Diecezja ma zapłacić blisko milion złotych ofiarom księdza pedofila

Ksiądz został prawomocnie skazany na karę 4 lat więzienia
Komentarz prokuratury po wyroku dla księdza
Źródło: TVN24 Wrocław
Sąd Okręgowy w Legnicy wydał wyrok nakazujący diecezji legnickiej zapłacenie blisko miliona złotych zadośćuczynienia dwóm dziewczynkom skrzywdzonym przez byłego już proboszcza parafii z Ruszowa. Wyrok jest nieprawomocny. Piotr M. w 2021 roku został skazany przez sąd w Jeleniej Górze na cztery lata więzienia.
Kluczowe fakty:
  • Piotr M. został zatrzymany 23 maja 2019 roku. Wtedy przed parafię w Ruszowie podjechało kilka radiowozów. Policjanci wyprowadzili proboszcza.
  • 20 października 2021 roku jeleniogórski sąd zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i skazał Piotra M. na cztery lata pozbawienia wolności.
  • W marcu 2023 roku matki skrzywdzonych dziewczynek złożyły pozew o zadośćuczynienie od diecezji legnickiej w wysokości po pół miliona złotych.

Legnicki sąd okręgowy przyznał dwóm dziewczynkom po 475 tysięcy złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami. O sprawie jako pierwszy poinformował portal Gazeta.pl.

Wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu i jest nieprawomocny. Rzecznik diecezji legnickiej, na pytanie portalu czy kuria odwoła się od wyroku, w wiadomości SMS przekazał, że jest na urlopie za granicą i "nic nie wie na ten temat".

Podobnej treści wiadomość SMS przesłał do dziennikarza tvn24.pl - "Nie mam informacji na ten temat" - napisał ksiądz Waldemar Wesołowski. Dwie godziny później, rzecznik diecezji wysłał drugą wiadomość SMS - "Przed uprawomocnieniem wyroku nie komentujemy. Pozdrawiam."

Poprosiliśmy też wiceprezesa Sąd Okręgowego w Legnicy o więcej informacji na temat wyroku, który zapadł i o jego uzasadnienie. Czekamy na odpowiedź.

Pozew o zadośćuczynienie

W marcu 2023 roku matki skrzywdzonych dziewczynek złożyły pozew o zadośćuczynienie od diecezji legnickiej w wysokości po pół miliona złotych. W pozwie - jak informuje gazeta.pl - podkreślono, że sprawca zbudował swój autorytet religijny, a dzięki pracy w parafii miał dostęp do dzieci. Jako podstawę prawną w pozwie wskazany został art. 430 Kodeksu cywilnego, dotyczący odpowiedzialności zwierzchnika za podwładnego. Legnicki sąd uznał tę argumentację i zgodził się, że 500 tysięcy złotych to odpowiednia kwota zadośćuczynienia dla dziewczynek. Wziął przy tym pod uwagę zasądzoną wcześniej w sprawie karnej kwotę 25 tysięcy nawiązki, wobec czego zasądzono zadośćuczynienie w wysokości 475 tysięcy złotych.

- Wyrok zapadł już dość dawno, natomiast dopiero nie tak dawno ukazało się uzasadnienie. Sąd w zasadzie w całości podzielił nasze roszczenie, samych odsetek to jest blisko milion złotych. Rozumiem, że to jest bogata diecezja, chce się osobiście uczyć na błędach swoich, nie na innych. Przecież wyroki w całej Polsce sądów apelacyjnych, okręgowych i sądu najwyższego wskazują jasno, że diecezja odpowiada za czyny księży pedofilów. Oni wolą jednak wydać kilkaset tysięcy na adwokatów, na odsetki, na procesy, skompromitować się publicznie, tylko po to, żeby przeczołgać tych pokrzywdzonych do samego końca - komentuje w rozmowie z tvn24.pl, Artur Nowak, pełnomocnik dziewczynek. - Ciekawe jest to, że biskup rozporządza się przecież nie swoimi pieniędzmi - bo to nie są miliony tego biskupa - tylko to są pieniądze wiernych. Ale on nie pyta - dodaje.

Sprawa Piotra M.

Piotr M. został zatrzymany 23 maja 2019 roku. Pod parafię w Ruszowie podjechało kilka radiowozów. Policjanci wyprowadzili proboszcza. Dzień wcześniej do śledczych zgłosiła się matka dziewczynki, którą proboszcz przygotowywał do pierwszej komunii. Poinformowała, że duchowny zachowywał się niewłaściwie wobec jej dziecka. Po przesłuchaniu dziewczynki i zebraniu innych dowodów M. usłyszał zarzut doprowadzenia małoletniej do innej czynności seksualnej. Został tymczasowo aresztowany.

Zatrzymanie księdza zbiegło się w czasie z opublikowaniem komentarza pod jednym z postów zamieszczonych na profilu facebookowym Tomasza Sekielskiego, twórcy filmu "Tylko nie mów nikomu". Kobieta zamieściła zdjęcie księdza Piotra M. i napisała: "Gdybym wiedziała o produkcji, podałabym wcześniej nazwisko księdza, który należy do jednych z NICH. Ksiądz Piotr M. (…) - teraz proboszcz. Nadal pracuje z dziećmi."

Na stronach lokalnych mediów pojawiło się też kilka innych obciążających księdza komentarzy. Paweł Podhajski, zastępca prokuratora rejonowego w Zgorzelcu, mówił wówczas, że śledczy sprawdzają również takie sygnały. Jedna z komentujących została przesłuchana jako pokrzywdzona. Istniały podejrzenia, że takich osób może być więcej.

Po postawieniu zarzutów proboszczowi z Ruszowa były już biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski wszczął dochodzenie kanoniczne w jego sprawie. W wydanym oświadczeniu napisano: "Wobec ujawnianych w mediach informacji, iż ks. Piotr M. duchowny diecezji legnickiej, mógł dopuścić się czynów wykorzystania seksualnego osób, które nie miały ukończonego 18. roku życia, informujemy, że postępowanie kanoniczne w tej sprawie prowadzi na mocy przepisów prawa kościelnego Komisja powołana przez biskupa legnickiego".

Prokuratura oraz kuria apelowały do pokrzywdzonych o zgłaszanie przypadków molestowania. W toku śledztwa wpłynęło łącznie 18 zgłoszeń - zarówno z Polski jak i zagranicy - o podobnych zdarzeniach do których miało dochodzić w przeszłości. - Najstarsze dotyczy roku 1978, czyli tak naprawdę pierwszego momentu, kiedy ksiądz został wyświęcony - mówił w 2019 roku prokurator Podhajski.

Najwięcej zgłoszeń dotyczyło posługi Piotra M. w latach 80. XX wieku. Model działania w wielu przypadkach był podobny. Dziś dorosłe kobiety, a wówczas dziewczynki, miały być wykorzystywane seksualnie w trakcie przygotowań do pierwszej komunii świętej. Prokuratura potwierdziła, że ksiądz był kilkukrotnie przenoszony z parafii do parafii.

Jedna z kobiet, która zarzucała M. molestowanie, w rozmowie z "Faktami TVN", wspominała: - Trzeba było dać buziaka po skończonej modlitwie (...) ja miałam długie włosy, wydaje mi się, że on bardzo lubił dziewczynki z długimi włosami, głaskał po tych włosach, wąchał, dotykał.

Skazany w pierwszej instancji

Ostatecznie po przeprowadzeniu śledztwa, mimo wielu zgłoszeń, prokuratorzy oskarżyli Piotra M. o dokonanie innej czynności seksualnej w stosunku do dwóch małoletnich dziewczynek w trakcie przygotowań do komunii w 2019 roku. W akcie oskarżenia nie uwzględniono przypadków molestowania, jakich wiele lat temu miał dopuścić się ksiądz. Te czyny uległy przedawnieniu. Pod koniec października 2019 roku, za zamkniętymi drzwiami, ruszył proces byłego proboszcza.

Sprawa podzieliła mieszkańców Ruszowa i opinię publiczną. Część osób zbierała pieniądze na obrońcę dla duchownego. - Chciałabym żeby była to nieprawda. Każdy ma jednak jakąś słabość w swoim życiu. Nie mnie to oceniać - mówiła jedna z mieszkanek wsi. Inny z mieszkańców grzmiał: - Mają na celu zniszczyć wiarę katolicką.

- Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień - śpiewał Piotr M., wchodząc na salę rozpraw zgorzeleckiego sądu. W korytarzu towarzyszyła mu grupka wiernych z różańcami, modląca się za niego, która nie wierzyła w jego winę. On sam również konsekwentnie się do niej nie przyznawał.

Z drugiej strony byli mieszkańcy nie mający wątpliwości, co do winy księdza. Ofiary i ich bliscy. Do Ruszowa przyjeżdżali też aktywiści z Inicjatywy Obywatelskiej "Dość milczenia", aby demonstrować swoje poparcie dla ofiar.

W marcu 2020 roku zapadł nieprawomocny wyrok. - Ksiądz Piotr M. został uznany za winnego obydwu zarzucanych mu czynów i wymierzono mu karę pięciu lat bezwzględnego pozbawienia wolności - poinformował Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Oprócz tego sąd orzekł wobec oskarżonego m.in. dożywotni zakaz zajmowania stanowisk związanych z opieką nad małoletnimi i 15-letni zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi. Apelację od wyroku złożył obrońca księdza.

Ksiądz usłyszał nieprawomocny wyrok
Ksiądz usłyszał nieprawomocny wyrok
Źródło: TVN24 Wrocław

Prawomocny wyrok - cztery lata więzienia

W mowach końcowych podczas procesu apelacyjnego adwokat Jerzy Lachowicz stwierdził, że oskarżony został już osądzony przez opinię publiczną, a w postępowaniu dowodowym przeprowadzonym przez sąd starał się dostrzec nieścisłości. Obrońca przekonywał, że wersje, kiedy miało dojść do molestowania są różne, a czasem nawet wykluczające się. Zwracał uwagę na nierzetelne przesłuchania dzieci.

- Istnieją co najmniej wątpliwości, czy oskarżony przekroczył dopuszczalne granice. Tych wątpliwości jest zbyt dużo. Wnoszę o uniewinnienie - mówił obrońca.

Sam oskarżony nerwowo oskarżał prokurator prowadzącą śledztwo o błędy. Podkreślał, że jest niewinny. Wypowiedź została przerwana przez sędziego, ponieważ oskarżony mówił nie na temat.

Z drugiej strony prokurator prosiła o podtrzymanie wyroku sądu pierwszej instancji. W mowie końcowej powtórzyła, że oskarżony miał okazję zostawać sam na sam z dziećmi. Podkreśliła, że z zeznań małoletnich jasno wynika, że doszło do molestowania.

Również matki pokrzywdzonych dziewczynek wnosiły o uznanie księdza za winnego. Zaznaczały, że nic nie odwróci krzywdy wyrządzonej ich dzieciom.

Ksiądz prawomocnie skazany

20 października 2021 roku jeleniogórski sąd zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i skazał Piotra M. na cztery lata pozbawienia wolności. Sąd obniżył też zakaz zajmowania stanowisk związanych z opieką nad małoletnimi z dożywotniego na 15-letni.

Sędzia Daniel Strzelecki uzasadniał, że zeznania małoletnich rzucały światło na jego postępowanie. - Ujawniły, że oskarżony brał dziewczynki na kolana i dotykał je w okolice brzucha, ud. Wkładał ręce pod koszulkę i dotykał w okolice piersi, brzucha. Dziewczynki nie byłyby w stanie takiej intrygi uknuć - stwierdził sąd.

Ksiądz został prawomocnie skazany na karę 4 lat więzienia
Ksiądz został prawomocnie skazany na karę 4 lat więzienia
Źródło: TVN24 Wrocław

Z dowodów wynika, że ksiądz czynów dopuszczał się w zakrystii po lekcjach religii, czy w ramach przygotowań do komunii. Szkodliwość społeczna tych zachowań określona została jako znaczna.

Wymiar kary uległ obniżeniu z uwagi na zmianę artykułu przy zmianie opisów czynów.

Czytaj także: