To prawdziwa szkoła przetrwania. Przechodzą ją tylko najlepsi żołnierze jednostek specjalnych NATO. Reporter programu "Polska i Świat" rozmawiał z byłym żołnierzem GROM-u i jako pierwszy pokazuje relację ze szkolenia sił specjalnych w dżungli w Ameryce Środkowej.
W czasie swojej 14-letniej służby dużo czasu spędził na wojnie w Iraku i Afganistanie. Przed wstąpieniem do wojska był robotnikiem wykwalifikowanym - ukończył szkołę zawodową. - Chciałem wyjechać do Legii Cudzoziemskiej, pojawił się GROM. Spróbowałem i zrobiłem to - wspomina w rozmowie z reporterem "Polska i Świat" Naval, były żołnierz GROMU.
Koledzy początki znajomości znajomości z nim wspominają specyficznie. - Navala spotkałem 14 lat temu w okolicznościach wielomiesięcznego treningu, realizowanego w grupie osób, która rywalizowała między sobą. Dobrych wspomnień o nim z tamtego okresu nie mam, z tego powodu, że był za szybki, za sprawny, za silny, zbyt dobrze strzelał, więc było kogo ścigać - mówi kolega byłego żołnierza Robert Kulik.
Misja specjalna
Naval podkreśla, że wszystkie jednostki na świecie szukają treningu w różnych środowiskach. - Wyjazd do Belize odbył się w 2006 roku. To jest małe państewko w Ameryce Środkowej. Kurs był organizowany przez armię brytyjską. Najtrudniejsze w Belize było błoto. Dżungla daje nam możliwość polowania, jest to możliwość zdobycia umiejętności robienia pułapek - na zwierzęta i na ludzi - wspomina Naval.
- Ćwiczenie końcowe było typowym odbiciem zakładnika, tyle że w dżungli, gdzie terroryści przetrzymywali w obozie otoczonym pułapkami. Nasze zadanie polegało na podejściu, rozpoznaniu tego obiektu i uwolnienie dziewczyny, która okazała się zakładniczką - relacjonuje.
Autor: mn//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24