Orzeczenie SN "bardzo wyraźnie przeprowadza granicę między prawem a bezprawiem"

Ryszard Piotrowski komentuje orzeczenie Sądu Najwyższego
Ryszard Piotrowski komentuje orzeczenie Sądu Najwyższego
Źródło: tvn24
Jeśli Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem prawidłowo ukształtowanym i jeśli Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, to ci sędziowie, którzy tam zasiadają, pełnią działalność publiczną nie dającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów, a zatem - w świetle konstytucji - nie mogą jej prowadzić - wyjaśniał w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 konstytucjonalista, doktor habilitowany Ryszard Piotrowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Odniósł się do czwartkowego orzeczenia Sądu Najwyższego dotyczącego wyroku TSUE.

W czwartek Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do tej Izby. Było to rozstrzygnięcie w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej udzielił odpowiedzi 19 listopada.

SN w uzasadnieniu wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.

"Bardzo wyraźnie przeprowadza granicę między prawem a bezprawiem"

O tym orzeczeniu mówił w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 konstytucjonalista, doktor habilitowany Ryszard Piotrowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Wskazywał, że ma ono "wiele wymiarów". - Z jednej strony ono bardzo wyraźnie przeprowadza granicę między prawem a bezprawiem. Mówi jasno, co w świetle prawa europejskiego, a także Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jest prawem, a co nim nie jest - mówił.

Konstytucjonalista stwierdził, że decyzja SN ma "fundamentalne znaczenie" dla funkcjonowania sądów powszechnych, ponieważ "powtarza, za wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że należy pomijać te przepisy prawa krajowego, które są niezgodne z prawem europejskim, w szczególności dotyczącym niezależności sądów i niezawisłości sędziów".

- Z tego orzeczenia wynika też, że jeśli (...) w świetle prawa europejskiego Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem prawidłowo ukształtowanym i jeśli Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, to ci sędziowie, którzy tam zasiadają, pełnią działalność publiczną nie dającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów, a zatem - w świetle konstytucji - nie mogą jej prowadzić - podkreślił gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24.

"Funkcja publiczna nie dająca się pogodzić z zasadami niezależności sądów"

Piotrowski odniósł się także do słów wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety, który stwierdził, że orzeczenie Sądu Najwyższego "to jest pogląd wyrażony w formie orzeczenia", a "przesądzenie dzisiaj o mocy tego orzeczenia, jako o mocy generalnej, jest bardzo dużym nadużyciem i manipulacją".

- Niestety, a może na szczęście, tak nie jest. To rozstrzygnięcie ma wyraźnie wymiar aplikujący wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i zawiera tezy, które bardo wyraźnie odnoszą się tak do Krajowej Rady Sądownictwa, jak i do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - wskazywał konstytucjonalista.

Gość TVN24 był również pytany, czy w świetle czwartkowego orzeczenia SN sędziowie, którzy zostali powołani na stanowiska przy udziale nowej Krajowej Rady Sądownictwa będą mogli dalej orzekać.

- Ci sędziowie, powołani z udziałem tego organu, będą w istocie spełniali funkcję publiczną nie dającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów - zwrócił uwagę Piotrowski.

Autor: mjz//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: