Przygotowanych będzie 21 prywatnych aktów oskarżenia i 25 pozwów cywilnych o ochronę dóbr osobistych na łączną kwotę zadośćuczynień około 10 milionów złotych na cel społeczny w imieniu sędziów, którzy zostali zniesławieni informacjami o rzekomej grupie "Kasta" - przekazał pełnomocnik części z nich mecenas Bartosz Lewandowski.
- Być może mamy do czynienia z jednym z największych i najbardziej kosztownych błędów w historii sztuki dziennikarstwa - zaznaczył adwokat podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Jak dodał Bartosz Lewandowski, prywatne akty oskarżenia i pozwy zostaną skierowane między innymi wobec dziennikarzy Onetu, "Gazety Wyborczej", "Faktu" i portalu OKO.press, a także wobec mecenasa Romana Giertycha.
Zorganizowany hejt wobec sędziów
Portal Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Dzień po pierwszych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. Premier Mateusz Morawiecki wówczas ocenił, że dymisja wiceministra sprawiedliwości kończy sprawę.
Według informacji Onetu na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według mediów mieli do niej należeć między innymi dwaj zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego sędziów - Przemysław Radzik i Michał Lasota, sędzia Konrad Wytrykowski z Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, członkowie nowej KRS - Dariusz Drajewicz, Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Rady oraz były prezes Sądu Okręgowego w Katowicach i obecnie sędzia NSA Rafał Stasikowski.
W zeszłym tygodniu sędzia Wytrykowski oświadczył, że wszelkie informacje zawarte w publikacji Onetu są nieprawdziwe i godzą w jego dobre imię i reputację. Zaznaczył, że nigdy nie brał udziału w fikcyjnej konwersacji grupowej o nazwie "Kasta".
"Nie było takich rozmów, nie było żadnej grupy 'Kasta'"
- Nie było takich rozmów, nie było żadnej grupy "Kasta", nie było żadnej grupy sędziów, która miała na celu hejtowanie w przestrzeni publicznej swoich kolegów i koleżanek - podkreślił we wtorek mecenas Lewandowski.
- Pan sędzia Konrad Wytrykowski niezwłocznie po przedstawieniu mu korespondencji, z której wynika, że miał on rzekomo nawoływać do pisania jakichś kartek w stosunku do pani sędzi Gersdorf w obecności prezesa Izby Dyscyplinarnej, udał się na rozmowę do pani prezes Małgorzaty Gersdorf w celu wyjaśnienia. Pani profesor nie miała żadnych wątpliwości, że to jest materiał, który na pewno nie jest materiałem wiarygodnym - mówił Lewandowski.
"Przestępstwo zniesławienia czy przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza"
Adwokat Zbigniew Roman w TVN24 wymienił artykuły, z którymi możemy mieć do czynienia w przypadku tej sprawy.
- W przestrzeni publicznej pojawiają się artykuły związane z popełnieniem przestępstwa zniesławienia, czyli artykuł 212 Kodeksu karnego, z przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariusza, czyli artykuł 231 Kodeksu karnego, ze znieważeniem i zniesławieniem funkcjonariusza, czy też organu konstytucyjnego i artykuł 266, czyli naruszenie tajemnicy służbowej - mówił.
Dodatkowo - dodał - dochodzi jeden artykuł pozakodeksowy. - Artykuł 107 ustawy o ochronie danych osobowych, czyli o przetwarzaniu danych w sposób nieuprawniony. To są te potencjalne przestępstwa, które w przestrzeni publicznej pojawiają się jako odpowiedź na te zdarzenia, które są opisywane - wyjaśnił.
Pytany, czy dostrzega z punktu widzenia prawa odpowiedzialność ministra, który jest odpowiedzialny za wszystko to, co dzieje się w resorcie sprawiedliwości, odparł: - Odpowiedzialności prawno-karnej ja nie widzę, dlatego że za mało jest w tej chwili informacji, które dawałyby podstawę do tego, aby dojść do wniosku, że ktoś poza tymi osobami, które pojawiają się w tych informacjach brał udział w tym procederze.
Autor: kb//now/kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24