W czwartek o godzinie 15.30 naszego czasu nastąpił start rakiety Starship z teksańskiego Boca Chica. Gigantyczny pojazd kosmiczny bez problemu wzniósł się w przestworza i rozpoczął lot. W jego czwartej minucie, tuż przed odłączeniem pierwszego modułu, rakieta zaczęła jednak niespodziewanie obracać się, po czym eksplodowała.
Przetrwała najtrudniejszy moment
Jak przyznał w programie "Wstajesz i wiesz" reporter TVN24 BiS Hubert Kijek, początkowo i jemu wydawało się, że wybuch Starshipa oznaczał niepowodzenie misji. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, człony rakiety wróciłyby na Ziemię. Jednak pierwszy start najpotężniejszej rakiety świata to mimo wszystko sukces SpaceX i Elona Muska.
- To był pierwszy test najpotężniejszej i największej rakiety w historii ludzkości. Czegoś takiego jeszcze nie świat nie widział - wyjaśnił Kijek. Dotychczas próby zbudowania tak potężnego pojazdu kosmicznego podjął jedynie Związek Radziecki, jednak ich rakieta również eksplodowała, a program jej rozwoju porzucono.
Kijek dodał, że warto zwrócić uwagę na fakt, że zanim rakieta eksplodowała, cztery razy się obróciła. Pokazuje to, z jak solidną konstrukcją mamy do czynienia - wiele innych rakiet mogłoby rozpaść się w takiej sytuacji na kawałki. Na dodatek pojazd przetrwał MaxQ, czyli moment, kiedy rakieta doświadcza gigantycznych naprężeń podczas przechodzenia przez atmosferę.
- Inżynierowie podkreślają, że wiele się dzięki tej próbie nauczyli - powiedział dziennikarz.
Co dalej ze Starshipem?
Jak wygląda przyszłość programu Starship? W ocenie Elona Muska na kolejny start rakiety będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy. W tym czasie inżynierowie wykorzystają dane zebrane podczas pierwszego startu do wyeliminowania usterek. Wszystko wskazuje jednak na to, że w 2025 roku Starship zgodnie z planem poniesie uczestników misji Artemis III na powierzchnię Księżyca.
- Sam szef NASA skomentował w CNN, że (...) nie opóźni to programu Artemis - dodał Kijek.
Dlaczego potrzebna nam jest tak duża rakieta? Jak wyjaśnił reporter, chodzi tutaj o ładowność - Starship potrafi unieść 100-150 ton ładunku jednocześnie. Zmniejsza koszty wysyłania sprzętu w przestrzeń pozaziemską.
- Wysyłanie satelitów i innych urządzeń jest bardzo drogie - tłumaczył Kijek. - Wysłanie jednego kilograma w kierunku Marsa kosztuje milion dolarów, a przy pomocy tej rakiety te koszty drastycznie zmaleją.
Starship będzie mógł służyć nie tylko do transportu astronautów i turystyki kosmicznej, ale także ogromnego sprzętu: satelitów, łazików, nawet gigantycznych teleskopów kosmicznych. Skorzystają na tym zarówno ogromne agencje kosmiczne, jak i małe firmy czy studenci.
Autorka/Autor: as//rzw
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl