Mistrzowie Polski zagrali bardzo słaby mecz, ale "bardzo słabo" i tak starczyło do pokonania w dwumeczu Budućnosti Podgorica. Na Stadionie Miejskim podopiecznym Oresta Lenczyka sprzyjało szczęście, bo goście byli drużyną lepszą i wygrali 1:0. Teraz dwumecz z mistrzem Szwecji - Helsingborgiem. Z taką grą trudno być jednak optymistą przed tą rywalizacją.
Jedna akcja i rozbita głowa - tyle kibice zapamiętali chyba z pierwszej połowy spotkania. Winni temu byli przede wszystkim piłkarze Śląska, którzy wyglądali na ociężałych i nie potrafili zaskoczyć rywali w ich polu karnym.
Gol po kwadransie
Sami dali się jednak raz oszukać. Piłkę z rzutu rożnego uderzył głową Nikola Vukcević, skacząc wyżej od dwóch obrońców Oresta Lenczyka. Piłka skozłowała jeszcze przed broniącym Kelemenem i wpadła do siatki. Była to 15. minuta i wyglądało na to, że goście pójdą "za ciosem".
Na szczęście oni też nie grali najlepiej, ale częściej próbowali atakować i po jednej z długich prostopadłych piłek gola prawie strzelił partner Vukcevicia z ataku - Begović. Jednocześnie napastnik zderzył się z Kelemenem, właściwie go nokautując. Po pięciu minutach na murawie bramkarz wrócił do gry, ale z wielkim bandażem na głowie i opatrzonym, mocno rozciętym łukiem brwiowym.
Męczarnie do samego końca
Skoro nie potrafili atakować, powinni się bronić. Piłkarze Lenczyka musieli usłyszeć w szatni słowo "czujność" z ust trenera, ale nie wzięli go sobie do serca. W kolejnych akjach po przerwie goście stawali się groźniejsi. Najpierw bliski strzelenia gola był Bosković, którego strzał w ostatniej chwili zdołał przyblokować jeden z obrońców Śląska i piłka uderzyła w boczną siatkę, a kilkanaście minut później Adrović z sześciu metrów, mając przed sobą tylko Kelemena, nie potrafił prosto strzelić i podwyższyć prowadzenia swojej "11".
W 71. minucie świetnie za linię obrońców mistrza Polski wyszedł Golubović, przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzył. Piłka po rykoszecie minęła nieznacznie słupek. Potem na boisku działo się już znacznie mniej, głównie ze względu na zmęczenie gości, którzy musieli zwolnić po serii ataków.
Mistrzowie Polski utrzymali z trudem korzystny wynik dwumeczu i są w 3. rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Problem w tym, że nie wiadomo, czego mają w niej szukać z taką grą, jak dzisiaj we Wrocławiu. Na ich drodze staną teraz mistrzowie Szwecji - Helsingborg.
Pierwszy mecz 1 sierpnia.
Trener Śląska komentował na koniec: - Po przegranej można tylko uszy schować jak zając i nic nie mówić.
Autor: adso/fac / Źródło: tvn24.pl