Sąd Najwyższy oddalił - wniesioną przez obrońcę Szczepana W. - kasację jako oczywiście bezzasadną. Wcześniej, 21-letni mężczyzna został prawomocnie skazany na trzy lata więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginęły dwie dziewczynki w wieku 10 i 11 lat. Do tej pory nadal przebywa na wolności.
Pierwsza rozprawa w sprawie tragicznego wypadku odbyła się 1 lipca 2020 roku przed Sądem Rejonowym w Legnicy. Po, trwającym trzy miesiące, procesie 20-letni wówczas mężczyzna skazany został na trzy lata więzienia. Orzeczono wobec niego także 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Sąd w uzasadnieniu przyznał, że wina oskarżonego nie podlega dyskusji i że świadomie złamał on zasady bezpieczeństwa na drodze. Jak podkreślał sąd, W. posiadał prawo jazdy ledwie rok, zabrał dziewczynki z własnej inicjatywy i nie zadbał, aby dojechały bezpiecznie do swoich rodziców. Spieszył się, choć było mokro i ślisko na drodze.
Strony odwołały się od wyroku. 13 kwietnia 2021 roku Sąd Okręgowy w Legnicy podtrzymał w całości wyrok sądu I instancji wobec młodego kierowcy. Za spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie dziewczynki, Szczepan W. został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Do tego - zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu - przez 10 lat nie będzie mógł prowadzić pojazdów.
Kasacja oddalona
Od zapadnięcia wyroku minęło kilka miesięcy, a 21-letni mężczyzna nadal przebywa na wolności. Jego obrońca złożył wniosek o odroczenie wykonania kary, dodatkowo wniósł również - do Sądu Najwyższego - skargę kasacyjną.
- Z dokumentacji medycznej wynika, że pan Szczepan nie jest zdolny do odbywania kary pozbawienia wolności ze względu na stan zdrowia psychicznego. Przez cały proces znany był fakt, że jest on pod opieką psychiatry, od samego początku, kiedy został wybudzony ze śpiączki. Natomiast jeśli chodzi o kasację, nasze zarzuty dotyczą przede wszystkim oddalenia wniosków dowodowych, jakie złożyliśmy w procesie apelacyjnym - tłumaczył w lipcu w rozmowie z tvn24.pl adwokat oskarżonego Łukasz Kłak.
W połowie września Sąd Najwyższy poinformował strony, że postanowił oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną. Decyzja ta oznacza, że W. wyczerpał już możliwości odwołania się od wyroku. Pozostaje jeszcze kwestia odroczenia wykonania kary. Sąd Rejonowy w Legnicy w sierpniu oddalił wniosek obrońcy 21-latka, jednak ten się od niego odwołał. Zażalenie zostanie rozpatrzone przez sąd pod koniec października tego roku.
Deszczowy wieczór
4 października 2019 roku Ola i Wiktoria pojechały na do swojej koleżanki w Jaworze. Dzień później, około godziny 19, miały zostać odwiezione do domu przez matkę dziewczynki. Jak ustalili śledczy, przed wyjazdem 19-letni wówczas syn kobiety zaproponował, że odwiezie dziewczynki i przy okazji spotka się w Legnicy z koleżankami. To był deszczowy wieczór.
Chwilę przed 19 ruszyli z Jawora. Równo o 19 młody kierowca skontaktował się z jedną z koleżanek. Rozmawiał z nią 20 sekund. O 19.02 wpisał w telefonie adres jednej z dziewczynek. Kwadrans później wjeżdżali już do Legnicy. Do wypadku doszło dokładnie o godzinie 19.16 na ulicy Jaworzyńskiej, w obszarze niezabudowanym. Było ciemno. Mokrą jezdnię doświetlały lampy drogowe.
Z przeciwka, z prędkością 47 km/h, nadjeżdżał dostawczy mercedes. W pobliżu jechały jeszcze dwa inne samochody. Ich kierowcy zeznawali później jako świadkowie zdarzenia.
- Jechałem za pojazdem, który uderzył w tamten samochód. Ślisko, mżawka, ciemno. Nie umiem stwierdzić, jaki był powód zjechania z przeciwległego pasa. Ułamek sekundy, wszystko jak w jakimś filmie się wydaje. Wezwałem służby ratownicze. Pobiegłem do pierwszego samochodu, później do samochodu, który był w rowie. Czekałem na przyjazd służb. Próbowałem się dostać do tego samochodu - relacjonował pan Rafał, jeden ze świadków.
Zderzenie z busem
W akcie oskarżenia znalazł się szczegółowy opis wypadku. Śledczy ustalili, że młody kierowca, jadąc ulicą Jaworzyńską, wyprzedzając autobus, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Na tym odcinku obowiązywało ograniczenie do 70 km/h. Biegły ocenił, że fiat jechał z prędkością w przedziale 95-115 km/h. Do tego padało, nawierzchnia była mokra. Oskarżony stracił panowanie nad pojazdem, wjechał na przecinający jezdnie pas zieleni, a następnie na pas ruchu dla przeciwnego kierunku jazdy. Tam zderzył się z nadjeżdżającym busem. Po zderzeniu auto wpadło do rowu. 10-letnia Ola zginęła na miejscu. 11-letnia Wiktoria zmarła w szpitalu po pięciu dniach. 19-latek również trafił do szpitala. Mężczyzna spędził tam kilka tygodni.
Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych stwierdził w opinii, że "zaistnienie wypadku jest konsekwencją nieprawidłowego i niebezpiecznego działania kierującego samochodem osobowym fiat punto". Wskazał, że oskarżony złamał przepisy ruchu drogowego i zasady bezpieczeństwa. Ekspert podkreślił, że gdyby młody kierowca stosował się do przepisów, zachował należytą ostrożność oraz prawidłową technikę jazdy, to miałby możliwość uniknięcia wypadku.
Nie stwierdzono, aby fiat posiadał jakieś usterki techniczne, które mogły mieć wpływ na całe zdarzenie. Nie stwierdzono także, aby kierowca mercedesa - drugiego uczestnika wypadku - jakkolwiek się do niego przyczynił.
"Wszystkie okoliczności wskazują na sprawstwo kierowcy"
Prokurator ustalił, że "naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez oskarżonego miało charakter umyślny". Jak mówił nam w lutym 2020 roku Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy, z opinii biegłego informatyka, który przebadał telefon kierowcy, wynikało, że w trakcie jazdy, za pośrednictwem komunikatora internetowego, prowadził konwersację z trzema koleżankami. Po odwiezieniu swoich pasażerek miał się z nimi spotkać w Legnicy. Ustalenia sądu tego nie potwierdziły.
W trakcie śledztwa kierowca fiata był dwukrotnie przesłuchiwany w charakterze podejrzanego. Konsekwentnie odmawiał złożenia wyjaśnień, zasłaniając się niepamięcią. Przyznał, że fiat należał do jego babci, a od momentu uzyskania prawa jazdy niemal codziennie poruszał się nim na drodze Jawor-Legnica.
Prokurator w akcie oskarżenia uznał, że wszystkie okoliczności sprawy jednoznacznie wskazują na sprawstwo młodego kierowcy.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: lca.pl