Na opolskim odcinku autostrady A4, niedaleko Krapkowic, pasem awaryjnym jechał rowerzysta. Najpierw pod prąd, a kiedy zorientował się, że zamiast do swojej dziewczyny jedzie w odwrotnym kierunku, przeniósł rower przez pas zieleni na drugą stronę jezdni.
W piątek po godzinie 20 dyżurny policji w Krapkowicach otrzymał informację, że w rejonie 256. kilometra autostrady A4 w kierunku Wrocławia rowerzysta jedzie pasem awaryjnym pod prąd. Było ciemno. Sytuacja niebezpieczna. We wskazane miejsce pojechał patrol drogówki.
Niecały promil
Policjanci rzeczywiście zauważyli mężczyznę jadącego rowerem, ale w odwrotnym kierunku, niż wynikało to ze zgłoszenia. Zatrzymali go i wysłuchali jego wyjaśnień.
- Kiedy 31-latek zorientował się, że jedzie w złym kierunku, wziął rower pod pachę i nie zważając na duży ruch ani ogromne niebezpieczeństwo, przeszedł na drugą stronę jezdni. Tam kontynuował swoją podróż. Mężczyzna tłumaczył policjantom, że jedzie do dziewczyny, a nawigacja pokierowała go najszybszą drogą. Podczas rozmowy mundurowi wyczuli od niego woń alkoholu. Przeprowadzone badanie wykazało, że miłośnik jednośladów miał blisko promil alkoholu w organizmie - informuje Ewelina Karpińska, rzeczniczka krapkowickiej policji.
Rowerzysta z Gogolina został ukarany mandatami za jazdę w stanie nietrzeźwości i poruszanie się jednośladem po autostradzie. Policja przypomina, że rowerzyści nie mogą korzystać z autostrad i dróg ekspresowych. W tym przypadku nikomu nic się nie stało, ale potencjalnie mogło dojść do tragedii.
Źródło: Policja Krapkowice/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPP Krapkowice