Gdyby pan prezydent odpowiadał na absurdalne tezy, to zrobiłby dokładnie to, czego chce administracja rosyjska - mówił w "Kawie na ławę" prezydencki rzecznik Błażej Spychalski pytany, czy Andrzej Duda zareaguje publicznie na ostatnie wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina dotyczące II wojny światowej. - Zbyt mocna reakcja strony polskiej byłaby rzeczą niewłaściwą - przekonywał Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości. - Nasza dyplomacja jest dzisiaj na tyle słaba, że żaden rząd oficjalnie nas nie broni - oceniała Urszula Pasławska z klubu Koalicja Polska-PSL-Kukiz'15.
W piątek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych pilnie wezwano ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa. Miało to związek z wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina. 19 grudnia, odnosząc się do wrześniowej rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej wybuchu II wojny światowej, mówił on między innymi, że "stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest szczytem cynizmu". Nawiązując do tajnych protokołów, których konsekwencją był rozbiór Polski między hitlerowskie Niemcy a Związek Sowiecki, prezydent Rosji oznajmił, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji (w 1938 roku - red.)". Dodał, że wojska sowieckie "wkroczyły do Polski (17 września 1939 roku - red.) po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz mówił w sobotę, że ambasador na spotkaniu "przedstawił swoje stanowisko, jednocześnie zobowiązał się do przedstawienia polskiego stanowiska do centrali ministerstwa spraw zagranicznych w Moskwie".
"Wydaje mi się, że będzie ciąg dalszy"
O tej sytuacji rozmawiali politycy w "Kawie na ławę".
Joanna Scheuring-Wielgus z klubu Lewicy stwierdziła, że Władimir Putin "jest osobą, która chciałaby stworzyć Imperium Rosyjskie na nowo". - Uważam, że prezydent Andrzej Duda powinien skomentować słowa Putina - stwierdziła.
Jak mówiła, słowa rosyjskiego prezydenta "nie są przypadkowe". - Wydaje mi się, że będzie ciąg dalszy, być może niebezpieczny i tego się obawiam. (...) Być może chodzi o to, żeby skłócić środowiska polsko-żydowskie - zwracała uwagę.
Pytanie o reakcję prezydenta
O to, czy prezydent Andrzej Duda zamierza odnieść się publicznie do słów rosyjskiego przywódcy został zapytany jego rzecznik, Błażej Spychalski. Odparł, że "tego chciałby Władimir Putin".
- Gdyby pan prezydent odpowiadał na absurdalne tezy (...) to zrobiłby dokładnie to, czego chce administracja rosyjska, czyli podniesienie absurdalnych tez na najwyższy możliwy politycznie poziom, a przecież nie o to nam wszystkim chodzi - podkreślił.
- Popatrzmy na kontekst, bo on jest bardzo ważny. Mieliśmy 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej tu w Polsce, w Warszawie. To nasz przekaz, to nasza prawda historyczna, taką jaka ona była, poszła w świat. To było i jest bardzo szeroko komentowane - przypominał.
Nawiązał także do szczytu państw NATO w Londynie, który odbył się na początku grudnia. Jak mówił, "Rosja robiła wiele, aby ten szczyt się nie udał". - Rosja przez różne kanały puszczała informacje, że ten szczyt zakończy się klęską, katastrofą - kontynuował.
Jak wskazywał dalej Spychalski, tym, co najbardziej uderzyło Władimira Putina i całą administrację rosyjską" była kwestia komplikacji przy budowie gazociągu Nord Stream 2, łączącego Niemcy i Rosję. - Stąd taka reakcja, na którą my byliśmy przygotowani. Byliśmy przekonani, że tak dokładnie będzie - przekonywał prezydencki rzecznik.
Girzyński: zbyt mocna reakcja strony polskiej byłaby rzeczą niewłaściwą
Do działań rosyjskiego prezydenta odniósł się także poseł PiS Zbigniew Girzyński. - Putin dokonuje dziś bardzo sprytnej manipulacji. To jest najlepszy sposób manipulowania - łączenie rzeczy prawdziwych z nieprawdziwymi. Bo wtedy uwiarygadnia się w pewien sposób pewne absurdalne tezy, które się stawia - zauważył.
Ocenił, że "zbyt mocna reakcja strony polskiej, zwłaszcza jeżeli chodzi o rangę podnoszenia tych tez, byłaby rzeczą niewłaściwą".
- Rosja jest najsłabsza od wieków. Gdybyśmy popatrzyli na Rosję sprzed ponad stu lat, to wszystkie kraje Europy Wschodniej, naszej części Europy, Kaukaz - to wszystko jest Imperium Rosyjskie. Dzisiaj ona się cofnęła, a Putin chciałby jego (imperium - red.) przywrócenia - dodał.
"Ideologia wielkiego zwycięstwa jest mitem założycielskim dzisiejszej, putinowskiej Rosji"
Sprawę komentowała również Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. - Ideologia wielkiego zwycięstwa jest mitem założycielskim dzisiejszej, putinowskiej Rosji - zwracała uwagę.
Wskazywała, że w interesie obecnego prezydenta Rosji jest "bronienie dzisiaj roli Związku Radzieckiego w tym wielkim zwycięstwie, a jednocześnie odcinanie się od tego wszystkiego, czym był 17 września (1939 roku, agresja ZSRR na Polskę - red.)". Dlatego - jak wskazywała - "Putin próbuje zdenerwować polski rząd".
Odniosła się także do wrześniowej rezolucji Parlamentu Europejskiego, w której przypomniano fakt zawarcia tajnego paktu Ribbentrop-Mołotow i tego, że ZSRR był ostatnim krajem, który podpisał z Niemcami hitlerowskimi pakt o nieagresji. - Zdajmy sobie sprawę, że ta rezolucja Parlamentu Europejskiego bardzo jednoznacznie mówiła, że winnymi wybuchu II wojny światowej są zarówno hitlerowskie Niemcy, jak i Związek Radziecki. Przy czym zwraca uwagę, że o ile hitlerowskie Niemcy, a potem Niemcy, rozliczyły się z tym nazizmem, o tyle nie było rozliczeń ze strony Rosji. Jeżeli możemy mówić o czyjejś nierozliczonej winie, to jest to wina właśnie Związku Radzieckiego - mówiła.
Pasławska: należy się wobec tego zachować nie adekwatnie, ale odpowiedzialnie
- Mamy wszyscy świadomość, że prezydent Putin nie robi tego po to, aby wybielić historię Rosji, tylko jest to element pewnej strategii, pewnego scenariusza - oceniała Urszula Pasławska z klubu Koalicja Polska-PSL-Kukiz'15.
Mówiła o tym, jak jej zdaniem na tę sytuację powinny zareagować władze. - Nasza dyplomacja jest dzisiaj na tyle słaba, że żaden rząd oficjalnie nas nie broni. Żaden rząd po tych słowach się nie odniósł. Oprócz Polski nikt o tym nie mówi. W związku z tym to jest niebezpieczna sytuacja - zauważyła.
- Myślę, że bardzo ważne byłoby z naszej strony, aby zachować się nie adekwatnie, ale odpowiedzialnie - podkreśliła.
Dziambor: potrzeba przytomnej reakcji
O międzynarodowej polityce historycznej w wykonaniu rosyjskiego rządu mówił też Artur Dziambor z Konfederacji.
- Jesteśmy świadkami tego, co jest standardem w przypadku Rosji - przede wszystkim granie najświętszych uczestników II wojny światowej po ich (Rosjan - red.) stronie. To nie powinno w ogóle dziwić. Myślę, że wszyscy jesteśmy przeciwnikami imperialistycznych ciągotek Rosji. To powinno wybrzmieć ze wszystkich stron sceny politycznej - stwierdził.
Dodał, że potrzeba "przytomnej reakcji" ze strony polskich dyplomatów.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24