Przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu zapadły prawomocne wyroki w procesie dwóch kierowców oskarżonych o śmiertelne potrącenie kobiety i mężczyzny podczas nielegalnego wyścigu na ulicach Jeleniej Góry (woj. dolnośląskie). Łukasz O. został skazany na siedem lat więzienia, natomiast Oskar L. - na 1,5 roku.
O zapadłym przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu rozstrzygnięciu poinformowała w środę rzeczniczka tego sądu sędzia Małgorzata Lamparska.
Wrocławski sąd zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, który skazał Łukasza O. na osiem lat więzienia. W apelacji O. usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia, zmieniona została również kwalifikacja czynu, którego się dopuścił oskarżony. Drugi z oskarżonych w tej sprawie - Oskar L., usłyszał wyrok 1,5 rok więzienia - taki sam, jak w pierwszej instancji.
Prokuratura: nocne wyścigi na ulicach miasta
Do wydarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło w październiku 2018 r. 25-letni Łukasz O. i 21-letni Oskar L. mieli, zdaniem prokuratury, uczestniczyć w nielegalnym wyścigu samochodowym ulicami Jeleniej Góry.
Według śledczych, młodzi mężczyźni prowadzili auta z prędkością od 160 do 180 kilometrów na godzinę. Po drodze minęli trzy skrzyżowania i sześć przejść dla pieszych, przekraczając dozwoloną prędkość o ponad 100 kilometrów na godzinę - wynika z ustaleń śledztwa.
Zdaniem prokuratury, kierujący seatem Łukasz O., wyprzedzając drugiego uczestnika nielegalnego wyścigu, wjechał na przejście dla pieszych i uderzył w dwie osoby prawidłowo przechodzące przez jezdnię. 47-letnia kobieta i 57-letni mężczyzna zginęli na miejscu.
Kierowcy nie przyznali się do winy
W toku procesu O. przed sądem przeprosił rodziny swoich ofiar. Poprosił też o wybaczenie. Mężczyzna przyznał się do spowodowania wypadku, ale nie przyznał do zarzutów stawianych mu przez prokuraturę.
I choć śledczy są pewni, że kierowcy brali udział w wyścigach samochodowych, a w ich samochodach biegli stwierdzili modyfikacje silników, które znacznie zwiększyły moc pojazdów, to oskarżeni zaprzeczają, by feralnego dnia się ścigali.
O. przed sądem powiedział, że wprawdzie przekroczył prędkość, ale "w pełni kontrolował samochód". Twierdził też, że drugi z oskarżonych mógł bez problemu go wyprzedzić, ale tego nie zrobił.
- Siedział mi na przysłowiowym ogonie. Swoją uwagę skupiłem na tym pojeździe, który w pewnym momencie pojawił się po mojej lewej stronie, dlatego nie widziałem pieszych nadchodzących z prawej strony. Byłem przekonany, że pojazd jadący z lewej strony wjedzie na mój pas. Aby uniknąć zderzenia z nim, odpuściłem gaz i skręciłem w prawą stronę i wtedy poczułem uderzenie - opowiadał podczas pierwszej rozprawy. I podkreślał, że pieszych nie widział "nawet przez ułamek sekundy".
Oskar L. odmówił składania wyjaśnień i odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. Także twierdził, że nie brał udziału w wyścigu ulicznym.
Wyroki wydane w środę przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu są prawomocne.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | lukplo