Śmigłowce i drony latają nad włoskimi Dolomitami szukając 13 zaginionych osób. Fragment lodowca górskiego zawalił się w niedzielę, zginęło co najmniej siedem osób. - Zaczęło padać, grzmi, błyskawice utrudniają akcję ratunkową - relacjonował operator TVN24 Maciej Cepin, który przebywa w rejonie katastrofy.
W rejonie masywu Marmolada, we włoskich Dolomitach, gdzie urwał się w niedzielę blok lodowca, trwa akcja poszukiwawczo-ratunkowa. Utrudnia ją pogoda. Jak podają najnowsze dane, ratownicy dalej poszukują 13 osób zaginionych: 10 Włochów i trzech Czechów.
- W rejonie Marmolady, we włoskich Dolomitach, jest bardzo zła pogoda. Zaczęło padać, grzmi, błyskawice utrudniają akcję ratunkową - powiedział w poniedziałek po południu operator TVN24 Maciej Cepin. Dodał, że pomimo trudnych warunków atmosferycznych dostrzec można tam latające śmigłowce. - Mimo pogody, mimo bardzo niskiego pułapu chmury, helikoptery latają - mówił.
Jak dodał w późniejszej rozmowie w programie "Tak jest", skala i niemożność przewidzenia zjawiska zrobiła wrażenie na wszystkich ludziach, którzy interesują się górami.
- Jeżeli planujesz wycieczkę w miejsce, gdzie może być groźnie i lawiniasto, jeżeli jesteś doświadczonym, odpowiedzialnym turystą, to się do tego odpowiednio przygotujesz - wskazał Cepin. - Przejdziesz szkolenie, nauczysz się, jak rozpoznawać zagrożenia, jaki powinieneś mieć sprzęt przy sobie, by ułatwić ekipom ratunkowym udzielenie ci pomocy. Nic nie jest w stanie przygotować turysty na to, co się wydarzyło w masywie Marmolady.
"Trwają operacje ratunkowe"
Premier Włoch Mario Draghi powiedział, że katastrofa była związana z czynnikami środowiskowymi. - Włochy płaczą za tymi ofiarami - powiedział w poniedziałek Draghi podczas wizyty na spotkaniu z ekipami ratunkowymi. - Rząd musi przemyśleć to, co się stało i podjąć kroki, aby zapewnić, że to, co się stało, raczej się nie powtórzy, a nawet będzie można tego uniknąć - dodał.
Siedem osób zginęło, a dwie z ośmiu rannych są w poważnym stanie - przekazał Maurizio Fugatti, przewodniczący gminy Trydent.
W rejonie lodowca w momencie wypadku znajdowało się około 30 osób, których miejsca pobytu dotąd nie ustalono - podała włoska agencja prasowa ANSA. Nie jest jasne, czy są to ludzie, którzy faktycznie zaginęli, czy też osoby, które nie odpowiedziały dotąd na wezwania służb.
Na parkingach stoją wciąż samochody z włoskimi i zagranicznymi rejestracjami, których właściciele nie wrócili ze wspinaczki.
Wśród zabitych zidentyfikowano dotąd trzech Włochów oraz obywateli Czech, Niemiec i Rumunii. - Trwają operacje ratunkowe po dużej lawinie lodowej. Na górze przebywali uczestnicy wycieczek turystycznych - przekazały w niedzielę władze gminy Trydent.
Problem z identyfikacją ofiar śmiertelnych
ANSA podała także, że identyfikacja ofiar jest bardzo trudna ze względu na stan ciał zmiażdżonych przez kawałki bloku lodu, który runął wraz z fragmentami skał w prędkością około 300 kilometrów na godzinę. W niektórych przypadkach potrzebne będą badania DNA.
Na parkingach, jak ustaliły miejscowe służby, stoi 16 samochodów, których właściciele nie wrócili ze wspinaczki. Rejestracje tych aut pomogą policji w ustaleniu pochodzenia ofiar i zaginionych.
Teren poszukiwań w miejscu, gdzie runął fragment lodowca, czyli serak, jest ogromny. Akcję ratunkową utrudnia ryzyko jego dalszego rozpadu z powodu wysokiej temperatury.
Do wypadku doszło na drodze prowadzącej na szczyt.
Prawdopodobnie winna wysoka temperatura
- Sytuacja się rozwija. Trudno w tej chwili podać ostateczną relację z tego, co się stało - powiedział w niedzielę Gianpaolo Bottacin, radny regionu Wenecja Euganejska, zajmujący się obroną cywilną.
W miejscowości Canazei w prowincji Trydent uruchomiono sztab kryzysowy, który koordynuje akcję ratunkową. Ranni zostali przewiezieni do pobliskich szpitali w miastach Belluno, Treviso, Trydent i Bolzano.
Według wstępnych doniesień za oderwanie mas mogła odpowiadać temperatura, gdyż dzień wcześniej termometry na wysokości ponad 3300 m n.p.m. szczycie Marmolady wskazywały tam około 10 stopni Celsjusza.
"Eksperci nie mają wątpliwości: przyczyną tragedii jest klimat, który wyrwał się spod kontroli" - podkreślił w poniedziałek dziennik "La Repubblica".
Źródło: PAP, ANSA, Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24