Płomienie szaleją w Grecji. "Staramy się utrzymać ogień z dala od domów"

W Grecji trwa walka z pożarami. Ogień szaleje zarówno na przedmieściach Aten, zagrażając cennym przyrodniczo obszarom, jak i we wschodniej części kraju. To właśnie tam znaleziono ciała aż 18 ofiar pożarów, w tym dwójki dzieci. W opanowaniu żywiołu przeszkadza gorąca, wietrzna aura.

W nocy z wtorku na środę strażacy walczyli z płomieniami w rejonie masywu Parnis, położonego na północ od Aten. Jak podały lokalne media, służby starały się opanować ogień i zapobiec jego dotarciu do położonego nieopodal rezerwatu przyrody. Ogień wybuchł we wtorek w pobliżu miejscowości Fili. Jak podały lokalne media, płomienie strawiły kilka domów i rozprzestrzeniły się w kierunku miasta Acharnes, gdzie około 150 osób starszych musiało zostać ewakuowanych z domów opieki.

- Staraliśmy się utrzymać ogień z dala od domów - powiedział w środę Stathis Topalidis, zastępca burmistrza Acharnes. - Niestety wiatr nam nie pomaga - dodał.

Zginęła dwójka dzieci

We wtorek lokalne media podały, że 18 osób zginęło we wsi Awantas w północno-wschodniej Grecji. Ogień płonie tam od soboty. Ofiary, w tym dwójka dzieci, to prawdopodobnie imigranci, którzy nie zostali poinformowani o nadchodzącym żywiole.

- W sumie znaleźliśmy 18 zwęglonych ciał. Były rozmieszczone na odcinku 500 metrów, w grupach po dwie lub trzy osoby, najwyraźniej podczas próby ucieczki. Część z ludzi przebywała w stodole, gdzie spłonęli żywcem - powiedział we wtorek lekarz medycyny sądowej Pavlos Pavlidis.

W pobliskim greckim mieście portowym Aleksandropolis dziesiątki pacjentów szpitala zostało w poniedziałek ewakuowanych na prom. Niektórych ewakuowano na noszach, a jeszcze innych - z podłączonymi kroplówkami. W regionie trwała także walka z pożarami zagrażającymi cennemu przyrodniczo obszarowi leśnemu Dadia-Lefkimi-Soufli.

Czytaj także: