wiedział jak rozwiązać swoje problemy". Grozi mu teraz do 10 lat więzienia. W tym samym śledztwie oskarżono też trzech innych mieszkańców Złotego Stoku. Mają odpowiedzieć za podpalenie stodoły i próbę podpalenia domu kobiety.

Podpalenie, groźby i policjanci przed domem

W marcu pisaliśmy o sprawie pani Anety i jej byłego partnera. Jak mówiła kobieta jej problemy zaczęły się po rozstaniu z M. Najpierw spaliła się stodoła stojąca na jej posesji, a później stojący tam dom został obrzucony butelkami z łatwopalną cieczą.

Policjanci uznali, że nie mógł to być przypadek. Najpierw zatrzymali trzech mężczyzn, którzy twierdzili, że działali na zlecenie. Później w ręce funkcjonariuszy wpadli czterej kolejni, w tym Arkadiusz M. 47-latek usłyszał zarzuty, ale do aresztu początkowo nie trafił. Wpłacił kaucję i wyszedł na wolność.

Jednak na jego zatrzymanie za kratkami nalegali prokuratorzy, którzy przyznawali, że M. może być niebezpieczny. Domu kobiety nocami strzegli policjanci. Śledczy złożyli zażalenie na decyzję sądu, a ten zdecydował się w końcu na zastosowanie tymczasowego aresztu.

Po aresztowaniu zapanował spokój

Pani Aneta była zdruzgotana zachowaniem mężczyzny. - To jest ktoś, z kim planowałam swoją przyszłość, a w tym momencie zagraża mojemu życiu - denerwowała się kobieta. Dziś o sprawie nie chce mówić, ale przyznaje, że od kiedy M. jest w areszcie jej rodzina zaznała spokoju.

Sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy w Ząbkowicach Śląskich:

On mściwy, a sąd łaskawy. Policja pilnuje rodziny całą dobę

On mściwy, a sąd łaskawy. Policja pilnuje rodziny całą dobę

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: