"Jesteśmy gotowi na bardzo długą wojnę informacyjną z Rosją"

Paweł Jabłoński w "Rozmowie Piaseckiego"
Jabłonski: jesteśmy gotowi na długą wojnę informacyjną z Rosją
Źródło: tvn24

Po konsultacjach uznaliśmy, że właściwe będzie zareagowanie na wyższym poziomie - mówił wiceszef MSZ Paweł Jabłoński w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. Odniósł się do oświadczenia premiera Mateusza Morawieckiego wydanego w reakcji na słowa prezydenta Rosji Władimira Putina dotyczące Polski i genezy II wojny światowej. Jak dodał, "nie chodziło o to, że ktoś został źle zrozumiany, tylko to jest celowe, z góry zaplanowane działanie propagandy rosyjskiej, które jest obliczone na uzyskanie pewnego efektu".

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

19 grudnia Władimir Putin, odnosząc się do wrześniowej rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej wybuchu II wojny światowej, mówił między innymi, że "stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest szczytem cynizmu".

Nawiązując do paktu Ribbentrop-Mołotow, czyli tajnych protokołów, których konsekwencją był rozbiór Polski w 1939 roku między hitlerowskie Niemcy a Związek Sowiecki, prezydent Rosji oznajmił, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji [w 1938 roku - przyp. red.]". Dodał, że wojska sowieckie "wkroczyły do Polski [17 września 1939 roku - red.] po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".

O CZYM MÓWIŁ PUTIN - CZYTAJ WIĘCEJ >

Premier Mateusz Morawiecki w wydanym w niedzielę po południu oświadczeniu napisał, że "prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski i zawsze robił to w pełni świadomie". "Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami" - podkreślił szef rządu.

"Strona rosyjska potem jeszcze mocniej tę swoją opowieść zaostrzała"

Do tej sprawy odniósł się w poniedziałkowej "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. - Zawsze trzeba reagować na jakimś poziomie na tego rodzaju wypowiedzi - podkreślił. Zaznaczył, że rząd początkowo zareagował jeszcze przed świętami oświadczeniem, które opublikowano na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Strona rosyjska potem jeszcze mocniej tę swoją opowieść zaostrzała - ocenił wiceszef MSZ.

W piątek 27 grudnia do Ministerstwa Spraw Zagranicznych pilnie wezwano ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa. Miało to związek z wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina.

Sprawę wezwania Rosji do polskiego MSZ skomentowała w niedzielnym głównym wydaniu programu publicystycznego, w państwowym kanale Rossija 1, rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa. Jej zdaniem reakcja polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych służyła temu, "by szybko odwrócić sytuację na swoją korzyść i powiedzieć, może coś i było, ale czy na pewno?".

"Uznaliśmy, że właściwe będzie zareagowanie na wyższym poziomie"

Zacharowa podkreśliła, że wezwanie ambasadora Federacji Rosyjskiej do ministerstwa spraw zagranicznych należy do dyplomatycznej rutyny i nie jest niczym nadzwyczajnym. - Nie jest to jakieś wyjątkowe wydarzenie w życiu dyplomatycznym - oceniła.

Do tej sprawy odniósł się również Jabłoński.

- Ambasador został wezwany na szczeblu dyrektora departamentu, czyli właściwym szczeblu w kontaktach tego rodzaju - powiedział.

- Z uwagi na to, że dostrzegaliśmy, że jest pewien niedosyt w tych reakcjach, po różnego rodzaju konsultacjach uznaliśmy, że właściwe będzie zareagowanie na wyższym poziomie - tłumaczył gość "Rozmowy Piaseckiego".

"Bardzo precyzyjnie analizowaliśmy, w którą stronę ta narracja idzie"

Przyznał, że rząd "doskonale zdaje sobie sprawę, że nie chodziło o to, że ktoś został źle zrozumiany, tylko to jest celowe, z góry zaplanowane działanie propagandy rosyjskiej, które jest obliczone na uzyskanie pewnego efektu".

- Oświadczenie Putina ukazało się w Wigilię i media globalne rzeczywiście częściowo to podchwyciły w tonie czysto informacyjnym, potem stopniowo zaczęły pojawiać się relacje już z pewnymi komentarzami. My bardzo precyzyjnie analizowaliśmy, w którą stronę ta narracja idzie i początkowo były też takie pomysły, żeby od razu na to zareagować - tłumaczył wiceminister spraw zagranicznych.

- Ale uznaliśmy, że lepiej będzie zobaczyć, jakie działania komunikacyjne będą się odbywały. My trochę zakulisowo starliśmy się wpłynąć na pewne ośrodki zagraniczne po to, żeby taka narracja została odpowiednio odebrana - wyjaśniał.

Wiceszef MSZ: Dostrzegaliśmy niedosyt w reakcjach

Wiceszef MSZ: Dostrzegaliśmy niedosyt w reakcjach

"Jesteśmy gotowi na bardzo długą wojnę informacyjną z Rosją"

Jabłoński tłumaczył w "Rozmowie Piaseckiego", że reakcja premiera Morawieckiego pojawiła się po pięciu dniach, bo rząd przez ten czas śledził, co się dzieje w sprawie słów prezydenta Rosji.

- My jesteśmy gotowi na bardzo długą wojnę informacyjną z Rosją - podkreślił wiceszef MSZ. - Ta wojna informacyjna prawdopodobnie obliczona jest na to, żeby w momencie, kiedy za miesiąc mamy rocznicę wyzwolenia Auschwitz, za kolejnych pięć miesięcy mamy rocznicę zakończenia II wojny światowej, to wtedy kolejne tego rodzaju wypowiedzi będą się pojawiały - powiedział.

- Można reagować bardzo szybko, bez rozplanowania, bez głębszego przemyślenia, można jednak też zastanowić się nad tym, jaki to będzie miało efekt - mówił. - Gdybyśmy zareagowali od razu, to ta pierwotna wypowiedź Putina zostałaby wzmocniona. Przez to, że daliśmy temu chwilę odpocząć, ta narracja Putina pierwotna umarła - ocenił.

Gość TVN24 podkreślał, że w interesie Polski nie jest to, "żeby o kłamstwach, które zostają publicznie wypowiadane przez prezydenta Rosji, milczeć". - W naszym interesie jest to, żeby te kłamstwa usłyszało i odpowiednio oceniło jak najwięcej ludzi. Bo ta narracja rosyjska, która w tej chwili zmierza tak naprawdę do tego, żeby wskazać Polskę jako kraj, który jest współodpowiedzialny z II wojnę światową, ma za zadanie rozbicie zachodniego sojuszu, który Putin postrzega jako zagrożenie dla samego siebie - komentował Jabłoński.

"Uznaliśmy, że to jest właściwa droga"

Na pytanie, czy nie lepiej uznać, że z nieprawdziwymi oświadczeniami historycznymi polemizuje się na niższym szczeblu niż szczebel premiera, odparł: - Można tak zrobić, ale wtedy jest ryzyko, że Putin odpowie na to w taki sposób: "Zarzuciłem Polsce bardzo poważny grzech w historii, nie zareagowali na to, zareagowali na jakimś bardzo niskim poziomie, to znaczy, że się przyznali". Jest takie ryzyko - ocenił gość "Rozmowy Piaseckiego".

- Uznaliśmy, że to jest właściwa droga. Zobaczymy, co się będzie działo dalej, dlatego że spodziewamy się, że tego rodzaju oświadczenia będą pojawiały się przez najbliższe tygodnie - przyznał.

"Dwa powody"

Zapytany, po co jego zdaniem Putin to robi, odpowiedział, że są "dwa powody".

- Pierwszy powód to jest polityka krajowa, rosyjska, czyli konsolidacja wewnętrzna wokół wrogów zewnętrznych. Drugą rzeczą jest sytuacja zewnętrzna. Rosja w ostatnich tygodniach ma sporo problemów na współczesnej scenie geopolitycznej w bardzo wielu obszarach. To dotyczy zarówno kwestii ukraińskiej, kwestii sankcji, które pomimo tego, że pojawiają się z ust niektórych polityków europejskich pewne oświadczenia łagodzące, to cały czas te sankcje trwają - wyjaśniał.

Według niego "to dla Rosji jest ogromny problem ekonomiczny". - Rosja te sankcje naprawdę ciężko przeżywa. Teraz doszły jeszcze sankcje amerykańskie, które wstrzymują, utrudniają realizację [budowy gazociągu - przyp. red.] Nord Streamu. Oczywiście to nie znaczy, że on został ostatecznie zablokowany, bo Rosjanie będą próbowali sankcje obejść, ale tego rodzaju sankcje się pojawiają - zaznaczył gość "Rozmowy Piaseckiego".

"Spodziewamy się, że próby instalowania fałszywej narracji będą się pojawiały"

Wiceszef MSZ ocenił jednocześnie, że Władimir Putin wypowiedział się w ten sposób na temat Polski, bo "Polska jest dla niego naturalnym przeciwnikiem". - On zdaje sobie sprawę z tego, że my jesteśmy państwem, które w Unii Europejskiej najmocniej opowiada się za twardą polityką wobec Rosji. On próbuje nas przedstawić jako państwo antyrosyjskie. Próbuje tę sprawę zamienić w konflikt polsko-rosyjski - mówił.

- Spodziewamy się, że tego rodzaju próby instalowania fałszywej narracji w mediach rosyjskich i w mediach globalnych będą się pojawiały. Jesteśmy przygotowani, że tego rodzaju działania będą miały miejsce - przyznał Jabłoński. Zaznaczył, że "przyjdzie czas na to, żeby tę reakcję jeszcze wzmocnić".

- Na tym etapie uznaliśmy, że niezbędne jest to, żeby odpowiedzieć właśnie w taki sposób - powiedział.

- Jeśli będziemy doświadczali kolejnych ataków rosyjskich, to będziemy podejmowali kolejne kroki. Nie można wystrzelać się ze wszystkich armat na samym początku - dodał.

"Nie wyobrażam sobie w tej chwili wizyty Władimira Putina w Polsce"

Pytany, czy polski rząd zaprosi kogokolwiek na rocznicę wyzwolenia Auschwitz, odpowiedział, że "zaproszenie do władz rosyjskich zostało skierowane".

- To nie jest prawda, że Polska nie zaprosiła przedstawicieli władz rosyjskich na obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Zaproszenia zostały wysłane na szczeblu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, natomiast sobie rzeczywiście, mówiąc najdelikatniej, nie wyobrażam w tej chwili wizyty Władimira Putina w Polsce - powiedział.

- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby po takim zaostrzeniu polityki z jego strony, w tym momencie Putin przyjechał do Polski. Być może jeśli dojdzie do jakiegoś zupełnego przewartościowania w polityce rosyjskiej i ta narracja się zmieni, być może to będzie możliwe. W tym momencie trudno mi to sobie wyobrazić - powtórzył.

Zaznaczył również, że Polska jest bardzo otwarta na współpracę z Rosją. - Pod warunkiem że Rosja uzna pewne kwestie, które w polityce międzynarodowej, na poziomie cywilizowanym, są kwestią absolutnie podstawową. W polityce trzeba mówić prawdę i trzeba przestrzegać prawa międzynarodowego. Jeśli to prawo międzynarodowe jest łamane, to niestety nie możemy posunąć się dalej niż ponad tę obecną politykę - powiedział Jabłoński.

Jego zdaniem, na jakimś szczeblu Rosja będzie reprezentowana. - To zaproszenie jest otwarte - dodał.

Paweł Jabłoński: Putin próbuje nas przedstawić jako państwo antyrosyjskie

Paweł Jabłoński: Putin próbuje nas przedstawić jako państwo antyrosyjskie

"Stalin dziękuje za życzenia". Wiceszef MSZ pokazuje wycinek

Wiceszef MSZ przyniósł również do programu dokument - wycinek z prasy z grudnia 1939 roku.

- Myślę, że pan ambasador Siergiej Andriejew ten program albo ogląda albo będzie go dzisiaj widział. Chciałbym pokazać pewną rzecz, która myślę, że jest znacznie istotniejsza niż to, co się działo w jakichś listach dyplomatycznych. To jest wydruk z którejś z gazet okupacyjnych z grudnia 1939 roku. Wtedy w Polsce nie było normalnej prasy - zaznaczył. - Józef Stalin dziękuje Hitlerowi za życzenia, które złożył mu przywódca III Rzeszy, podkreślając przyjaźń narodów Niemiec i Związku Sowietów "wzmocnioną krwią", która to przyjaźń będzie "długa i trwała" - opisywał zaprezentowany wycinek prasowy.

Artykuł pokazany przez Jabłońskiego w TVN24 pochodzi z "Nowego Kuriera Warszawskiego", dziennika wydawanego przez niemieckie władze okupacyjne w języku polskim, z 28 grudnia 1939 roku:

Nowy Kurier Warszawski, 28 grudnia 1939 r.
Nowy Kurier Warszawski, 28 grudnia 1939 r.
Źródło: Biblioteka Narodowa

ZOBACZ PIERWSZĄ STRONĘ "NOWEGO KURIERA WARSZAWSKIEGO" >

Zdaniem wiceszefa MSZ "tego rodzaju oświadczenia są znacznie mocniejsze niż jakieś wyrwane z kontekstu fragmenty listów jednego czy drugiego ambasadora".

"Liczymy na to, że dojdzie do jakiegoś opamiętania"

Pytany, czy oczekiwanie Polski jest takie, że Putin wycofa się z tych słów lub przeprosi za nie, odparł, że "zawsze jest takie oczekiwanie".

- Zawsze liczymy na dobrą wolę naszych partnerów. Nawet jeśli ta nadzieja jest bardzo niewielka, to zawsze ją mamy, bo w stosunkach międzynarodowych nigdy nie należy skreślać swoich partnerów. Rosja jest naszym partnerem, choć trudnym. Liczymy na to, że dojdzie do jakiegoś opamiętania - powiedział gość poniedziałkowej "Rozmowy Piaseckiego".

Autor: kb//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: