- Niemal każde pomieszczenie na wrocławskim stadionie ma braki lub jest wykończone niezgodnie z projektem - twierdzi inspektor nadzoru budowlanego. Według niego, obiekt wkrótce będzie musiał przejść kosztowny, gruntowny remont. Zarządca areny zapewnia z kolei, że błędy, o których mówi inspektor, nie wpływają na funkcjonowanie stadionu, arena jest bezpieczna, a za poprawki zapłaci wykonawca.
- Stadion co prawda spełnia wymogi bezpieczeństwa, i dlatego został dopuszczony do użytku na Euro 2012, ale trwałość materiałów, bądź technologia wykonania pozostawiają już wiele do życzenia - ocenia Arkadiusz Maciejewski, który był inspektorem nadzoru budowlanego przy tej inwestycji.
- Stadion Miejski to niedbalstwo - kwituje.
W rozmowie z tvn24.pl wymienia błędy konstrukcyjne: krzywizny i ugięcia dachu, źle wykonany system odwodnienia, przez który pojawią się kosztowne w usuwaniu zacieki. Wytyka też m.in. wykorzystywanie przy pracy tanich zamienników materiałów budowlanych.
Łącznie jest siedem stron z opisami usterek.
"Tego nie było w planach"
- Kwestia roku, dwóch i nowowybudowany stadion trzeba będzie gruntownie wyremontować - denerwuje się Maciejewski.
Czemu nie poprawiono tego wcześniej?
Jak twierdzi inspektor, ze swoimi uwagami niejednokrotnie zgłaszał się do głównego wykonawcy robót, niemieckiej firmy Max Bögl.
- Ignorowali moje uwagi. To jest taka firma, która myśli, że my, Polacy, zgodzimy się na wszystko. Nie dbali więc o estetykę i dobre wykonanie - oskarża Maciejewski. - Bo jak inaczej tłumaczyć to, że sanitariaty są bez glazury czy gresu, a z lamperią rodem z PRL-u, która już zaczyna się łuszczyć? Albo to, że wykończenie elewacji, jej izolacja termiczna, to samowola budowlana? Materiały, które zostały zastosowane do jej budowy w ogóle nie były w planach. Ciepło będzie przez to uciekać ze stadionu. Setki słupków od balustrady będą korodować tak samo, jak źle dobrane łączniki membrany areny - wylicza.
Zdaniem inspektora, to wszystko jest nietrwałe i nieestetyczne, co czyni stadion "niewypałem architektonicznym".
Dochodzą się o poprawki
Przedstawiciel zarządcy stadionu uspokaja, że arena działa, a za poprawki zapłaci wykonawca.
- Wszystkie wady, które zostały wykryte nie mają wpływu na funkcjonowanie tego stadionu. W związku z tym nie ma żadnych przeszkód żeby odbywały się regularnie imprezy masowe czy mecze Śląska Wrocław – ocenia Adam Burak, rzecznik spółki Wrocław 2012.
- To są kosmetyczne zmiany i one będą wykonywane. A obciążony będzie główny wykonawca – mówi o poprawkach Adam Burak. - Nigdy nie wyrażaliśmy zgody na dokonanie zmian w technologii i materiałach, a takie zostały wprowadzone przez głównego wykonawcę – dodaje i dalej mówi:
- Wyczerpaliśmy wszystkie możliwe formy nacisku, takie jak wpisy do dziennika budowy, obszerną korespondencję, zgłaszanie spraw na radach budowy i innych spotkaniach z wykonawcą. Bezskutecznie. Sprawa znalazła swój finał więc w sądzie – mówi Burak.
"Ostre słowa"
Przedstawiciele firmy Max Bögl nie komentują sprawy. Milczy i polski, i niemiecki telefon.
- Nie będę się wypowiadał w tej sprawie - powiedział nam Jan Wawrzyniak, który do końca 2012 roku był rzecznikiem firmy. - Przyznaję jednak, że słowa pana Maciejewskiego są wypowiadane w dość ostrym tonie - dodaje.
Autor: gdem, bieru/dr/roody//mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław