"Nigdy nie była aktualna" - mówi o swojej własnej zapowiedzi zakupu 21 śmigłowców typu Black Hawk minister obrony Antoni Macierewicz. Jest więc coraz więcej znaków zapytania wokół kwestii zakupu śmigłowców dla polskiej armii.
Antoni Macierewicz w sobotnim wywiadzie dla telewizji publicznej odniósł się do listu wystosowanego przez ministrów obrony Francji i Niemiec (wysłany został pod koniec października - red.). W liście tym wyrazili oni "głębokie niezrozumienie" dla decyzji ministra o tym, że po unieważnieniu negocjacji z francuskim koncernem Airbus Helicopters zakupi 21 produkowanych w Polsce przez amerykańskich śmigłowców typu Black Hawk.
Obiecał robotnikom Mielca
Deklaracja Antoniego Macierewicza o zakupie black hawków padła na konferencji prasowej w zakładach PZL Mielec 10 października i szybko stała się informacją dnia.
- Ona nigdy nie była aktualna - powiedział minister w sobotę. - Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że ogłosiłem zakup w Świdniku od firmy Leonard. Tak samo można powiedzieć, że ogłosiłem zakup wobec Airbusa. Wobec wszystkich firm zaproponowałem udział w nowym postępowaniu, które przyniesie Polsce szybkie, bo już w przyszłym roku, wyposażenie nas w pierwsze nowoczesne śmigłowce - tłumaczył Macierewicz przed kilkoma dniami.
Tymczasem 10 października w zakładach PZL w Mielcu, w obecności premier Beaty Szydło, pracowników tej fabryki i telewizyjnych kamer, minister obrony mówił:
- Podjęliśmy decyzję o tym, że już w tym roku zostaną dostarczone przynajmniej dwa pierwsze helikoptery z Mielca, w przyszłym roku osiem helikopterów - wyliczał Macierewicz.
W ofercie PZL Mielec jest tylko jeden rodzaj śmigłowców wojskowych - wielozadaniowy Black Hawk S70i, produkowany we współpracy z firmą Sikorsky Aircraft Corporation.
Jeżeli minister obrony składał deklarację, która "nigdy nie była aktualna", to powtórzył ją co najmniej dwa razy. Dzień po wizycie w Mielcu, Antoni Macierewicz na konferencji prasowej, również w obecności premier Beaty Szydło i tym razem załogi WZL1 Łódź powtórzył, że polska armia będzie kupować śmigłowce w Mielcu i że decyzja w tej sprawie jest już podjęta. Macierewicz kolejny raz podał liczby.
W Łodzi padły liczby
- Podjęliśmy decyzję o tym, że już w tym roku zostaną dostarczone przynajmniej pierwsze dwa helikoptery z Mielca, w przyszłym roku osiem helikopterów, a równocześnie częścią umowy z Mielcem będzie porozumienie gwarantujące, że tutaj w Łodzi powstanie centrum serwisowe tych wszystkich helikopterów, które dostarczy Mielec - mówił minister obrony. Po czym powtórzył liczby helikopterów, które w kolejnych latach zostaną zamówione w Mielcu.
- W roku 2016 będzie ich dwa, w roku 2017 będzie ich osiem, potem jedenaście.
W sumie więc z ust polskiego ministra obrony padła deklaracja zakupu 21 helikopterów w Mielcu.
Po tych zapewnieniach Lockheed Martin Corporation, Sikorsky Aircraft Corporation oraz Polskie Zakłady Lotnicze Sp. z o.o. z satysfakcją wydały oświadczenie, które do dziś widnieje na stronie internetowej PZL Mielec.
"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że premier polskiego rządu Pani Beata Szydło oraz minister obrony narodowej Pan Antoni Macierewicz ogłosili, iż polski rząd nabędzie śmigłowce BLACK HAWK. Zakupienie śmigłowców BLACK HAWK, produkowanych w Polsce przez polskich pracowników dla polskich sił specjalnych zaspokoi pilne potrzeby operacyjne Wojska Polskiego i wzmocni sektor maszynowy oraz inżynieryjny polskiej gospodarki.Jesteśmy gotowi na rozpoczęcie negocjacji i zrealizowanie kontraktu, który wzmocni dodatkowo potencjał eksportowy BLACK HAWK".
W sytuacji gdy - jak ogłosił minister Macierewicz - informacja o zakupie black hawków nigdy nie była aktualna, PZL Mielec postanowiły milczeć.
"Polskie Zakłady Lotnicze nie udzielają komentarza w przedmiotowej sprawie. Nie planujemy również wydania specjalnego oświadczenia mającego na celu aktualizację poprzedniej informacji" - poinformowała dziś portal tvn24.pl Dominika Bochnak, kierownik działu PR i marketingu PZL Mielec.
Niemcy i Francuzi piszą list
Ministrowie obrony Francji i Niemiec zarzucają Macierewiczowi, że ogłosił decyzję o zakupie 21 black hawków bez przetargu. Co prawda - powtórzmy - minister obrony twierdzi dziś, że informacja ta nigdy nie była aktualna, ale to, że procedura bezprzetargowa była całkiem serio brana pod uwagę potwierdził na przykład 12 października w wywiadzie w "Jeden na Jeden" TVN24 zastępca Macierewicza, Bartosz Kownacki.
- Postępujemy zgodnie z obowiązującym również w Unii Europejskiej prawem - zapewniał wtedy Kownacki.
Zakupy dla wojska nie są typowymi zamówieniami publicznymi, w których obowiązuje jawność postępowania i wybór ofert według ściśle określonych kryteriów. Co prawda zamówienia MON podlegają prawu o zamówieniach publicznych, ale obowiązuje również tzw. dyrektywa obronna Unii Europejskiej z 2009 roku. Oba te akty prawne przewidują możliwość udzielania zamówień z wolnej ręki, albo w trybie innym niż przetarg, w różnych okolicznościach związanych z obronnością kraju. Jedną z tych okoliczności jest tak zwana pilna potrzeba operacyjna.
Minister zaprasza do negocjacji
Właśnie na tę pilną potrzebę powołuje się MON w komunikacie z 18 października. Wynika z niego, że śmigłowce dla polskiej armii będą wybierane w trybie negocjacji na zaproszenie ministra. Czyli nie będzie przetargu, ale też nie jest planowany zakup z wolnej ręki.
Negocjacje z zachowaniem konkurencji to pośrednia forma zamówienia publicznego. Bardziej zamknięta niż przetarg nieograniczony, a jednocześnie mająca cechy konkurencyjnego wyboru. Różnica jest taka, że do przetargu może przystąpić każdy, a do negocjacji tylko zaproszeni oferenci. Trzech oferentów to najmniejsza wymagana przez prawo liczba.
Do nowych negocjacji - jak głosi komunikat MON - "minister Antoni Macierewicz zaprosił 3 podmioty, które brały udział w poprzednim postępowaniu publicznym na pozyskanie śmigłowców wielozadaniowych dla Sił Zbrojnych. (...) Zaproszenie do rozmów zostało wystosowane do PZL Mielec, PLZ Świdnik i firmy Airbus."
Z tego komunikatu MON wynika, że już wtedy - prawie trzy tygodnie temu - zapewnienia Macierewicza, jakoby zapadła decyzja o zakupie śmigłowców w Mielcu, były nieaktualne. Pod koniec października wszyscy trzej oferenci (przypomnijmy: PZL Mielec, PZL Świdnik oraz Airbus Helicopters) przystąpili do rozmów z Inspektoratem Uzbrojenia MON prowadzącym zakupy sprzętu dla wojska.
W ostatnich dniach premier Beata Szydło, która miesiąc temu była świadkiem deklaracji Antoniego Macierewicza o zakupie śmigłowców w Mielcu, nic nie mówi już o decyzji zakupu black hawków. Wyraża jedynie nadzieję.
- Szukamy nowych dostawców. Oferta jest otwarta. W tym ważną rolę, mam nadzieję, odegra black hawk - mówiła premier w Łańcucie w poniedziałek 7 listopada.
Rząd bagatelizuje, opozycja krytykuje
Co zatem zdarzyło się, że minister obrony publicznie unieważnił swoją decyzję po dwakroć ogłoszoną w październiku w Mielcu i w Łodzi? Przedstawiciele rządu unikają odpowiedzi na to pytanie.
- To są jakieś niepotrzebne niuanse kazuistyczne, interpretacyjne w obszarze semantyki jednego zdania, czy pół zdania - powiedział wczoraj wicepremier Mateusz Morawiecki.
Wiceminister obrony Bartosz Kownacki na dzisiejszej konferencji prasowej w Bydgoszczy również unikał deklaracji, jakimi śmigłowcami będzie latać polskie wojsko.
- Będą to te śmigłowce, które najlepiej będą spełniały wymagania polskiej armii. Które? O tym państwo szybko się dowiecie - powiedział dziennikarzom, po czym uciął rozmowę.
Opozycja daje z kolei do zrozumienia, że rząd poniewczasie musiał zorientować się, że zapewnienia o zakupie black hawków wygłoszone przez Antoniego Macierewicza w Mielcu i w Łodzi były przedwczesne.
- Jeżeli ktoś mówi, kto ma wygrać przetarg przed rozpisaniem przetargu, to wygląda to co najmniej bardzo dziwnie. Pytanie jest, co robi CBA. Dlaczego się CBA nie zajmie Macierewiczem? Od tego przecież jest - mówił wczoraj "Faktom" TVN lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
Arbitralne ogłoszenie decyzji o zakupie black hawków bez przetargu wytknęli również ministrowie obrony Francji i Niemiec w liście do Antoniego Macierewicza (list został wysłany pod koniec października). Polski minister nie przyznał się wprost, że zapewnieniami złożonymi w Łodzi i w Mielcu zdecydowanie się pospieszył. Stwierdził, że... nie były aktualne od początku.
- Problemem Macierewicza jest to, że się nie myli. I nawet jak mówi, że zamawiamy black hawki, to teraz mówi, że ta wypowiedź nigdy nie była aktualna. On ma poczucie, że to, co powie, to nie ma większego znaczenia albo że można prostować wypowiedzi wstecz - podsumował podstępowanie Macierewicza jego poprzednik na stanowisku ministra obrony Tomasz Siemoniak w dzisiejszej rozmowie "Jeden na Jeden" w TVN24.
Autor: jp/kk