Domy wiszące nad podmytym klifem - tak wygląda część osiedla w jednym z miast w hrabstwie Santa Barbara w Kalifornii. To efekt trwających przez kilka dni ulew, które spowodowały erozję wybrzeża. Obfite opady doprowadziły do powodzi i zniszczeń także w innych miejscach stanu, w tym w Los Angeles. Jest kilka ofiar śmiertelnych.
Kolejna porcja ulewnego deszczu spadła w środę w środkowej Kalifornii, zmierzając w kierunku Los Angeles i grożąc kolejnymi lawinami błotnymi oraz osuwiskami. Na skutek trwających od kilku dni ulewnych opadów deszczu połączonych z huraganowym wiatrem w całym stanie zginęło co najmniej sześć osób.
We wtorek władze Los Angeles poinformowały, że służby odpowiedziały na 475 wezwania dotyczące lawin błotnych i prawie 400 przewróconych drzew. Doszło też do powodzi. Uszkodzonych zostało kilkadziesiąt budynków, a mieszkańcy siedmiu domów nie mogą na razie do nich wrócić.
Domy nad przepaścią
Nadmierne opady spowodowały erozję wybrzeża. W miasteczku Isla Vista w hrabstwie Santa Barbara poważnie uszkodzona została część klifu, w wyniku czego domy znalazły się niebezpiecznie blisko krawędzi. Widać to na nagraniu z drona.
Straż pożarna poinformowała, że z ewakuowano z nich 45 osób. Stan budynków jest monitorowany przez inżyniera i służby miejskie.
W środę w Kalifornii bez dostępu do energii elektrycznej pozostawało około 68 tysięcy domów i firm. Szkody spowodowane przez gwałtowne zjawiska powstały na obszarze siedmiu hrabstw, zamieszkiwanym przez około 21 milionów ludzi.
Rzeka atmosferyczna i w dwie doby tyle deszczu, ile w pół roku
Od niedzieli do poniedziałku w Los Angeles spadło prawie 180 litrów wody na metr kwadratowy. To trzecia co do wielkości suma opadów w ciągu dwóch dni odnotowana w historii. W ciągu 48 godzin spadło tyle deszczu, ile notuje się zwykle przez pół roku.
Tak obfite opady deszczu w Kalifornii to efekt rzeki atmosferycznej. Tak określa się zjawisko będące rozległym tunelem aerodynamicznym znajdującym się około 1,5 kilometra nad ziemią. Niesie on ze sobą dużą wilgoć, którą kieruje ją z wód Wysp Hawajskich (głównego eksportera ananasów - stąd pochodzi druga nazwa zjawiska, "ekspres ananasowy") w stronę kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Skutkiem tego zjawiska są obfite ulewy i śnieżyce.
Źródło: Reuters, Fox Weather, CNN, tvnmeteo.pl