Dwoje ludzi i ich pies spędzili dwa miesiące, uwięzieni w odciętym od świata z powodu śniegu i powalonych drzew domku w Kalifornii. Utknęli tam na początku grudnia. Dopiero kilka dni temu zostali ewakuowani. Z pomocą przyszli im funkcjonariusze California Highway Patrol - policji stanowej odpowiadającej przede wszystkim za patrolowanie autostrad. W akcji wykorzystano śmigłowiec.
Para mieszkańców Kalifornii przez niemal dwa miesiące, od 6 grudnia, nie mogła opuścić domku, położonego w górzystej okolicy w hrabstwie Sierra, z dala od innych siedzib ludzkich. Dojazd do chaty został zasypany śniegiem i zablokowany przez drzewa powalone w czasie gwałtownej burzy. Sytuacja stała się dramatyczna, gdy zapasy jedzenia były już na wyczerpaniu. Wtedy postanowili wezwać na pomoc służby ratownicze.
Kalifornia. Akcja ratunkowa
Telefon w biurze szeryfa hrabstwa Sierra zadzwonił we wtorek 1 lutego rano. Uwięziona w chacie para (ich personaliów nie ujawniono) poprosiła o ratunek dla siebie i swojego psa. Ze względu na odległe położenie domku i aby uniknąć przebijania się przez zaśnieżone drogi, zdecydowano się na ewakuację śmigłowcem. Do akcji przystąpiła jednostka powietrzna California Highway Patrol (CHP) - policji stanowej odpowiadającej przede wszystkim za patrolowanie autostrad.
Na filmie udostępnionym przez CHP widać ujęcia z ekspedycji ratunkowej. Jak przekazali ratownicy, udało się wylądować helikopterem w pobliżu domku pomimo silnego wiatru. Służby nie podały dokładnej lokalizacji chaty, ale wiadomo, że akcję prowadziło biuro szeryfa w Downieville.
Źródło: www.nbcnews.com, cnn.com
Źródło zdjęcia głównego: CHP - Valley Division Air Operations