- W żadnym wypadku nie prosiłem o nieupublicznianie informacji o nieprawidłowościach w Centrum Technologii Audiowizualnych - tak Bogdan Zdrojewski, minister kultury, odpowiada na zarzuty zwolnionego przed dwoma tygodniami dyrektora powstającej we Wrocławiu placówki.
Nie milkną echa afery w sprawie afery finansowej w Centrum Technologii Audiowizualnych. Na zarzuty wyrzuconego z placówki dwa tygodnie dyrektora Zbigniewa Rybczyńskiego, odpowiada teraz Bogdan Zdrojewski. Potwierdza, że to właśnie od laureata Oskara otrzymał pierwsze informacje o nieprawidłowościach.
Minister odpowiada reżyserowi
- Od razu kiedy powziąłem informacje o nieprawidłowościach od pana Rybczyńskiego, natychmiast zarządziłem kontrolę. W ciągu kilkunastu tygodni wykazała rzeczywiście pewnie nieprawidłowości, ale ze smutkiem muszę opowiedzieć, że następna, druga zarządzona przeze mnie, poszerzyła krąg tych nieprawidłowości. I musiałem podjąć decyzje dalej idące, niż to by wynikało z pierwszej - zaznacza minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Problem w tym, że zdaniem Rybczyńskiego, minister nie zrobił nic, żeby wyjaśnić wątpliwości. W rozmowie z TVN24 przyznał, że już półtora roku temu sprawą powinna zająć się prokuratura. Właśnie wtedy na jaw wyszły pierwsze informacje o błędach w finansowaniu inwestycji. CZYTAJ WIĘCEJ O WYNIKACH KONTROLI MINISTERSTWA.
Opóźnienie było
- Ministrowi zależało, żeby tego nie upubliczniać - kwituje reżyser. Zdrojewski zaprzecza jednak zarzutom laureata. - W żadnym wypadku nie prosiłem o nieupublicznianie tych informacji. Podkreślam, że wszystkie kontrole, które są realizowane przez ministerstwo, mają charakter jawny, upubliczniamy je - tłumaczy Zdrojewski. A co z półtorarocznym opóźnieniem?
- Przyznam, że odbyło się to z pewnym opóźnieniem - minister komentuje fakt, że sprawa trafiła do prokuratury dopiero teraz, w momencie kiedy z Centrum Technologii Audiowizualnych został wyrzucony Rybczyński. - Ale informacja poszła natychmiast po ustosunkowaniu się do zarzutów samego dyrektora. Nie z naszej winy tak późno - zaznacza.
Tłumaczy też, że kompleksowa kontrola zakończyła się nie półtora roku temu, ale dopiero w sierpniu tego roku. - Ponad miesiąc czekaliśmy na ustosunkowanie się zainteresowanych - informuje Zdrojewski.
Skarbówka już też kontroluje
Zdradza też, że nie tylko ministerstwo zajęło się informacją o nieprawidłowościach w powstającym centrum. - Mamy już szczątkowe informacje od urzędu kontroli skarbowej, która zajmuje się sprawdzaniem rozliczeń i zobowiązań podatkowych. Mogę powiedzieć, że wstępnie potwierdzają się te zarzuty, na które zwracało uwagę ministerstwo od niemal samego początku - tłumaczy Zdrojewski.
Kto jest winny w całej sprawie? - O tym rzecz jasna wypowie się urząd kontroli skarbowej i sama prokuratura, ale w mojej ocenie konsekwencje mogą objąć trzy osoby. Poza Zbigniewem Rybczyńskim jest to dyrektor Robert Gawłowski i ich współpracownik, Dawid Kmiecik. Są to trzy osoby, które w tej chwili są w protokole wymienione jako współwinne, winne albo prawdopodobnie winne w stopniu nieokreślonym, jeśli chodzi o nieprawidłowości dotyczące dysponowania środkami publicznymi - mówi Zdrojewski.
Minister zapewnia przy okazji, że ma już informacje o tym, że uruchomienie ośrodka będzie możliwe. - I co ważne, odbędzie się bez dodatkowych kosztów i przeszkód - informuje Zdrojewski.
Lewe umowy, brak konkursów?
Całe zamieszanie dotyczy rachunków za remonty, których nie było, braku konkursów przetargowych i fikcyjnych umów na setki tysięcy złotych. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl, akie i inne nieprawidłowości wykryli kontrolerzy, którzy na zlecenie ministerstwa kultury prześwietlili finanse wrocławskiego Centrum Technologii Audiowizualnych. Właśnie z tego powodu pracę na początku września stracił dyrektor artystyczny centrum, Zbigniew Rybczyński. CZYTAJ WIĘCEJ
Autor: bieru / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław