Coraz więcej obywateli Rumunii kupuje egzotyczne zwierzęta do domu, nawet jeśli jest to zabronione. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że kiedy pupil dorośnie, może stać się niebezpieczny. Tak właśnie stało się z szopem praczem, nielegalnie sprowadzonym do kraju pięć lat temu. Chociaż zwierzę jest urocze, zaczęło zabijać zwierzęta mieszkające w pobliżu swojego domu. Właściciele szopa oddali go do schroniska.
Szop pracz o imieniu Ton trafił do fundacji Visul Luanei, która opiekuje się dzikimi zwierzętami, ponieważ porzucili go jego właściciele.
- Nie wiemy, skąd go kupili. Wiemy tylko tyle, że żył z nimi przez pięć lat. Z tego, co zrozumiałam, stał się agresywny, co jest bardzo typowe dla tego gatunku, ponieważ to drapieżnik, ma tendencję do zabijania mniejszych zwierząt. Posiadanie szopa pracza jest w Rumunii nielegalne, osoby prywatne nie mogą posiadać tego gatunku, ponieważ ma on bardzo wysoki potencjał inwazyjny - powiedziała Oana Vasiliu, lekarz weterynarii.
Właściciele szopa zaczęli obawiać się o bezpieczeństwo własnego dziecka, ponieważ Ton zabił kilka małych zwierząt w ich i sąsiednim gospodarstwie domowym.
Gatunek inwazyjny
Szop pracz (Procyon lotor) to gatunek, który pochodzi z Ameryki Północnej. To największy przedstawiciel rodziny szopowatych. Długość ciała tego zwierzęcia wynosi od 40 do 70 centymetrów.
W Europie szopy są gatunkiem inwazyjnym. - Dla nich praktycznie wszystko jest jedzeniem, nie mają tutaj naturalnych wrogów. Zwierzęta, na które polują, nie mają jak się przed nimi bronić. Ponadto szopy są oportunistyczne, wszystkożerne, potrafią się wspinać, kopać, pływać, bardzo łatwo docierają w trudno dostępne miejsca. W domu zniszczą wszystko, mogą atakować dzieci, inne zwierzęta, psy, koty, drób - tłumaczyła Raluca Văcărescu, biolożka.
Kilka lat temu do schroniska dla dzikich zwierząt, w którym teraz mieszka Ton, trafiły makaki, skorpiony, węże czy tarantule.
Źródło: ENEX