Po zrzuceniu z samolotu potrafiła przebić sześciokondygnacyjny budynek i wbić się w piwnicę. Dopiero wtedy dochodziło do detonacji. Tak w czasie II wojny światowej działała bomba, którą znaleziono na budowie mostu w Świętoszowie (woj. dolnośląskie). Teraz ważący 250 kilogramów niewybuch trzeba wywieźć na poligon i tam zdetonować.
Most na Kwisie w Świętoszowie zamknięty jest dla ruchu od 1 lutego. Wcześniej, przez kilkadziesiąt lat, przejeżdżali nim kierowcy. Okazuje się, że mieli mnóstwo szczęścia. Podczas rozbiórki starej konstrukcji, w której miejsce ma stanąć nowy obiekt, znaleziono poniemiecką bombę lotniczą. Koło jednego z przęseł była ukryta od kilkudziesięciu lat. I choć "uśpiona", wciąż była groźna.
- Wszystkie niewybuchy są bardzo niebezpieczne. Z zewnątrz wyglądają niegroźnie, bo są zardzewiałe i oblepione błotem, ale materiał wybuchowy nie stracił swoich właściwości - wyjaśnia st. chor. Radosław Mazur, dowódca patrolu rozminowywania.
"Prawdopodobnie przygotowywana do wysadzenia mostu"
Z rozpoznania saperów wynika, że niemiecka bomba burząca ma w środku 130 kilogramów materiału wybuchowego. - Bojowa bomba posiada dwa zapalniki elektryczne. Bomba ta po zrzuceniu z samolotu potrafiła przebić sześciokondygnacyjny budynek, wbić się w piwnicę i dopiero wtedy dochodziło do detonacji i zburzenia całego budynku - opisuje wojskowy. Ten konkretny niewybuch nie ma zapalników. - Prawdopodobnie była przygotowywana do wysadzenia mostu, bo ma dodatkowy otwór do umieszczenia zapalników i ręcznego odpalenia - tłumaczy Mazur.
Teraz niewybuch zostanie podniesiony, umieszczony na tzw. bombowozie, a później "ostrożnie i bezpiecznie" przewieziony na poligon. Tam zostanie zdetonowany.
Niewybuch znaleziono w Świętoszowie:
Autor: tam/kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław