Ponadczterometrowy aligator z ludzkimi szczątkami w pysku został zauważony w kanale miejskim na Florydzie w okolicy miasta Largo. Zwierzę zostało uśpione przez służby, które wyłowiły zwłoki z wody i ustaliły tożsamość zmarłej kobiety. Córka 41-letniej ofiary zabrała głos. Okoliczni mieszkańcy mówią w mediach, że boją się o swoje bezpieczeństwo.
Biuro szeryfa hrabstwa Pinellas na Florydzie podało, że funkcjonariusze policji uśpili czterometrowego aligatora po tym, jak został on zauważony w miejskim kanale w mieście Largo z ludzkimi szczątkami w pysku. W sobotę informowano również, że ofiarą jest 41-letnia Sabrina Peckham. Teraz pojawiły się nowe szczegóły w sprawie. Funkcjonariusze policji zostali zawiadomieni w piątek o godzinie 13:50 czasu lokalnego. Zgłoszenia dokonał mężczyzna, który zauważył zwłoki w miejskim kanale. Jamarcus Bullard opowiadał mediom, że szedł na rozmowę kwalifikacyjną, kiedy zauważył aligatora. - Po raz pierwszy w życiu widziałem aligatora, więc pomyślałem, że jest całkiem fajny, ale kiedy zobaczyłem, co tam jest, pomyślałem: to wygląda jak manekin. Zauważyłem, że w pysku miał ciało, raczej dolną część tułowia. Kiedy to zobaczyłem, pobiegłem prosto do straży pożarnej - powiedział w rozmowie z Fox 13.
Córka zmarłej: matka była osobą bezdomną
Córka zmarłej opublikowała na Facebooku post, w którym wyznała, że jej matka była osobą bezdomną: "Moja matka należała do bezdomnej populacji zamieszkującej pobliskie lasy" - napisała. Breauna Dorris podzieliła się też hipotezą na temat przebiegu tragicznego zdarzenia: "Uważa się, że (Sabrina Peckham - red.) mogła iść w pobliżu strumyka w kierunku kempingu lub z niego wracać, gdy aligator zaatakował ją z wody". Kobieta stwierdziła, że "nikt nie zasługuje na taką śmierć".
Rodzina 41-latki utworzyła zbiórkę pieniędzy potrzebnych na pokrycie kosztów pogrzebu. Jak podaje Sky News, do tej pory zebrano sześć tysięcy dolarów (26 tys. zł.).
Mieszkańcy obawiają się aligatorów
Okoliczni mieszkańcy powiedzieli, że widzieli już wcześniej w okolicy aligatory, ale nie tak duże jak ten. Jennifer Dean podzieliła się swoimi obawami z portalem "10 Tampa Bay": - To szaleństwo! Moje dzieci ciągle tamtędy chodzą. To naprawdę przerażające! Widziałam aligatory długości czterech stóp (120 cm - red.), pięciu stóp (150 cm - red. ), ale nic tak dużego - stwierdziła. Wspomniany Jamarcus Bullard wyznał, że boi się teraz tamtędy chodzić i "zamierza kupić sobie rower lub zacząć jeździć autobusem do pracy". Policja podkreśla jednak, że trwa ustalanie przyczyny śmierci kobiety - nie wiadomo bowiem, czy był to atak aligatora, czy też zwierzę znalazło zwłoki w kanale.
Ataki aligatorów na ludzi na Florydzie zdarzają się regularnie. Komisja ds. Ochrony Ryb i Dzikiej Przyrody Florydy (FWC) szacuje, że w tym stanie żyje około 1,3 miliona aligatorów różnej wielkości. Komisja prowadzi rejestr "niesprowokowanych przypadków ukąszeń" od 1948 r. i podaje, że od tej daty do listopada 2021 r. było ich 442, a 26 spośród nich zakończyło się śmiercią ludzi.
Źródło: BBC, Independent
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock