Mieszkańcy Morzęcina, gdzie 27-latek brutalnie pobił i zgwałcił dziesięciolatkę, nie chcą już ośrodka przy duszpasterstwie. W piątek wieczorem odbyło się referendum: 80 proc. głosujących za likwidacją.
- Ludzie mówili: nikt nam nie zagwarantuje, że taka sytuacja za kilka miesięcy czy kilka lat się nie powtórzy - relacjonuje Renata Kusztelak, sołtys Morzęcina Wielkiego. - W referendum uczestniczyło 47 mieszkańców, z czego 37 osób głosowało za całkowitą likwidacją ośrodka. 8 osób chciało aby placówka pozostała, a 2 osoby nie miały zdania - wylicza.
Część mieszkańców uczestniczących w referendum, zaproponowała pozostawienie jedynie ośrodka rekolekcyjnego i likwidację gospodarstwa rolnego. Ale większość głosujących nie wyraziła na to zgody. Domagli się całkowitej likwidacji placówki.
List od księdza
Podczas spotkania odczytany został list ks. Stanisława Orzechowskiego, który prowadził ośrodek. Duszpasterz przepraszał za to, co się stało i poinformował, że przechodzi na emeryturę.
- Ks. Orzechowski wspomniał w liście, że powoli będzie likwidował gospodarstwo rolne, do którego przyjmowane były osoby po przejściach - tłumaczy Kusztelak. - O likwidacji samego ośrodka w liście nie było informacji - dodaje.
Pensjonariusz zgwałcił 10-latkę
Mieszkańcy twierdzą, że nadal nie mogą się otrząsnąć po tragedii, do której doszło w ich miejscowości kilka tygodni temu. Jeden z pensjonariuszy zwabił do swojego pokoju w duszpasterstwie dziesięciolatkę, potem brutalnie ją pobił i zgwałcił.
- Ten mężczyzna po prostu nadużył zaufania, a ze wcześniejszych ustaleń jego przeszłość była niegroźna - tłumaczył ks. Stanisław Jóźwiak, rzecznik wrocławskiej kurii. - Jeździł traktorem, pracował w gospodarstwie u księdza. Nikt nie spodziewał się takiej tragedii - zgodnie mówiła sołtys Morzęcina.
Duszpasterstwo od lat pomagało bezdomnym, bez pracy czy ludziom po wyrokach. Ks. Orzechowski, który prowadził ośrodek pomagał wchodzić im na prostą.
Autor: balu/roody / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24