18-letnia Brytyjka przeżyła atak krokodyla na rzece Zambezi w Zambii. Jak opowiada Amelie Osborn-Smith, jego szczęki zacisnęły się na jej nodze. Podkreśla, iż miała szczęście, że żyje. Gad dotkliwie pogryzł nastolatkę, dziewczyna liczyła się z tym, że straci stopę.
18-letnia Amelie Osborn-Smith z Andover w Hampshire w Wielkiej Brytanii we wtorek 30 listopada oddawała się raftingowi na rzece Zambezi w Zambii. Rafting to zyskująca na popularności forma spływu rzeką lub potokiem w utrudnionych, często ekstremalnych warunkach. Emocji dodają fale, silne prądy, zakręty, gwałtowne spadki; nieraz dochodzi do wywrotek pontonów, tratw lub kajaków.
W tym przypadku zagrożenie było jeszcze jedno: krokodyle.
Zaatakował ją krokodyl. Trafiła do szpitala w Lusace
Brytyjka przyznaje, że kiedy na jej nodze zacisnęły się szczęki krokodyla i gad próbował ściągnąć ją do wody, jej mózg zaczął pracować "na przyspieszonych obrotach". - Ludzie mówią, że w takiej chwili twoje życie miga ci przed oczami, ale tak nie jest. Myślisz jedynie, jak wydostać się z tej sytuacji. A ja miałam po prostu bardzo, bardzo dużo szczęścia - podkreśla.
Jak opowiadał wcześniej ojciec nastolatki, Brent Osborn-Smith, jego córka zdołała odeprzeć atak krokodyla dzięki pomocy przyjaciół. Po wypadku trafiła do szpitala w stolicy Zambii, Lusace. Miała zwichnięte biodro, poważnie okaleczoną dolną część prawej nogi i zmiażdżoną stopę. Lekarze obawiali się, że trzeba będzie ją amputować.
Nastolatka cierpi na "częste retrospekcje i koszmary"
- W pełni zaakceptowałam fakt, że stracę stopę. Pogodziłam się z tym i powiedziałam moim przyjaciołom, że wszystko jest w porządku, że straciłam stopę, ale nadal żyję. I wtedy powiedziano mi, że moja stopa będzie zdrowa i będę mogła znowu chodzić. Lekarz stwierdził, że z nogą jest wszystko w porządku i że potrzebuję tylko trochę czasu. To była taka ulga... - opowiada.
Według oświadczenia rodziny, Amelie jest teraz w stabilnym stanie, ale cierpi na "częste retrospekcje i koszmary". Sama dziewczyna przyznaje, że nic nie pamięta z chwil, kiedy trafiła do szpitala. - Nie pamiętam, nie pamiętam, nie mam pojęcia, nie wiem. Nie, nie pamiętam - powtarzała w nagranej rozmowie z personelem medycznym Medland Hospital w Lusace.
Teraz została przewieziona na oddział urazowy szpitala w Londynie.
Amelie Osborn-Smith: zdałam sobie sprawę, że życie może się skończyć tak szybko
Czy po tym zdarzeniu nie straciła ochoty na szukanie niebezpiecznych przygód w odległych zakątkach świata? - Nie wolno pozwolić, aby coś takiego cię zniechęciło, ponieważ takie sytuacje nie zdarzają się często. Miałam dużo szczęścia, ale zdałam sobie sprawę, że życie może się skończyć tak szybko - podkreśla. Jest zdania, że bez wyzwań życie nie jest pełne.
- Rób wszystko, póki możesz, i nie pozwól, by jeden incydent cię powstrzymał - radzi.
Źródło: BBC, Reuters, tvnmeteo.pl