Jeden z mieszkańców Los Angeles stracił swoją ukochaną suczkę po ataku pumy. Chihuahua nie miała szans z drapieżnikiem. Jak powiedział jej właściciel, jest "zdruzgotany" atakiem. Według pracowników Paku Narodowego, zdarzenie nie oznacza, że puma stanie się zagrożeniem dla ludzi.
Po wzgórzach Hollywood błąka się puma. Jak przekazała lokalna stacja telewizyjna, dzikie zwierzę zabiło chihuahuę, należącą do jednego z mieszkańców Los Angeles.
Do ataku doszło 9 listopada. Anonimowy właściciel wyprowadzał Piper i jeszcze jednego psa na spacer. Wszystko zostało zarejestrowane na nagraniach z kamer monitoringu. Puma po prostu wyłoniła się zza krzaków, a następnie zaatakowała psa.
- Poczułem pociągnięcie i usłyszałem pisk Piper. Odwróciłem się i zobaczyłem łeb. Nie wiedziałem, co to mogło być. Walka trwała dwie lub trzy sekundy. Zwierzę miało Piper w paszczy i w ogóle nie warczało. Nawet go nie słyszałem. Nie miałem szansy - powiedział właściciel psa Daniel Jimenez.
To znany osobnik
Służby pobliskiego Parku Narodowego przekazały CNN, że na podstawie nagrań wideo i danych, puma to P-22 - jedno ze zwierząt, śledzone za pomocą obroży z nadajnikiem GPS.
Według Parku, P-22 to 11-letni samiec pumy, który waży około 55 kilogramów. Większość czasu spędza w okolicach Griffith Park. Jak przekazano, to nie jest pierwszy raz, kiedy o P-22 robi się głośno. Puma jest głównym podejrzanym w sprawie zabicia koali w Los Angeles w 2016 roku.
Według pracowników parku, nie wiadomo nic więcej o incydentach z udziałem pumy, w wyniku których giną zwierzęta domowe, choć w innych miastach podobne sytuacje czasem się zdarzały.
Apele o bezpieczeństwo
Służba podała także, że atak nastąpił po zachodzie słońca, a więc w godzinach największej aktywności pum. Ofiarami P-22 często mają padać jelenie, kojoty i inne bardziej typowe zwierzęta.
"Nie ma dowodów na to, że żerowanie na zwierzętach domowych jest związane ze zwiększonym zagrożeniem ataku na człowieka, zarówno u pum, jak i u innych miejskich drapieżników, takich jak kojoty. Ataki pum na ludzi są niezwykle rzadkie, ale się zdarzają" - przekazano.
Park doradził, by mieszkańcy okolicy trzymali swoje zwierzęta w domach i zachowywali czujność przy wychodzeniu na zewnątrz.
Jimenez powiedział, że jest załamany śmiercią swojego czworonoga. - Moja żona i ja mieliśmy Piper od 2014 roku. Uratowaliśmy ją, była najsłodszym psem na świecie - mówił. Jak dodał, nie obwinia pumy za całe zdarzenie, ale poprosił innych właścicieli, by pamiętali o ostrożności podczas spacerów ze swoimi pupilami. - Nie chcę, aby coś złego przydarzyło się P-22. Chcę tylko, aby ludzie byli bezpieczni na zewnątrz i aby nic takiego nie zdarzyło się ponownie - stwierdził.
Według Parku, na terenie Gór Santa Monica może żyć około 100 pum. Zwierzęta te są zagrożone z powodu utraty siedlisk, wywołanych rozszerzaniem się infrastruktury, częstych wypadków drogowych oraz zwiększenia chowu wsobnego.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock