Zaczęło się od niepokojącego wpisu pochodzącej z Wrocławia Fundacji Most Nadziei oraz legnickiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Aktywiści poinformowali 30 listopada, że dwa dni wcześniej w Legnicy znaleziono suczkę "w stanie krytycznym".
Z relacji dwóch kobiet, które zgłosiły sytuację, wynikało, że zwierzę zostało porzucone pod śmietnikiem. Około dwuletnia suczka - nazwana przez fundację imieniem Pierniczka - była skrajnie wychudzona i odwodniona. Ważyła niespełna 15 kilogramów, podczas gdy normalna waga dla psa jej rozmiaru powinna być dwukrotnie większa. Aktywiści pisali też m.in. o hipoglikemii i wychłodzeniu, a także o podejrzeniu pęknięcia pęcherza.
Zmyślona opowieść
30 listopada policja zatrzymała mężczyznę, który opiekował się Pierniczką - a także innym psem, którego znaleziono w jego mieszkaniu, również skrajnie zaniedbanego. Niedługo potem okazało się, że pierwsza suczka wcale nie została znaleziona przy śmietnikach. Kobiety zmyśliły tę historię - miały jednak ku temu powody.
Z ustaleń policjantów wynika, że 28 listopada kobiety przyszły do mieszkania mężczyzny, dowiadując się pocztą pantoflową o dramacie zwierząt. Od znajomego miały usłyszeć, że psy "zdychają z głodu".
- Pani Paulina poszła na miejsce i najpierw zabrała Pierniczkę i szukała dla niej pomocy. Stworzyła taką historię (o śmietniku - red.), żeby jak najszybciej jej pomóc - wyjaśnił w transmisji na żywo w mediach społecznościowych prezes fundacji Norbert Ziemlicki. Powiedział, że kobieta zmyśliła opowieść w obawie o swoje bezpieczeństwo.
Tego samego dnia na miejsce, w którym rzekomo "odnaleziono" psa, przyjechała policja. Jak poinformowała komisarz Jagoda Ekiert, oficer prasowy legnickiej policji, "zwierzę było wychudzone, odwodnione i nosiło ślady długotrwałego zaniedbania".
"Pies został odebrany i przekazany do fundacji, która zapewniła mu pomoc weterynaryjną" - przekazała rzeczniczka.
Opiekował się psami kolegi. Usłyszał zarzuty
30 listopada funkcjonariusze ponownie przyjechali pod ten sam adres, by sprawdzić, czy w mieszkaniu przebywają jeszcze inne zwierzęta. W mieszkaniu znaleziono drugiego psa, "również w złej kondycji".
"Skierowani na miejsce funkcjonariusze podjęli interwencję. Po wejściu do mieszkania ujawnili zaniedbanego psa. Zwierzę zostało zabezpieczone i przewiezione do kliniki weterynaryjnej. 36-letni mieszkaniec Legnicy został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu" - poinformowała rzeczniczka legnickiej policji.
Komisarz Ekiert powiedziała we wtorek tvn24.pl, że 36-latek usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami, za co grozi mu do trzech lat więzienia. Prokuratura zastosowała wobec mężczyzny dozór policyjny. Według śledczych mężczyzna nie dawał psom jedzenia ani wody.
- Okazało się, że ten mężczyzna nie jest właścicielem tych psów. One zostały mu powierzone pod opiekę, gdyż jego kolega, właściciel zwierząt, odbywa karę pozbawienia wolności - powiedziała komisarz Jagoda Ekiert.
36-latek przyznał się, jednak odmówił składania wyjaśnień.
Fundacja: właściciel dbał o zwierzęta
Druga z suczek - około 13-letnia, wabiąca się Astra - także trafiła pod opiekę wrocławskiej Fundacji Most Nadziei. Aktywiści zbierają pieniądze na pomoc obu zwierzakom.
- Skontaktujemy się z właścicielem. Zabezpieczamy jego zwierzęta, bo on o nie dbał. W życiu każdy z nas popełnia błąd. W życiu każdy z nas może trafić do zakładu karnego (...). Rozmawialiśmy z sąsiadami i innymi osobami i wiemy, że ten człowiek opiekował się swoimi zwierzętami - powiedział Norbert Ziemlicki z Fundacji Most Nadziei.
Jak wynika z informacji przekazanych przez aktywistów, Pierniczka - choć znacznie młodsza - jest w gorszym stanie od Astry. "Wszyscy dziwią się, że ona jeszcze żyje, dlatego proszę, trzymajcie kciuki" - czytaliśmy w poniedziałkowym wpisie fundacji. Suczce trzeba było przetaczać krew, by poprawić jej stan, który zaczął iść ku lepszemu.
Co do Astry - jak czytamy na stronie fundacji, jest ona "niedożywiona i w słabej kondycji". Trafiła do hoteliku, w którym "będzie mogła odpocząć i dojść do siebie".
Autorka/Autor: bp/PKoz
Źródło: tvn24.pl, KMP w Legnicy
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Most Nadziei