Bilans ofiar śmiertelnych tajfunu Rai, który uderzył w Filipiny, wzrósł w piątek do 12. Władze obawiają się, że liczba ta może jeszcze wzrosnąć ze względu na siłę, z jaką nawiedził ten kraj niszczycielski żywioł.
Liczba ofiar śmiertelnych tajfunu Rai, który nawiedził w czwartek Filipiny, wzrosła w piątek do 12. W wyniku ataku żywiołu zalane zostały wsie, uszkodzone dachy, powalone drzewa i zerwane linie energetyczne. Ponad 300 tysięcy mieszkańców musiano ewakuować - podały w piątek filipińskie władze.
Kiedy zbliżał się do Filipin, Rai był tak silny, że został określony mianem supertajfunu.
Prezydent Filipin Rodrigo Duterte odwiedzi w sobotę obszary dotknięte przez żywioł, aby zobaczyć skalę zniszczeń. - Boję się, że zginęło wielu ludzi. Chce tam pojechać i zobaczyć to na własne oczy - powiedział prezydent.
Sytuacja w poszczególnych prowincjach
Rai nieco osłabł po uderzeniu w południowo-wschodnie wybrzeże kraju i został zdegradowany do tajfunu kategorii trzeciej. Pozostał jednak niebezpieczny z powodu utrzymującego się wiatru o prędkości 155 kilometrów, a w porywach nawet 215 km/h. Jak informują synoptycy, tajfun był najsilniejszy, gdy skierował się na zachód w kierunku prowincji Palawan przed ujściem do Morza Południowochińskiego.
Szacowanie szkód zostało wstrzymane z powodu przerw w dostawach prądu, zerwanej komunikacji i dróg zablokowanych powalonymi drzewami i gruzem.
Świadkowie opisywali silne porywy wiatru, które zrywały dachy i powalały drzewa. Inni mówili o powodziach, które uwięziły mieszkańców w domach, do czego doszło między innymi na brzegach wezbranych rzek.
- Nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem takiej brutalności wiatru, a nie zostaliśmy nawet bezpośrednio uderzeni - skomentował Jerry Trenas, burmistrz położonego w centralnej części Filipin miasta Iloilo. Jak przekazał, drogi są w trakcie porządkowania, w mieście nadal nie ma prądu, występują zakłócenia w funkcjonowaniu telefonii komórkowej.
Arthur Yap, gubernator prowincji Boho, poinformował, że wielu mieszkańców już drugi dzień pozostaje uwięzionych na dachach domów z powodu powodzi w nadrzecznym mieście Loboc. Dom gubernatora został zalany do wysokości drugiego piętra. Yap poprosił o pomoc ochotników z innych regionów kraju, aby wsparli mieszkańców prowincji.
- Setki rodzin są uwięzione na dachach - przekazał Yap w wywiadzie radiowym. - Potrzebujemy ratowników. To, co teraz jest najważniejsze, to ratowanie życia - mówił.
Straż przybrzeżna uratowała dwie osoby, które utknęły w wodzie, dochodzącej do wysokości klatki piersiowej w jednej z prowincji na południu kraju. Ulewne deszcze zalały wioski brunatną wodą. Władze prowincji Guimaras informują o podejrzeniu dwóch przypadków śmierci związanych z tajfunem.
Rzecznik prezydenta Karlo Nograles przekazał, że ponad 332 tysiące osób zostało ewakuowanych z zagrożonych wsi, gdy zbliżał się tajfun. Prawie 15 tysięcy ewakuowanych zostało przewiezionych do schronów. Stłoczenie mieszkańców w jednym miejscu było konieczne, choć wzbudziło obawy co do niebezpieczeństwa rozprzestrzeniania się COVID-19. Jak podkreśliły władze w czwartek, starano się gromadzić razem rodziny i nie mieszać osób z różnych gospodarstw domowych.
Straż przybrzeżna uziemiła wszystkie statki w dziesiątkach portów dotkniętych sztormem, zatrzymując ponad 4,5 tys. pasażerów oraz pracowników promów i statków handlowych. Międzynarodowy port lotniczy w mieście Cebu został zamknięty, część lotów krajowych została odwołana, szkoły i miejsca pracy zostały zamknięte w najbardziej zagrożonych częściach kraju - opisał Nograles. Co najmniej 62 miasta straciły energię elektryczną lub doświadczyły przerw w dostawach prądu.
Według prognoz Rai do soboty opuści wyspy.
Coraz silniejsze
Rai jest 15. bardzo silnym żywiołem, który uderzył w kraj w tym roku. Jak podaje Czerwony Krzyż, miliony osób wciąż nie odbudowały swoich domów po wcześniejszych kataklizmach.
Tajfuny, huragany i cyklony - które są zasadniczo tym samym zjawiskiem pogodowym, ale nazywa się je inaczej, w zależności od regionu świata - przynoszą coraz intensywniejsze opady, wolniej się przemieszczają i generują większe fale sztormowe. Przyczyną ich umacniania się są zmiany klimatu.
Z ostatnich badań przeprowadzonych przez naukowców z Instytutu Innowacji Meteorologicznych w Shenzhenie i Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu wynika, że do końca wieku tajfuny w Azji mogą być nawet dwa razy silniejsze niż obecnie. Już teraz utrzymują się od około dwóch do dziewięciu godzin dłużej i przemieszczają się średnio o 100 kilometrów dalej w głąb lądu niż jeszcze 40 lat temu.
Źródło: Reuters, CNN