Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Banasia. "Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat pięciu"

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Banasia
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Banasia (materiał archiwalny)
Źródło: tvn24

Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo między innymi w sprawie oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Za podanie nieprawdy w takim oświadczeniu grozi do pięciu lat więzienia.

W piątek Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Banasia.

Kontrola, którą przeprowadziło CBA, wykazała nieprawidłowości, które "uzasadniają skierowanie sprawy do prokuratury" - poinformowało Biuro.

Prokuratura wszczęła śledztwo

We wtorek Prokuratura Regionalna w Białymstoku poinformowała, że wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Poza zawiadomieniem CBA do białostockiej prokuratury wpłynęły też podobne dokumenty od grupy posłów opozycji, w tym m.in. posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska) oraz Generalnego Inspektora Informacji Finansowej.

- Śledztwo dotyczy złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy co do wysokości posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych dodatkowych danych o stanie majątkowym, w związku z osiągnięciem dochodu z wynajmu posiadanych nieruchomości, a także składania - zawierających nieprawdę - deklaracji i zeznań podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych, poprzez niewykazywanie przychodów osiąganych z tytułu wynajmu nieruchomości, przez co narażono podatek na uszczuplenie w kwocie dotąd nie ustalonej - powiedział rzecznik białostockiej prokuratury Paweł Sawoń.

To czyny kwalifikowane z Ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz z Kodeksu karnego skarbowego. - Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat pięciu - dodał prokurator.

Zaznaczył, że "śledztwo jest prowadzone w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów", w związku z czym nie można mówić o Banasiu jako podejrzanym.

Hotel na godziny i sprawa oświadczeń majątkowych

W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy w krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał prezes NIK. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.

REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" TVN "PANCERNY MARIAN I POKOJE NA GODZINY" >

Mężczyzna ten w obecności reportera odbył rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Marianem Banasiem. Po publikacji reportażu prezes NIK przyznał, że rzeczywiście odebrał ten telefon i tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. Zaprzeczał, jakoby był to jego bliski znajomy.

W ostatnim upublicznionym oświadczeniu majątkowym Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił trochę ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych. Za wynajem podobnej kamienicy w takiej krakowskiej lokalizacji, według lokalnych biur nieruchomości, mógłby uzyskać co najmniej trzy razy więcej - około 15 tysięcy złotych miesięcznie.

Autor: ads/adso / Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl

Czytaj także: