Oprócz więzów krwi łączy ich pasja do piłki nożnej. Napastnik i bramkarz - bliźniacy, którzy grają w Śląsku Wrocław.
- Na boisku jesteśmy tacy sami. Nie ma odpuszczania. Może nam to czasem lepiej lub gorzej wychodzi, ale trener wie, że jak będzie grał jeden czy drugi Gikiewicz, to na pewno da z siebie wszystko – mówi Łukasz Gikiewicz, napastnik Śląska Wrocław, który w klubie gra razem z bratem bliźniakiem, Rafałem.
W wózku pod okiem trenera
Jak mówią, na pierwszy piłkarski trening zabrał ich ojciec, który jako kierowca woził zawodników pierwszoligowego Stomilu Olsztyn.
- Wtedy trenerem drużyny był Bogusław Kaczmarek. Mamy nawet pamiętne zdjęcie, na którym trener wozi nas w wózku. Tak to się chyba zaczęło – opowiada Łukasz.
Jednak bracia nie od razu wiedzieli, która pozycja na boisku jest dla nich najlepsza. Zanim się dotarli i zdecydowali, przećwiczyli kilka rotacji.
- Najpierw grałem w polu, a Łukasz na bramce. Później się zamieniliśmy i graliśmy razem w polu, a teraz jest tak, że ja na bramce, a Łukasz w ataku – opowiada Rafał Gikiewicz.
Najpierw piłka, potem pokrewieństwo
W karierze seniorskiej nie zawsze szli jedną ścieżką. Po kilku sezonach gry w różnych klubach, spotkali się w Śląsku Wrocław.
Jako pierwszy do wrocławskiej drużyny trafił Łukasz. W czerwcu 2010 roku podpisał z klubem czteroletni kontrakt. Nieco ponad pół roku później dołączył Rafał.
Bliźniacy podkreślają, że w klubie są przede wszystkim piłkarzami, a dopiero później braćmi.
- Na początku wszyscy mówili o nas w liczbie mnogiej. A tak naprawdę to jest Łukasz, a ja jestem Rafał. Wychodząc na boisko każdy gra na swoje konto. Jak się pomylę na bramce, to brat mnie nie uratuje, bo za mną już nikt nie stoi. Ja mogę czasami brata uratować. Jak nie strzeli setki to coś wybronię, ale w drugą stronę to nie działa – zaznacza bramkarz Śląska.
Jego brat przyznaje, że najbardziej denerwuje się wtedy, gdy siedzi na ławce rezerwowych, a na bramce stoi Rafał Gikiewicz.
- Widzę jak każda piłka leci w stronę bramki Śląska, a tam stoi mój brat. Na pewno jest ciężko. Lepiej grać razem na boisku, bo wtedy jestem bardziej skupiony na sobie – mówi napastnik wrocławskiej drużyny.
"Brat stanie za bratem"
Sami o sobie, pod względem piłkarskim, wiedzą prawie wszystko. Na co dzień widzą swoje potknięcia, a przez to, że znają się na wylot, gra im lepiej.
- Łatwiej mi bronić strzały Łukasza niż innych zawodników z pola, bo wiem, jak układa ciało, w który róg uderza – mówi bramkarz Śląska Wrocław. - Są takie opinie, że Łukasz jest drewniany. Może nie ma tylu bramek, co każdy by chciał, ale to nie jest napastnik, który będzie się kiwał i zdobywał piękne bramki. On musi dostać wrzutkę, wbiec na krótki słupek, wsadzić głowę, nogę i strzelić – dodaje.
Łukasz, pytany o brata, bez wahania odpowiada: - Wiem, że jak Rafał staje na bramce, to da z siebie wszystko. Nie ma mowy o odpuszczaniu.
Testem dla ich braterskiej więzi był konflikt, który w szatni Śląska Wrocław pojawił się pod koniec ubiegłego roku. Jak pisały lokalne media, Patrik Mraz, jeden z zawodników, miał przyjść na trening po spożyciu alkoholu. Trenerów poinformował o tym Łukasz Gikiewicz. Mraz rozwiązał kontrakt z klubem, a piłkarze uznali, że Gikiewicz doniósł. Wtedy, w obronie brata, stanął Rafał.
- Nie ma co do tego wracać. To normalne, że brat stanie za bratem. Po tym wydarzeniu ciągle o nas mówiono, ale boisko pokazało później, że jesteśmy drużyną - komentuje Łukasz.
Mistrzostwo i wielka feta
Gikiewicze przyznają, że do tej pory ich największym osiągnięciem jest zdobycie w ubiegłym sezonie mistrzostwa Polski.
- Z tą drużyną, którą mieliśmy, trenerem Orestem Lenczykiem i sztabem szkoleniowym, stworzyliśmy taką jednostkę, siłę, że Legia nam nie sprostała. Nikt nam za darmo nie dodawał punktów. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Niejeden zawodnik z bogatszą karierą niż my jeszcze tego nie ma – mówi napastnik Śląska.
Po zdobyciu tytułu na wspólną fetę z piłkarzami na wrocławski Rynek ściągnęło kilka tysięcy wrocławian.
- Cały Wrocław przyszedł i świętował. To wspaniałe uczucie, jak tłum krzyczy nasze nazwiska i się z nami utożsamia. Coś wspaniałego. Zapisaliśmy się w historii klubu - wspomina Rafał.
Łukasz i Rafał to nie jedyna para bliźniaków w Ekstraklasie:
Autor: ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław