Był wygłodzony i odwodniony, a jego ciało dosłownie opanowały kleszcze. Widok olbrzymiej liczby tych pasożytów zdumiał weterynarzy. W ciągu dwóch godzin wyciągnęli ich około pół tysiąca. Właścicielka psa usłyszała zarzuty.
Niewielki biszkoptowy kundelek trafił do Schroniska Przylasek na początku sierpnia. Został interwencyjnie odebrany z terenu gminy Lubań i trafił prosto pod opiekę weterynarza. - Dla mnie to był szok. Dużo widziałam, bo do schroniska zazwyczaj nie trafiają zadbane zwierzęta. Jednak tak wielu kleszczy na jednym psie w życiu nie widziałam - mówi Dorota Machniak z przychodni weterynaryjnej PsiLasek, która działa przy schronisku.
W dwie godziny wyciągnęli około 500 kleszczy
Opite krwią kleszcze zgrupowały się między opuszkami palców, w uszach i na karku czworonoga. Zdaniem weterynarz zwierzę musiało odczuwać nie tylko dyskomfort, ale też ból. Żeby można było wyciągnąć wszystkie żerujące na nim pasożyty konieczne było podanie kundelkowi środków uspokajających.
- Ich usuwanie zajęło nam niemal dwie godziny. W tym czasie wyciągnęliśmy około pół tysiąca kleszczy. Po wszystkim wykonaliśmy pacjentowi badania morfologiczne krwi i test na choroby odkleszczowe - relacjonuje Machniak.
Ku zdziwieniu specjalistów testy nie wykazały ani anemii, ani chorób odkleszczowych. - Za kilka tygodni test będzie trzeba powtórzyć. Na razie przebywa pod naszą stałą opieką - mówi weterynarz. I dodaje, że zwierzak na razie nie porusza się samodzielnie.
Zarzuty dla właścicielki
Wiadomo, że pies żył na łańcuchu. Nie wiadomo jednak jak długo był utrzymywany w takim stanie. Jego wiek został oceniony na cztery do sześciu lat. Właścicielka czworonoga już usłyszała zarzuty.
- 73-latka przekonywała, że pies potrzebny jest jej do pilnowania posesji. Twierdziła, że ma bronić nie tylko jej, ale też terenu przed kunami i szczurami. Utrzymuje, że odpowiednio opiekowała się zwierzęciem - informuje Kamila Wolańska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubaniu. I dodaje, że wiadomość o wychudzonym i odwodnionym zwierzęciu służbom przekazali zaniepokojeni sąsiedzi. Jak mówi prokurator właścicielka czworonoga niezadowolona z tego, że jej pies leży i nie szczeka, a więc nie pełni już roli stróża sprowadziła sobie kolejnego czworonoga. Ten także został jej odebrany. Kobieta jest podejrzana o znęcanie się nad zwierzętami. Usłyszała zarzuty. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło na terenie gminy Lubań:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Przychodnia Weterynaryjna PsiLasek