Ostateczny bilans ofiar niedzielnej katastrofy w Dolomitach, gdzie z masywu Marmolada oderwał się fragment lodowca, wynosi 11 zabitych i zaginionych. Poinformował o tym w czwartek przewodniczący władz włoskiego regionu Wenecja Euganejska Luca Zaia.
W sztabie kryzysowym we włoskiej miejscowości Canazei lokalny polityk powiedział, że w szpitalu przebywa siedem osób, dwie z nich są w stanie ciężkim.
- Siedem osób nadal przebywa w szpitalu, a stan kilku jest poważny. W czwartek znaleziono więcej szczątków i sprzętu technicznego - powiedział Luca Zaia, przewodniczący władz włoskiego regionu Wenecja Euganejska.
Włoska agencja prasowa ANSA podała, że odnaleziono kolejne szczątki ofiar zawalenia się lodowca, a także elementy sprzętu wspinaczkowego.
Poszukiwania w miejscu katastrofy prowadzą ratownicy górscy, strażacy, karabinierzy i policjanci. Podczas każdej takiej operacji stoi w jej rejonie śmigłowiec gotów do natychmiastowej ewakuacji w razie zagrożenia oderwania się następnego bloku lodowca. W związku z utrzymującym się ryzykiem jest on stale monitorowany.
Katastrofa w Dolomitach
Do katastrofy doszło w niedzielę po południu na drodze prowadzącej na szczyt. W poniedziałek w akcji ratunkowej znacząco przeszkadzała burzowa pogoda.
Premier Włoch Mario Draghi powiedział, że katastrofa była związana z czynnikami środowiskowymi. - Włochy płaczą za tymi ofiarami - mówił w poniedziałek na spotkaniu z ekipami ratunkowymi. - Rząd musi przemyśleć to, co się stało, i podjąć kroki, aby zapewnić, że to, co się stało, raczej się nie powtórzy, a nawet będzie można tego uniknąć - dodał.
Wina klimatu
Według wstępnych doniesień za oderwanie mas mogła odpowiadać temperatura, gdyż dzień wcześniej termometry na wysokości ponad 3300 m n.p.m. szczycie Marmolady wskazywały około 10 stopni Celsjusza.
"Eksperci nie mają wątpliwości: przyczyną tragedii jest klimat, który wyrwał się spod kontroli" - podkreślił w poniedziałek dziennik "La Repubblica".
Źródło: PAP, ANSA